"Szalony świat Louisa Waina". Benedict Cumberbatch zagrał ekscentrycznego kociarza
22 kwietnia 2022 roku na ekranach polskich kin pojawił się film "Szalony świat Louisa Waina" w reżyserii Willa Sharpe'a. Produkcja przedstawia losy brytyjskiego artysty (w tej roli Benedict Cumberbatch), który zyskał popularność dzięki serii niezwykłych rysunków przedstawiających kolorowe, antropomorficzne koty.
2022-04-22, 05:55
Tragiczne losy zdolnego rysownika
Akcja "Szalonego świata Louisa Waina" rozgrywa w Wielkiej Brytanii na przełomie XIX i XX wieku. Widz poznaje tytułowego bohatera filmu, gdy dopiero wkracza on w dorosłe życie. Ma dwadzieścia kilka lat i wciąż mieszka pod jednym dachem z matką (Phoebe Nicholls) i piątką młodszych sióstr. Gdy pani Wain decyduje się zatrudnić do opieki nad córkami guwernantkę Emily (Claire Fox), Louis zakochuje się w nowej pracownicy od pierwszego wejrzenia.
Wkrótce potem para bierze ślub. Ceremonię otacza atmosfera skandalu – oburzenie mieszkańców Londynu budzi nie tylko wiek panny młodej, która jest o dziesięć lat starsza od ukochanego, lecz także jej niskie pochodzenie. Aby uciec od plotek, małżonkowie przeprowadzają się na przedmieścia miasta. Niebawem na zakochanych spada jednak nowy cios – u Emily zostaje zdiagnozowany rak piersi. Zdruzgotany artysta szuka ukojenia w sztuce, tworząc serię niezwykłych obrazów ukazujących koty. Im bardziej stan Emily się pogarsza, tym bardziej ekscentryczne stają się rysunki Waina – malarz wykorzystuje coraz to żywsze kolory, a portretowane przez niego zwierzęta z zachowania coraz bardziej przypominają ludzi.
Z czasem jego ilustracje zyskują niesamowitą popularność, a Wielką Brytanię ogarnia prawdziwe kocie szaleństwo. Prace Waina pojawiają się w prasie, a także zdobią liczne pocztówki i kartki okolicznościowe. Artysta nie jest jednak w stanie wykorzystać nagłej sławy. Nie chroni praw autorskich do swoich rysunków, więc nie czerpie zysków z reprodukcji dzieł, które masowo ukazują się na rynku. Z czasem jego rodzina zaczyna borykać się z coraz poważniejszymi problemami finansowymi, a ilustrator traci nawet dom. Co gorsza, po śmierci żony zaczyna wykazywać oznaki choroby psychicznej...
Żona była jego największą fanką
Fabuła filmu jest w dużej mierze oparta na prawdziwych wydarzeniach. Louis Wain rzeczywiście istniał – urodził się 5 sierpnia 1860 roku w jednej z dzielnic Londynu. Miał pięć młodszych sióstr. Po śmierci ojca został jedynym żywicielem rodziny i aby ją utrzymać, pracował jako ilustrator w licznych lokalnych tygodnikach – m.in. w "The Illustrated London News".
REKLAMA
W 1883 roku poślubił starszą od siebie guwernantkę Emily Richardson i wyprowadził się wraz z nią na przedmieścia brytyjskiej stolicy. Wkrótce okazało się jednak, że kobieta choruje na raka piersi i pozostało jej zaledwie kilka lat życia. Aby podtrzymać ukochaną na duchu, Louis Waine zaczął szkicować karykatury ich domowego kota – Petera.
Z biegiem miesięcy tworzył coraz więcej rysunków, a Emily zaczęła naciskać, aby opublikował chociaż część z nich. W efekcie w 1886 roku ukazał się w druku pierwszy szkic artysty przedstawiający antropomorficzne koty - mowa tu "Kociej Wigilii", która została opublikowana na łamach "Illustrated London News". Grafika przedstawia kilkadziesiąt zwierząt, z których wiele zaangażowanych jest w "ludzkie" zajęcia, takie jak wysyłanie kartek pocztowych czy granie na instrumentach muzycznych.
Wielką popularność zaczął zdobywać w latach 90. XIX wieku. Był niezwykle płodnym artystą, a rocznie potrafił stworzyć nawet 400 rysunków. Jego ilustracje pojawiały się na pocztówkach, kartkach okolicznościowych, na łamach prasy, a także ozdobiły ponad sto książek dla dzieci - na przykład wydaną w 1904 roku w Chicago historyjkę pod tytułem "Niesamowita opowieść o kocie w butach".
Oswoił Brytyjczyków z kotami
Rysowane przez Waina wielkookie i kolorowe koty bardziej przypominają ludzi niż zwierzęta (szczególnie że wszystkie stoją na dwóch łapach) – m.in. grają w golfa, karty lub krykieta, piją herbatę, kłócą się, wygłaszają przemówienia, a także czytają książki. Tego typu antropomorficzne wizerunki zwierząt były w epoce wiktoriańskiej niezwykle popularne. Przede wszystkim była to zasługa rysunków Johna Tenniela, który zilustrował dwie słynne książki Lewisa Carrolla - "Alicję w Krainie Czarów" (1865) i "Po drugiej stronie lustra" (1872).
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Lewis Carroll - matematyk w Krainie Czarów
Co ciekawe, wydaje się, że Wain niejako oswoił Brytyjczyków z ideą posiadania kota jako domowego zwierzaka. W czasach wiktoriańskich (1837-1901) przykładano wielką wagę do tego, aby dzieci miały stały kontakt m.in. z psami, królikami, czy papugami, bowiem wierzono, że opieka nad zwierzęciem może rozwinąć w najmłodszych pozytywne cechy ich charakterów (np. odpowiedzialność). Koty były jednak traktowane przede wszystkim jako zwierzęta użytkowe, których celem jest łapanie myszy i szczurów.
To właśnie m.in. popularność ilustracji Waina zaczęła zmieniać to podejście. Warto dodać, że artysta był zresztą założycielem i wieloletnim członkiem "National Cat Club", który organizował liczne wystawy kotów na terenie Wielkiej Brytanii.
Bieda i choroba psychiczna
Śmierć żony i fatalna sytuacja finansowa artysty (nie przykładał on bowiem wielkiej wagi do praw autorskich i nie zarabiał na reprodukcjach swoich prac) sprawiły, że zaczął podupadać na zdrowiu. W latach 20. XX wieku zdiagnozowano u niego schizofrenię i wysłano do szpitala psychiatrycznego mieszczącego się w Tooting (jedna z dzielnic Londynu). Nie porzucił sztuki, jednak jego rysunki, które powstały w tamtym okresie znacząco różnią się od tych wcześniejszych – są bardziej kolorowe i abstrakcyjne (to czyni z Waina jednego z protoplastów dwudziestowiecznej awangardy).
W 1925 roku dziennikarz jednej z londyńskich gazet odszukał Waina i rozpoczął publiczną kampanię, której celem było przeniesienie rysownika do miejsca, gdzie otrzymałby lepszą opiekę. W akcję zaangażowało się wiele prominentnych figur ówczesnej Wielkiej Brytanii – m.in. premier Ramsay MacDonald i HG Wells, pisarz, jeden z pionierów gatunku science fiction. W efekcie w 1930 roku Wain znalazł się w szpitalu psychiatrycznym Napsbury w hrabstwie Hertfordshire, gdzie zmarł 4 lipca 1939 roku
REKLAMA
Julia Budzisz
REKLAMA