75 lat temu urodził się Lesław Ćmikiewicz

Lesław Ćmikiewicz, jeden z najbardziej utytułowanych polskich piłkarzy.

2022-05-03, 05:00

75 lat temu urodził się Lesław Ćmikiewicz
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Ujrzał świat „dwa razy”

Druga wojna światowa wywołana przez Niemcy doprowadziła do olbrzymich zmian na mapie Europy. Dotknęły ona także Polskę. Sowieci zabrali nam bardzo dużą część naszych Kresów Wschodnich. W zamian otrzymaliśmy ziemie odzyskane na zachodzie naszego kraju. Miliony rodzin przeniosły się na nowe tereny aby pozostać w granicach ojczyzny. Jedną z nich była familia Ćmikiewiczów. Postanowili osiąść we Wrocławiu. W stolicy Dolnego Śląska przyszedł na świat najmłodszy syn Lesław. Nastąpiło to 3 maja 1947 roku. Jednak jego tata poszedł oficjalnie go zarejestrować w stosownym urzędzie dopiero 25 sierpnia 1948 r. I ta data przez jakiś czas widniała jako oficjalna.

- Zamieszanie po wojnie było we Wrocławiu. Prawdziwa jest ta pierwsza. Ojciec mnie zameldował rok później i w dokumentach pojawiła się ta druga. Czasami mówię, że jestem o rok młodszy, tyle z tego dobrego - zauważył Lesław Ćmikiewicz.

14 latek zadebiutował w seniorach

Od najmłodszych lat zawsze stawiał na swoim. Pierwsze wagary zaliczył już w przedszkolu. Poczuł się ogromnie dotknięty, kiedy kazano mu po obiadku grzecznie się położyć i leżakować. Nie mógł zrozumieć dlaczego nie pozwalają mu wyjść na podwórko w tym czasie. On chciał wziąć ukochaną futbolówkę aby w nią pograć. W związku z tym zrejterował wraz z bratem na boisko. Od tego momentu praktycznie z niego nie schodził. Gdy miał nieco mniej niż 10 lat dostał się do lokalnej drużyny. Potem jego kariera potoczyła się lotem błyskawicy.

- Zaczynałem w małym klubiku, Lotniku Wrocław, ale było bardzo fajnie, bo w drużynie grali głównie studenci i udało się nam nawet awansować do II ligi. W ogóle to bardzo szybko zacząłem grać na wysokim poziomie, bo gdy miałem 14 lat grałem już w III lidze, a w wieku 17 lat zadebiutowałem w pierwszej lidze. Proszę się mnie jednak nie pytać, kiedy strzeliłem pierwszą bramkę, bo nie pamiętam - wspominał Lesław Ćmikiewicz

REKLAMA

Grał na pozycji pomocnika. Jego niesamowity dryg do kierowania całą drużyną nie uszedł uwadze szkoleniowcom jednego z największych klubów na ziemiach odzyskanych Śląska Wrocław. Ćmikiewicz tworzył podwaliny pod drużynę, która kilka lat po jego odejściu zdobyła Puchar Polski oraz pierwsze z dwóch mistrzostw naszego kraju. On już wtedy reprezentował barwy Legii Warszawa. W tamtych czasach resorty decydowały o tym kto gdzie gra. A zdecydowanie większe przebicie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych miał klub z Łazienkowskiej 3. Przyszedł rozkaz i 22 letni Ćmikiewicz musiał zameldować się w stolicy. To były lata świetności Wojskowych. Młody Wrocławianin znalazł się wśród największych ówczesny gwiazd polskiej piłki. Kazimierz Deyna, Robert Gadocha, Bernard Blaut to największe sławy czerwono biało zielonych. Do zespołu wprowadzał go sam Lucjan Brychczy najwybitniejsza ikona klubu ze stolicy. Bardzo szybko zadomowił się w wyjściowej jedenastce. Stał się niekwestionowanym dyrygentem warszawskiego teamu. Po kilku latach został jego kapitanem co świadczyło o uznaniu wśród kolegów. Na Łazienkowskiej 3 występował aż do 1979 roku. W tym czasie rozegrał 226 pojedynków, w których strzelił 15 bramek. Wywalczył wicemistrzostwo w rozgrywkach ligowych oraz dwukrotnie Puchar Polski. Na boiskach starego kontynentu doszedł z Legią aż do ćwierćfinału Pucharu Europy gdzie musiał uznać wyższość hiszpańskiego Atletico Madryt. W dwumeczu padł remis 2:2, ale o awansie klubu z Półwyspu Iberyjskiego zadecydowała bramka strzelona na wyjeździe. Po rozstaniu z Wojskowymi przeniósł się za ocean gdzie występował w kilku lokalnych klubach. Korki zawiesił na kołku w 1981 roku.

Wybitny Orzeł Górskiego

Jeszcze lepiej niż kariera klubowa, która była bardzo udana, wyglądały jego występy w barwach narodowych. Debiut zaliczył w wygranej 2:0 wyjazdowej potyczce z Węgrami 6 maja 1970 r. Wtedy biało czerwonych prowadził Ryszard Koncewicz. Pod koniec tego samego roku reprezentację przejął Trener Tysiąclecia Kazimierz Górski. I zaczęło się pasmo sukcesów. Na XX igrzyskach, które odbyły się w Monachium Polska zdobyła zloty medal. W finale pokonaliśmy naszych bratanków 2:1. W 1973 roku rozpoczęły się eliminacje do X mundialu, który miał być rozegrany na boiskach Niemieckiej Republiki Federalnej. Trafiliśmy fatalnie. Za przeciwników mieliśmy Anglie oraz Walię. Nie dawano nam żadnych szans. Debiut z Walią przegraliśmy 0:2. Ale potem wszystko się odmieniło. W pojedynku z Anglia w Chorzowie wygraliśmy 2:0. Tam w 79 minucie z boiska wyleciał Alan Ball. Za kopniecie Ćmikiewicza. Podobna sytuacja miała miejsce w kolejnej potyczce, z Walią. Pokonaliśmy przeciwników 3:0. W 39 minucie arbiter usunął z murawy Trevora Hockeya. Za co? Za faul na pomocniku Legii Warszawa.

- Wierzę w czystość sportu i piłki nożnej. Bywają jednak sytuacje, gdy jest się po prostu zmuszonym do użycia siły. Najczęściej, gdy pierwszy zaatakuje przeciwnik. Trzeba mu wtedy pokazać, że się nie boimy i że też umiemy grać nieczysto - zadeklarował Ćmikiewicz.

Najważniejszy mecz w naszej sportowej historii

O awansie na mundial miał zadecydować ostatni pojedynek z Anglią na Wembley. To był prawdziwa wojna bez pardonu.

REKLAMA

- Bardzo niemiłe teksty ukazywały się o nas w angielskiej prasie. Janka Tomaszewskiego nazywali klaunem, mnie mordercą. Pisano, że golimy się szkłem. We wcześniejszych meczach, z Walią i Anglią, rywale wylecieli z boiska po starciach właśnie ze mną. Hockey za kopnięcie bez piłki, a Ball zwyczajnie mnie dusił - wspominał zawodnik Wojskowych.

Osiągnęliśmy „zwycięski” remis 1:1. Udaliśmy się na czempionat globu. Tam wywalczyliśmy trzecie miejsce pokonując w meczu o brąz Brazylie 1:0.

- Na pewno złoty medal olimpijski robi wrażenie, ale z drugiej strony Mistrzostwa Świata to Mistrzostwa Świata! Mimo to nie było u mnie pełni szczęścia w tym czasie. Co prawda wystąpiłem w niemalże wszystkich meczach, to jednak nie byłem podstawowym zawodnikiem - zauważył Ćmikiewicz.

Dwa lata później przegraliśmy w finale olimpijskim z Niemiecką Republiką Demokratyczną 1:3 i wracaliśmy do kraju ze srebrnym medalem. Legionista występował w koszulce z orłem na piersi do 1979 roku. Rozegrał w niej 57 spotkań. Nie udało mu się trafić do siatki przeciwników.

REKLAMA

Szkoleniowiec z olbrzymim doświadczeniem boiskowym

Po zakończeniu kariery postanowił zająć się szkoleniem.

- Bo ja niczego innego w życiu nie potrafiłem robić. Przez całe życie grałem w piłkę, więc chciałem tę pasję kontynuować - tłumaczył z humorem swoja decyzję Ćmikiewicz.

Już w 1981 roku został asystentem Górskiego w Legii. Później pokusił się o samodzielną pracę. Prowadził między innymi Motor Lublin, Górnika Zabrze czy Gwardię Warszawa. Przez cztery lata asystował Andrzejowi Strejlauowi przy reprezentacji Polski. Miał także okazję poprowadzić ją samodzielnie w sześciu pojedynkach. Dowodził także drużyną narodową U21, z którą dotarł do 1/8 Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Później podjął się obowiązków asystenta Stefana Majewskiego. Razem prowadzili Amicę Wronki a następnie Cracovię.

- Bardzo bym chciał kontynuować pracę ze Stefanem Majewskim, bo to jeden z najzdolniejszych polskich trenerów, od którego można się wiele nauczyć. Ma talent do bycia trenerem, a jeśli ja mu jeszcze mogę pomóc to jestem wtedy bardzo szczęśliwy - zauważył Lesław Ćmikiewicz

REKLAMA

W październiku 2008 r., w wieku 60 lat zakończył przygodę z piłką.

Udziela się do dnia dzisiejszego jako czynny zawodnik zespołu „Orłów Górskiego”.

Źródła: orlygorskiego.pl, polskieradio24.pl, legia.net, eurosport.tvn.pl, cracovia.pl, laczynaspilka.pl

AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej