Liga Mistrzów: Real Madryt - finałowi specjaliści. Liverpool oszuka historię?

Real Madryt jest najbardziej utytułowanym klubem w historii rozgrywek - sięgał po Puchar Europy sześć razy, a Ligę Mistrzów wygrywał aż siedmiokrotnie. Na szczególną uwagę zasługuje także ich finałowa skuteczność - wygrali aż 13/16 kluczowych spotkań, do tego w nowej formule rozgrywek są w nich niepokonani.

2022-05-28, 08:40

Liga Mistrzów: Real Madryt - finałowi specjaliści. Liverpool oszuka historię?
Przed Realem Madryt ósmy finał Ligi Mistrzów - ósmy wygrany?. Foto: Shutterstock; Forum

Przypominamy siedem finałów Ligi Mistrzów, w których lepsi okazali się "Królewscy".

20 maja 1998 roku, Real Madryt - Juventus 1:0. Gol: Predrag Mijatović (67. minuta)

Dla Juventusu był to trzeci kolejny finał Champions League, a Real dopiero po raz pierwszy stanął przed szansą zwycięstwa w nowej formule dawnego Pucharu Europy. Piłkarze "Starej Damy" chcieli zrehabilitować się za finałową porażkę z Borussią Dortmund sezon wcześniej. W realizacji planu przeszkodził im Predrag Mijatović, strzelając gola z pozycji spalonej, która nie została zauważona przez sędziego. Dla Serba był to ostatni tak udany sezon w karierze, ale dzięki tej bramce zyskał wieczną chwałę w Madrycie.

24 maja 2000 roku, Real Madryt - Valencia CF 3:0. Gole: 1:0 - Fernando Morientes (39.), 2:0 - Steve McManaman (69.), 3:0 - Raul Gonzalez (75.)

Po niespodziewanej ćwierćfinałowej porażce z Dynamem Kijów sezon wcześniej, "Królewscy" pod wodzą Vicente del Bosque pewnie wygrali kolejny finał - tym razem pewnie ograli Valencię. Trzykrotnie piłkę z bramki musiał wyjmować Santiago Canizares - rezerwowy golkiper Realu w finale z 1998 roku - a na listę strzelców wpisali się Fernando Morientes, Steve McManaman i Raul Gonzalez.

15 maja 2002 roku, Real Madryt - Bayer Leverkusen 2:1. Gole: 1:0 - Raul Gonzalez (9.), 1:1 - Lucio (14.), 2:1 - Zinedine Zidane (45.).

Do historii futbolu przeszedł głównie wspaniały strzał wolejem, którym Zinedine Zidane zapewnił zwycięstwo Realowi. Strzał francuskiego pomocnika do dziś uznawany jest przez wielu za najpiękniejszy finałowy gol w historii Ligi Mistrzów. W meczu z Bayerem, klasę pokazał także Iker Casillas. Niespełna 21-letni wtedy bramkarz stracił w trakcie sezonu miejsce w bramce, które zajął Cesar Sanchez. W 67. minucie z powodu kontuzji del Bosque musiał wymienić bramkarzy, a późniejszy mistrz świata i Europy po wielu wspaniałych interwencjach zachował czyste konto.

REKLAMA

24 maja 2014 roku, Real Madryt - Atletico Madryt 4:1. Gole: 0:1 - Diego Godin (36.), 1:1 - Sergio Ramos (90+3), 2:1 - Gareth Bale (110.), 3:1 - Marcelo (118.), 4:1 - Cristiano Ronaldo (120.).

Po długich latach pucharowych upokorzeń, czterech odpadnięciach na etapie półfinału - w 2014 roku doszło do pierwszego w historii madryckiego finału. Sensacyjni finaliści zza miedzy pod wodzą Diego Simeone prowadzili po trafieniu stopera Diego Godina i gdy ich fani już odliczali sekundy do wybuchu radości - w doliczonym czasie gry wyrównał Sergio Ramos. Skrajnie wyczerpani gracze Atletico, dodatkowo pozbawieni znakomitego Diego Costy, który przez kontuzję zszedł z boiska w pierwszych minutach meczu, nie wytrzymali trudów dogrywki. Gareth Bale, Marcelo i Cristiano Ronaldo wykonali wyrok, zapewniając Realowi pierwszy triumf w Lidze Mistrzów od dwunastu lat.

28 maja 2016 roku, Real Madryt - Atletico Madryt 1:1, rzuty karne: 5:3. Gole: 1:0 - Sergio Ramos (15.), 1:1 - Yannick Carrasco (79). 

Do rewanżu doszło dwa lata później, gdy na San Siro ponownie zostały rozegrane derby Madrytu. Tym razem główną rolę odegrała skuteczność wykonywania rzutów karnych. Po golu Sergio RamosaAtletico jeszcze w podstawowym czasie gry miało szansę na wyrównanie z jedenastu metrów, lecz w poprzeczkę trafił Antoine Griezmann. Dogrywkę podopiecznym Simeone zapewnił Yannick Carrasco, wykorzystujący podanie Juanfrana. Inaczej niż przed dwoma laty, dodatkowe 30 minut nie przyniosło rozstrzygnięcia, a o wygranej zdecydował konkurs "jedenastek". Jako jedyny chybił zasłużony obrońca "Rojiblancos" Juanfran - zaczynający karierę w ekipie "Królewskich" - i rozpoczęło się trzyletnie panowanie Realu w Europie.

3 czerwca 2017 roku, Real Madryt - Juventus 4:1. Gole: 1:0 - Cristiano Ronaldo (20.), 1:1 - Mario Mandzukić (27.), 2:1 - Casemiro (61.), 3:1 - Cristiano Ronaldo (64.), 4:1 - Marco Asensio (90.).

Bohater finału z 2002 roku Zinedine Zidane, kolejny raz przeszedł do historii Ligi Mistrzów, tym razem jako trener. Pod jego wodzą Real Madryt stał się pierwszym klubem w historii, który zwyciężył te rozgrywki w dwóch kolejnych edycjach. 

Mecz został zapamiętany głównie z powodu dwóch pięknych bramek, które zdobyli Mario Mandzukić i Casemiro. Real w drugiej połowie zdominował włoskich rywali i podobnie jak 19 lat wcześniej, pokonał w finale Juventus.

REKLAMA

26 maja 2018 roku, Real Madryt - Liverpool FC 3:1. Gole: 1:0 - Karim Benzema (51.), 1:1 - Sadio Mane (55.), 2:1 - Gareth Bale (63.), 3:1 - Gareth Bale (83.).

Finał z 2018 roku szczególnie dobrze pamiętają dwaj zawodnicy: bohater Gareth Bale i antybohater Loris Karius. Walijczyk przeszedł do historii dzięki fantastycznej bramce z przewrotki, a były już bramkarz "The Reds" popełnił dwa katastrofalne błędy i do dziś nie wrócił do gry na najwyższym europejskim poziomie.

W sobotę przed angielskim zespołem okazja do rewanżu. Szczególny apetyt ma na to Mohamed Salah, który cztery lata temu po ataku Sergio Ramosa musiał opuścić boisko jeszcze w pierwszej połowie meczu.

***

Jeśli historia lubi się powtarzać - zwycięzców finału już znamy. Podopieczni Jurgena Kloppa pokazali już jednak wielokrotnie, że umieją odwracać klątwy wiszące nad Liverpoolem, choćby zdobywając w 2020 roku mistrzostwo Anglii.

REKLAMA

Za Realem oprócz historii przemawia także wielka postać na ławce trenerskiej - to właśnie z Carlo Ancelottim zespół z Madrytu wygrał Champions League w 2014 roku. Doświadczony włoski szkoleniowiec dwukrotnie sięgnął też po to trofeum, prowadząc AC Milan.

Niezależnie od końcowego rozstrzygnięcia - czekają nas wielkie emocje, a mecz przejdzie do historii futbolu. 


Posłuchaj

Były reprezentant Polski Sebastian Mila podkreśla, że w takim meczu nie można wskazać faworyta. (IAR) 0:40
+
Dodaj do playlisty

 

kp

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej