"Der Spiegel": Putin wykorzystał historyczne poczucie winy Niemiec wobec Rosji
Według amerykańskiego historyka Timothy Snydera, który specjalizuje się w problematyce Europy Środkowo-Wschodniej, "Niemcy pomyliły historyczną odpowiedzialność za swą faszystowską przeszłość z poczuciem winy wobec Rosji". - A to doskonale potrafił wykorzystywać Władimir Putin - przekonuje historyk na łamach "Spiegla".
2022-05-28, 21:15
- Mylenie przez Niemcy odpowiedzialności za własną faszystowską przeszłość z poczuciem winy wobec Rosji, traktowanej jako główna ofiara II wojny światowej, stało się rosyjską bronią szczególnie po roku 2010 - uważa Timothy Snyder.
Jak wyjaśnia, dla Władimira Putina "nazista" - to ktoś, kto najechał Rosję lub, według rosyjskich przywódców, mógłby zagrozić Rosji lub być jej w jakikolwiek sposób przeciwny. - Z takiej perspektywy, Rosjanin jest z definicji antyfaszystą - nawet jeśli to, co robi, jest w oczywisty sposób faszystowskie. Dlatego we współczesnej Rosji o historii rosyjskiej kolaboracji z nazistami zupełnie się nie wspomina. Prawo zabrania dyskusji na temat paktu Ribbentrop-Mołotow, a trudny temat zbrodni stalinowskich, w tym głodu na Ukrainie, jest oficjalnym tabu - podkreśla historyk.
"Wina jest narzędziem dominacji"
Mimo że rosyjska polityka pamięci jest dokładnym przeciwieństwem niemieckiej, nigdy nie stanowiło to problemu dla Niemiec. Niemcy odczuwali poczucie winy, a "wina, jak doskonale wie Władimir Putin, jest narzędziem dominacji - dodaje Timothy Snyder.
- Putin i jego towarzysze broni bardzo lubili wykorzystywać niemiecką winę jako środek polityczny. W kraju zarzuty o nazizm wymierzane były w tych, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwiali się Putinowi. W polityce zagranicznej to oskarżenie miało na celu skłonienie innych do zrobienia tego, czego chciał Putin - zauważa historyk.
REKLAMA
- Tragedia ostatnich lat polega na tym, że Niemcy szukali odkupienia za swój faszyzm u ludzi, którzy w oczywisty sposób sami są faszystami. Po raz kolejny pakt Ribbentrop-Mołotow był zwieńczeniem współpracy Berlina z Moskwą i zmienił świat - twierdzi Timothy Snyder. Jego zdaniem "dyskusje o zależności energetycznej Niemiec od Rosji potoczyłyby się inaczej, gdyby pakt odgrywał częstszą rolę we wspólnie projektowanej polityce pamięci Berlina i Moskwy".
- Gdyby niemieccy politycy byli świadomi wagi paktu Ribbentrop-Mołotow, trudno byłoby im moralnie uzasadnić zakup gazu ziemnego z Rosji. Zamiast tego, niemieckie płatności za paliwa kopalne pomogły sfinansować dwie kolejne rosyjskie agresje wojenne w Europie Wschodniej - podkreśla Timothy Snyder.
"Kolonialne podejście"
Teraz, po drugiej inwazji Rosji na Ukrainę, Niemcy tłumaczą, że uzależnienie ich kraju od rosyjskiej ropy i gazu ogranicza ich opcje polityczne. - Jednak wejście w tę zależność było świadomą decyzją polityczną, były inne opcje - zauważa historyk. Od tamtego czasu to ta zależność kształtowała niemiecki dyskurs, a "Gerhard Schroeder to tylko wulgarny symbol ogólnego zjawiska".
Jak podkreśla Timothy Snyder, Niemcy powinni byli rozpocząć debatę o Ukrainie co najmniej 30 lat temu, ale wciąż mają szansę zerwać ze swoim "kolonialnym podejściem" wobec Ukrainy i stanąć po właściwej stronie w wojnie z faszyzmem. - Demokracja niemiecka tego potrzebuje, a reszta z nas, nie tylko Ukraińcy, potrzebuje demokracji niemieckiej - konstatuje.
REKLAMA
- Niemcy są dumne ze swojego antyfaszyzmu i polityki pamięci, mają rację uważając, że demokracja wymaga regularnego studiowania historii, zwłaszcza II wojny światowej i Holokaustu - dodaje historyk, przypominając, że "podczas II wojny światowej Ukraina znajdowała się między Związkiem Radzieckim a Rzeszą Niemiecką, przy czym w czasach sowieckich na Ukrainie zginęło więcej cywilów, niż w Rosji. W walce z Niemcami poległo też więcej ukraińskich żołnierzy, niż amerykańskich, brytyjskich i francuskich razem wziętych".
Jak podkreśla Timothy Snyder, "wszystko to bardzo aktywnie ignorowano po zakończeniu II wojny światowej, zarówno w Bonn, jak i w Moskwie". Zamiast tego w Bonn "wzmocniono historyczne mity, (…) jako główne ofiary wojny (po Żydach) uznając Rosjan". - Dlatego to do Moskwy pojechano po rozgrzeszenie (i gaz ziemny), a kontakty z moskiewskimi autokratami były moralnie uzasadniane II wojną światową - podkreśla amerykański historyk.
- Zełenski: postulaty oddania ziem Rosji nie uwzględniają milionów zwykłych ludzi
- "Historia się powtarza na Ukrainie". Historyk IPN: trzeba mówić światu o zbrodniach Sowietów, o Katyniu [WYWIAD]
- Przełomowy plan traktatu między Polską i Ukrainą. Jewhen Mahda: przeciwnicy będą próbować zniweczyć ten projekt [WYWIAD]
nj
REKLAMA
REKLAMA