65 lat temu urodził się Patrick Battiston

65 lat temu urodził się francuski obrońca Patrick Battiston. Mistrz Europy. Ofiara jednego z najbrutalniejszych fauli w historii futbolu.

2022-03-12, 05:00

65 lat temu urodził się Patrick Battiston
Piłka nożna. Foto: pixabay / domena publiczna

Bezpardonowy atak Niemca

XII mistrzostwa świata odbyły się na przełomie czerwca i lipca 1982 roku. Gospodarzem była Hiszpania. W jednym z półfinałów mundialu zagrały zespoły Francji oraz Niemiec. Mecz trójkolorowych odbył się 8 lipca na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli. W 17. minucie wynik otworzył Pierre Littbarski z Republiki Federalnej Niemiec. Wyrównał kapitan zespołu francuskiego Michel Platini. Celnie uderzył z rzutu karnego jeszcze w pierwszej połowie. W drugiej części potyczki, dokładnie w 50. minucie, na plac gry wszedł zawodnik linii defensywnej ekipy Francji Patrick Battiston.

- Byłem jeszcze na linii bocznej. Zauważyłem, że Schumacher był tego dnia dość agresywny. Byłem na boisku dopiero kilka minut, kiedy to się stało - wspominał.

Chwilę później Platini dośrodkował przed pole karne. Piłkę przejął Battiston i ruszył w pełnym biegu w kierunku bramki, której strzegł Harald Schumacher. Po drodze minął kilku niemieckich obrońców i wyszedł sam na sam z golkiperem.

- Skaczę w górę. Patrick niedokładnie trafia. Będąc w powietrzu nie można już zahamować impetu własnego ciała, można jedynie zmienić nieco kierunek (…) Z podkurczonymi kolanami leciałem na Battistona. Gdybym uderzył go frontalnie, skutki byłyby jeszcze gorsze. W ostatnim momencie udało mi się odrobinę przekręcić, tak że trafiłem go pośladkiem i biodrem w głowę. Battiston upadł. Ja także. Poczułem uderzenie, ale nic mnie nie bolało - wspominał niemiecki bramkarz na łamach swojej biografii „Anpfiff”.

REKLAMA

Skutki bestialskiego ataku były przerażające. Francuz bezwładnie upadł na murawę. Stracił przytomność. Pierwszy podbiegł do niego kapitan trójkolorowych.

- Myślałem, że nie żyje, nie miał pulsu i wyglądał blado - stwierdził Platini.

Na boisku natychmiast pojawiły się służby medyczne. Leżącemu na murawie zawodnikowi podano tlen. Po chwili podbiegli noszowi i znieśli Battistona z boiska. Cały czas asystował przy nim kapitan trójkolorowych. Gdy jego kolega był transportowany z murawy do karetki trzymał go za rękę. Gdy był już pewien, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, pochylił się nad nim i go pocałował. W wyniku ataku Patrick stracił trzy zęby. Doznał wstrząsu mózgu. Miał uszkodzone kręgi szyjne oraz pęknięte trzy żebra. To obrażanie, których można doznać w czasie wypadku samochodowego a nie na stadionie piłkarskim, w dodatku w czasie gry. Całkowicie pogubił się sędzia tego meczu Holender Charles Corver. Nawet nie odgwizdał rzutu wolnego, nie mówiąc już o natychmiastowym wyrzuceniu Niemca z boiska. Paskudnie zachował się Schumacher gdy dowiedział się co zrobił Battistonowi.

- Jeśli to wszystko, co z nim jest nie tak, zapłacę mu korony - stwierdził golkiper naszych zachodnich sąsiadów.

REKLAMA

Mecz po bardzo długiej przerwie został wznowiony. Doszło do dogrywki, która zakończyła się nierozstrzygniętym rezultatem 3:3. Arbiter zarządził serię rzutów karnych. W niej lepsi okazali się Niemcy i to oni weszli do finału. W nim przegrali z Włochami 1:3. Cały świat futbolu słusznie odsądził od czci i wiary niemieckiego bramkarza. Trwało to jakiś czas kiedy doszło do niego co zrobił. Jak zrozumiał swój postępek zaczął próbować sprawę załagodzić.

 - Miałem telefon niedługo po tym, jak to się stało. To ktoś bliski Schumachera powiedział, że chce się ze mną spotkać. Powiedziano mi, że dla niego i jego rodziny był to bardzo trudny czas - wspominał Battiston.

Niemiec osobiście przeprosił Francuza. A on te przeprosiny przyjął.

- Nie mam dla niego współczucia, ale też nie żywię urazu. Wybaczyłem. To było w grze, a wtedy różne rzeczy się zdarzają. Nigdy nie oglądałem tego faulu i nie będę. Nie chcę (…) Nadal boli mnie głowa. Ale to dziwne. Czasem wyczuwam, kiedy pogoda ma się zmienić - stwierdził niedawno, poszkodowany w tym wstrząsającym zajściu zawodnik.

REKLAMA

Początki jednego z najlepszych ówczesnych francuskich obrońców

12 marca 1957 roku przyszedł na świat Patrick Battiston. Urodził się w Amneville, niewielkiej francuskiej miejscowości leżącej przy granicy z Luksemburgiem. Od dziecka uganiał się za piłką. Inne dyscypliny zupełnie nie interesowały małego Patricka. Miał futbol w genach. Jego wuj Raymond reprezentował na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych FC Metz. Gdy miał 11 lat został zawodnikiem lokalnego klubu Talange. W 1973 r. przeszedł do zespołu, w którym występował jego wujek. To był dla niego wejście w zupełnie nowy świat.

- Przyjechałem do klubu w wieku 16 lat i wiele się nauczyłem nowych rzeczy w kilka tygodni - zauważył Battiston.

Zadebiutował w drużynie seniorów rok później. Wystąpił w pojedynku przeciwko Olimpique Lion.

Ten okres swojej kariery piłkarskiej wspomina w duża atencją.

REKLAMA

- Graliśmy wtedy niesieni młodzieńczą emocją, w drużynie, która często preferowała piękną piłkę nożną - wspominał urodzony w Amneville obrońca.

Po siedmiu sezonach przeniósł się do Saint-Etienne. Tak wywalczył swój pierwszy tytuł mistrza Francji. Kolejne przyszły dopiero kiedy został transferowany do Girondins Bordeaux. Zdobył jeszcze trzy czempionaty. Dołożył do swoich skalpów także Puchar Francji. Miał już wtedy 30 lat.

- Czuliśmy, że coś się zmienia, że ​​profesjonalizm nabiera innego wymiaru ze szkodą dla futbolu. Całkowicie rozsypały się relacje międzyludzkie - ubolewał Battiston nad zmianami jakie zaczęły towarzyszyć światowej piłce nożnej.

W 1987 r. przeniósł się na dwa sezony do Monaco, gdzie osiągnął swój ostatni tytuł mistrzowski. Na zakończenie kariery powrócił do Bordeaux. Po 18 sezonach spędzonych na  boiskach postanowił zawiesić buty na kołku. Patrick plasuje się w pierwszej dziesiątce zawodników, którzy rozegrali najwięcej pojedynków w najwyższej klasie rozgrywkowej we Francji.

REKLAMA

W barwach trójkolorowych wystąpił 56 razy. Udało mu się strzelić 3 gole. Był uczestnikiem trzech mundiali, z których jeden o mało co nie zakończył by się dla niego tragicznie. Jest członkiem zespołu, który po raz pierwszy w historii kraju ze stolicą w Paryżu, zdobył międzynarodowe trofeum. Francuzi zostali czempionami starego kontynentu na VII mistrzostwach Europy, rozegranych w ich kraju. W finale pokonali Hiszpanię 2:0. Występy w koszulce z kogutem na piersi zakończył w 1989 roku.

Obcowanie z piłkę nożną zawsze sprawiało mu przyjemność

Po zakończeniu kariery pozostał w Bordeaux. Tam rozpoczął pracę w roli trenera zespołów juniorskich. Później obejmował różne stanowiska. Był szefem akademii młodzieżowej, zajmował się rezerwami klubu. Na koniec został Dyrektorem Sportowym.

- Staramy się pracować w radości i dobrym humorze, przynajmniej w pewnym spokoju, aby uniknąć permanentnego stresu - opowiadał Patrick Battiston.

Źródła: girondins33.com, dailymail.com, mirror.co.uk, lemonde.fr, fcmatz.com, sport.interia.pl

REKLAMA

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej