Zaginieni Ukraińcy. Służby apelują do rodzin o niepublikowanie zdjęć

Wiele ukraińskim rodzin straciło kontakt ze swoimi bliskimi i wykorzystują media społecznościowe do ich poszukiwań. Organizacje pomocowe odradzają jednak działanie na własną rękę i publikowanie zdjęć, do których dotrzeć może każdy internauta.

2022-04-23, 06:36

Zaginieni Ukraińcy. Służby apelują do rodzin o niepublikowanie zdjęć
Ukraińskie rodziny szukają bliskich. Foto: PAP/Rafał Guz

Rozdzielonym rodzinom ukraińskim pomaga m.in. Fundacja Itaka, która odbiera zgłoszenia o zaginionych. - Na ten moment (pierwsza połowa kwietnia - PAP) tylko trzy z nich są aktywne, co oznacza, że zostały one u nas zarejestrowane, a wcześniej zgłoszone już na policję - przekazała dyrektor działu PR i fundraisingu Izabela Jezierska-Świergiel. - W pozostałych przypadkach rodziny muszą jeszcze zgłosić zaginięcie służbom i dostarczyć nam odpowiednie dokumenty - zaznaczyła.

Współpraca z policją

Współdziałanie z policją jest jednym z kluczowych elementów przy poszukiwaniach, w które angażuje się Itaka. - Ta współpraca jest kluczowa, chociaż kontakt z ukraińskimi służbami był zawsze o tyle trudny, że ich kraj nie należy do Unii Europejskiej, więc nie funkcjonują tam systemy wypracowane w ramach wspólnoty; nie ma chociażby dostępu do danych z systemu Interpol - wyjaśniła Jezierska-Świergiel.

Przedstawicielka fundacji doprecyzowała, że Itaka nie poszukuje obywateli Ukrainy, którzy zaginęli na terytorium swojego kraju. - Szukamy osób, co do których istnieje prawdopodobieństwo, że przekroczyły granicę, lub mamy informacje od służb granicznych, że tak się stało - dodała. Dla wszystkich poszukujących uruchomiona została strona ukraina.zaginieni.pl, gdzie znajdują się wszelkie potrzebne informacje i formularz, który mogą wypełnić członkowie rodzin.

Itaka, choć skupia się na poszukiwaniach w Polsce, aktywnie współpracuje z podmiotami z innych krajów. Publikuje informacje i wizerunki zaginionych dzieci, których poszukują inne organizacje - jest zrzeszona w międzynarodowej Missing Children Europe i współpracuje z ukraińską Magnolią. Ta druga jest ukraińskim operatorem międzynarodowego numeru 116 000, działającego w ponad 30 państwach, pod który dzwonić można m.in. w Belgii, Holandii, Serbii i Mołdawii.

Kraje skupione w Missing Children Europe otrzymują dane o zaginionym dziecku z jednego ze zrzeszonych w sieci krajów, z oficjalną prośbą o udostępnienie jego wizerunku. Dlatego też Itaka stosunkowo późno udostępniła informacje o poszukiwaniu czteroletniego Saszy - chłopca zaginionego podczas ewakuacji z Ukrainy, o którym nie było wiadomo, czy przekroczył granicę z Polską. Dopiero na początku kwietnia okazało się, że chłopiec nie żyje.

- Informację o jego zaginięciu udostępniliśmy dopiero dwa dni przed odnalezieniem ciała. Wynikało to z faktu, że dopiero wtedy otrzymaliśmy przez Missing Children Europe oficjalną informację, że zgłosiła się jego rodzina, która poprosiła o publikację wizerunku dziecka - wyjaśniła Jezierska-Świergiel. Jak dodała, sytuacja Saszy była wyjątkowa - zrzeszone organizacje szukały go w swoich krajach, mimo że nie było żadnej pewności, iż przekroczył on którąkolwiek granicę.

Media społecznościowe

Saszy poszukiwali też użytkownicy mediów społecznościowych - na charakterystyczne zdjęcie chłopca z kotem w ciągu kilku tygodni natrafiły ogromne rzesze internautów. Przedstawicielka Itaki, choć rozumie desperację rodziny, gdy ta znajdzie się w podobnej sytuacji, nie uważa, aby taki sposób poszukiwania był właściwy.

- Doceniamy zasięgi grup w mediach społecznościowych, szybkość, z jaką informacja trafia do opinii publicznej i możliwość natychmiastowego reagowania. Ale zawsze, bez względu na to, czy dotyczy to obywateli Ukrainy czy Polski, przestrzegamy, aby bardzo selekcjonować podawane w takich przypadkach informacje - powiedziała Jezierska-Świergiel. Jak dodała, jeśli już szukamy w taki sposób, powinniśmy ograniczyć udostępnione informacje.

Wykorzystywania mediów społecznościowych do poszukiwania swoich bliskich nie poleca też kierownik Krajowego Biura Informacji i Poszukiwań Polskiego Czerwonego Krzyża. - Udostępnianie wszystkich danych i zdjęć jest bardzo niebezpiecznie. Ostrzegam przed tym, bo nigdy nie wiemy, kto to przeczyta i w jaki sposób wykorzysta. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć rodziców, którzy nie wiedzą, co dzieje się z ich dzieckiem, ale muszą oni zdawać sobie sprawę z konsekwencji, o których człowiek w stresie czasem nie pomyśli - podkreśliła Katarzyna Kubicius.

Przedstawicielka PCK wyjaśniła, że jej organizacja również wykorzystuje publikację wizerunku do poszukiwań, jednak robi to z zachowaniem ostrożności. W tym celu Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża planuje ponownie uruchomić zamkniętą w styczniu br. stronę Trace the Face, która ułatwia poszukiwania osób zaginionych podczas konfliktów. - Moja koleżanka z Niemieckiego Czerwonego Krzyża przez dwa lata prowadziła sprawę zaginionego syna, którego ojciec odnalazł za pomocą tej strony. Okazało się, że od trzech lat obaj mieszkali w Niemczech, w odległości 50 km od siebie - powiedziała kierownik biura.

REKLAMA

Liczne zgłoszenia

Jednostka PCK odebrała dotąd ponad 60 zgłoszeń, w których rodziny informowały o utracie kontaktu z bliskimi na skutek wybuchu wojny w Ukrainie. Przedstawiciele organizacji, którzy wciąż poszukują też ofiar innych konfliktów, np. zaginionych na granicy polsko-białoruskiej, weryfikację zaczynają od spotkania z takimi osobami. - Nasza praca zaczyna się od złożenia przez członków rodzin wniosku o poszukiwanie. Na ten moment wypełnionych mamy ich około dziesięciu, ale wiemy, że kolejne czekają na przeprowadzenie wywiadu. Ta statystyka, choć na razie nie jest zatrważająca, niestety będzie rosła - powiedziała Kubicius.

Choć poszukiwania prowadzone przez PCK są poufne, to w przypadku zaginionych członków rodzin ukraińskich, organizacja musi zwracać się z prośbą o pomoc do instytucji państwowych. Jest to bowiem niezbędne np. przy weryfikacji, czy danej osobie przyznano numer PESEL, lub czy zarejestrowano ją w którymś z punktów recepcyjnych.

Sprawy zaginięć obywateli Ukrainy trafiają też do polskiej policji. - Aktualnie na terenie całego kraju jednostki organizacyjne policji prowadzą kilka spraw zaginięć obywateli Ukrainy - uchodźców, i są to zaginięcia osób zgłoszone przez członków rodzin, czy przedstawicieli instytucji lub organizacji zajmujących się pomocą uchodźcom - przekazał kom. Piotr Świstak z biura komunikacji społecznej Komendy Głównej Policji. Jak doprecyzował, od czasu wybuchu wojny do ok. pierwszej połowy kwietnia, takich spraw policja zarejestrowała 27, z których "czynnych" pozostaje pięć.

Kom. Świstak przekazał, że procedury poszukiwań osób narodowości ukraińskiej zaginionych na terenie Polski są takie same, jak w przypadku poszukiwań obywateli naszego kraju. Prowadzi się je zatem również we współpracy z zagranicznymi służbami oraz instytucjami i organizacjami. Odnosząc się natomiast do kwestii poszukiwania zaginionych z wykorzystaniem mediów społecznościowych, kom. Świstak wskazał, że policja publikuje wizerunek zaginionego tylko po uzyskaniu zgody od osoby uprawnionej, czyli zwykle od tej, która zaginięcie zgłasza. Decyzja o publikacji musi zatem zostać podjęta przez bliskich.

Czytaj także:

dz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej