70 lat temu urodził się Jan Józwik, panczenista, olimpijczyk z Lake Placid
2022-03-16, 05:00
Dziesięciokrotny mistrz Polski
16 marca 1952 roku przyszedł na świat Jan Józwik. Urodził się w malutkiej, liczącej nieco ponad 500 mieszkańców wsi Luboszewy. Jest ona oddalona o kilka kilometrów od Tomaszowa Mazowieckiego. Tam też stawiał swoje pierwsze sportowe kroki.
- To był jednak czas, że uprawiało się wiele dyscyplin. Byłem m.in. zawodnikiem w Lechii Tomaszów Mazowiecki w koszykówce. Grałem w III lidze - wspominał Jan Józwik swoje pierwsze sportowe zauroczenia.
To był jego żywioł. Ciągle poszukiwał nowych wyzwań. Zupełnie niespodziewanie trafił do łyżwiarstwa szybkiego. Ówczesne komunistyczne władze organizowały szereg różnego rodzaju zawodów mających na celu propagowanie tężyzny fizycznej wśród dzieci i młodzieży.
- Były akcje "błękitnej sztafety i złotego krążka" i tak od zera powstawała ta dyscyplina w Tomaszowie Mazowieckim - zauważył przyszły panczenista.
REKLAMA
Został jednym z pierwszych zawodników sekcji łyżwiarstwa szybkiego w lokalnym klubie Pilica. 16 latek rozpoczął treningi pod okiem Bogdana Drozdowskiego.
- Wylewał wodę na bieżni przy szkole. Tak powstawało lodowisko, na którym później odbywały się zajęcia (…) Na szkolnym lodowisku doskonaliliśmy swoje umiejętności, a przy okazji mieliśmy świetną zabawę - wspominała szkoleniowca, trenująca w tej samej grupie wielokrotna mistrzyni Polski Stanisława Pietraszczak-Wąchała.
Józwik robił bardzo duże postępy. Uznał, że będzie to jego dyscyplina sportu. Wspólnie z trenerem zadecydowali, że powinien swoją karierę kontynuować u najlepszych specjalistów. Wybór padł na klub Sporty Narciarskie Polskie Towarzystwo Tatrzańskie Zakopane. To najstarsze stowarzyszenie stolicy polskich sportów zimowych, które prowadzi szkolenie nieprzerwanie od 1907 r. Szkolono w nim zawodników we wszystkich konkurencjach związanych z najzimniejszą porą roku. Dopiero tam zapadał decyzja o konkurencjach w jakich miał się ścigać.
- Kiedy przyszedłem do Zakopanego, zaczęła się specjalizacja na dystansach. Ja miałem akurat predyspozycje do sprintu - zauważył Józwik.
REKLAMA
Startował na 500 oraz 1000 metrów. Od tego momentu stał się numerem jeden w biegach krótkich. W wieku 24 lat wywalczył pierwsze mistrzostwo kraju na najkrótszym dystansie. Później zdobył ich jeszcze osiem. W 1981 roku udało mu się także tryumfować na 1500 m. W całej swojej karierze 18 krotnie poprawiał rekordy Polski. Gdy miał 27 lat uzyskał najlepszy wynik w naszej historii na 500 m. Na torze Medeo w Kazachstanie przejechał ten dystans w czasie 37,50 sekundy. Utrzymał się on aż przez następnych 17 lat. Aktualny rekord należy do Piotra Michalskiego i wynosi 34,235 s. Urodzony w Luboszewach panczenista startował także na mistrzostwach świata. Najlepszą ósmą pozycję zajął w 1978 roku na zawodach w szwedzkim Goteborgu.
XIII zimowa olimpiada w amerykańskim Lake Placid
Do 1980 roku Jan Józwik był już posiadaczem 7 tytułów czempiona Polski. Było rzeczą oczywistą, że został członkiem naszej drużyny narodowej udającej się na zawody do Ameryki Północnej. Tak się złożyło, że wyjazd był szalenie emocjonujący, ale przede wszystkim ze względów rodzinnych.
- Żonę odwiozłem do szpitala 5 lutego 1980 r. i od razu ruszałem na igrzyska do Lake Placid. Do Krakowa dotarłem w straszliwej śnieżycy. Samoloty nie odlatywały, a nasz lot do Warszawy zaplanowany był na wieczór (…) Dzwoniłem do znajomych, którzy kontrolowali sytuację. Oni oznajmili mi, że urodził mi się syn Łukasz - wspominał Józwik.
Osobiste przeżycia miały wpływ na naszego sportowca. Wystartował na obu swoich koronnych dystansach. Uzyskał wyniki daleko odbiegające od jego najlepszych życiowych rezultatów. Pechowo zakończył się jego występ na 500 metrów.
REKLAMA
- Miałem trochę niefart, bo startowałem w ostatniej parze, kiedy lód był już znacznie gorszej jakości. Mimo tego uważam, że pojechałem optymalnie. W innych okolicznościach mogłem się pokusić o coś więcej - zauważył wielokrotny mistrz Polski.
Uzyskał zaledwie 39,01 sekundy co zapewniło mu dopiero 9 miejsce. W biegu na 1000 m. było także nie najlepiej. 13 pozycja z czasem 1:18,83. Gwiazdą łyżwiarstwa szybkiego na tej olimpiadzie został kto inny. Był nim Amerykanin Eric Heiden. Pierwszy, i jedyny raz w historii igrzysk, jeden zawodnik wygrał wszystkie konkurencje. Poza preferowanymi przez naszego rodaka krótkimi dystansami był najlepszy także na 1500, 5000 oraz 10000 metrów.
- Takiego fenomenu, jak Eric Heiden nie było, nie ma i prawdopodobnie nie będzie. W różnych warunkach, bo startowaliśmy na otwartym torze, potrafił triumfować w każdym biegu - stwierdził Józwik.
Osiedlił się w stolicy Polskich Tatr
Po zakończeniu kariery postanowił zostać w Zakopanem. Chciał przekazać następnym pokoleniom swoją wiedzę i doświadczenie jakie nabył w czasie wieloletnich startów. Został trenerem w swoim klubie SN PTT. Później zajmował się także sędziowaniem zawodów oraz zaangażował się w pracę w roli działacza. Niezależnie od działań związanych ze swoją ukochana dyscyplina sportu prowadził własny biznes. Był taksówkarzem. Wspólnie z kolegą z lodowiska, także panczenistą Janem Miętusem założyli radio taxi. Niestety pod koniec 2021 roku zaatakował go COVID-19.
REKLAMA
"W wieku 69 lat odszedł Jan Józwik, jeden z najlepszych sprinterów w historii polskiego łyżwiarstwa szybkiego, olimpijczyk z Lake Placid, uczestnik dziesięciu mistrzostw świata, 18-krotny rekordzista i 10-krotny mistrz Polski, były zawodnik SN PTT Zakopane. Zmarł na COVID-19" - poinformowano.
- Wielki cios, ponieważ odszedł bliski nam człowiek. Wielki sportowiec, a przy tym niezwykle skromny i prawy. Będzie go bardzo brakowało - powiedział Maciej Wasylkowski, który przez 15 lat był prezesem zakopiańskiego SNPTT.
Źródła: olimpijski.pl, gazetakrakowska.pl, sport.onet.pl, gdymilknaoklaski.pl
AK
REKLAMA
REKLAMA