115 lat temu rozpoczął się rajd samochodowy Pekin - Paryż

2022-06-10, 05:02

115 lat temu rozpoczął się rajd samochodowy Pekin - Paryż
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Wielkie wyzwanie

Francja słynęła na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku z tworzenia wyjątkowo ciekawych inicjatyw sportowych. Właśnie w tym kraju powstała idea wskrzeszenia ruchu olimpijskiego. Osoby związane z każdą dyscypliną sportu chciały pokazać, że należy tworzyć nowe pomysły, które może w miarę upływu czasu staną się podwalinami pod wieloletnią rywalizację. W tym samym mniej więcej czasie świat opanował szał motoryzacji. Te dwa światy musiały się prędzej czy później połączyć. Na tej bazie powstał bardzo ciekawy pomysł. Dziennikarze jednej z gazet znad Loary, Le Matin umieścili w dniu 31 stycznia 1907 roku następujące ogłoszenie:

- To, co trzeba dziś udowodnić, to to, że dopóki człowiek ma samochód, może zrobić wszystko i pojechać wszędzie. Czy jest ktoś, kto podejmie tego lata podróż samochodem z Paryża do Pekinu? - zapytano retorycznie na łamach dziennika.

Wspaniali mężczyźni

Ku zaskoczeniu pomysłodawców znalazło się kilkudziesięciu śmiałków, którzy zapragnęli spróbować swoich sił w tej wyjątkowej przygodzie. 40 kierowców dokonało wpisowego. Dopiero wtedy pomysłodawcy zabrali się na serio do organizacji tego epokowego przedsięwzięcia. Dokonano bardzo istotnej zmiany. Postanowiono, że start odbędzie w stolicy Chin a meta w stolicy Francji. To doprowadziło do znacznej redukcji liczby uczestników. Na kontynent azjatycki dotarło tylko 5 głodnych nieznanych przeżyć kierowców. Innych nie było stać na tak daleką wycieczkę statkiem, bo innej drogi transportu samochodów wtedy nie było. Ostatecznie na linii startu stanęli Charles Godard reprezentujący Holandię. Auguste Pons, Georges Cormier oraz Victor Collignon zawodnicy pochodzący z Francji. Ostatnim uczestnikiem był włoski książę Scipione Borghese. Jedyną zasadą, która musiał być przestrzegana przez prowadzących pojazdy była konieczność zabrania ze sobą w drogę dziennikarza Le Matin. Mieli oni relacjonować przebieg rywalizacji. Chodziło oczywiście o zainteresowanie przedsięwzięciem czytelników, ale także miało to ułatwić ścigającym się śmiałkom orientacje w jakiej sytuacji względem pozostałych się znajdują.

- Prawdziwa afera Julesa Vernea- stwierdził jeden z żurnalistów uczestniczący w tych zmaganiach Jules-Albert de Dion.

REKLAMA

Szalejące maszyny po azjatyckich bezdrożach

10 czerwca 1907 roku spod Ambasady Francji w Pekinie wyruszyli uczestnicy rajdu.

- Najważniejszym zastosowaniem samochodu jest to, że umożliwia długie podróże. Ale wszystko, co zrobiliśmy do tej pory, to było kręcenie się w kółko. Trzeba udowodnić, że tak długo, jak człowiek ma samochód, będzie mógł robić wszystko i jechać wszędzie - można było przeczytać na łamach Le Matin.

Żadnych zasad nie opisano. Wyznaczono natomiast nagrodę. Był nią jeden z najdroższych i najekskluzywniejszych ówczesnych szampanów Magnum Mumm. Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach poza ośrodkami miejskimi żadnej infrastruktury dla czterokołowców w Azji nie było. Ani dróg ani tym bardziej jakichkolwiek stacji paliwowych. W związku z tym organizatorzy ustawili wzdłuż przewidywanej trasy wielbłądy z kanistrami z benzyną. Jedynym zaleceniem było aby pojazdy poruszały się wzdłuż telegrafu. Oczywiście chodziło o przekazywanie meldunków, ale także liczyły się względy bezpieczeństwa. Starano się aby w każdym momencie wyścigu można było poinformować o zdarzeniach, które miały miejsce w czasie rywalizacji. Wnikliwi żurnaliści obliczyli, że trasa tej eskapady będzie wynosiła dokładnie 14 996 kilometra. Niestety nie wszyscy byli zadowoleni z tego, że rajd się odbędzie.

- Cesarstwo Chińskie obawiało się, że wyścig może być wykorzystywany jako przykrywka dla pomiaru tras, którymi Zachód mógłby w przyszłości zaatakować Chiny - zauważyli dziennikarze.

REKLAMA

Ale na szczęście władze Państwa Środka oficjalnie nie zabroniły przejazdu przez swoje terytorium. Uczestnicy mieli udać się w kierunku Mongolii. Później mieli przejechać nad jezioro Bajkał. Do tej pory tymi terenami podróżowały tylko konie. Znad najgłębszego na świecie jeziora droga prowadziła przez Moskwę i dalej już do Europy.  

 

Wyjątkowe przygody

Śmiałków czekały na trasie niesamowite sytuacje. Cormier w czasie przejazdu po Pustyni Gobi utknął w piasku. Jego samochód nie nadawał się do dalszej jazdy. I tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności został wraz z towarzyszącym mu dziennikarzem odnaleziony. Godard miał bardzo poważne problemy z olejem w tylnym przegubie. W czasie podróży urwał korek i musiał załatać dziurę.

- Wkładając surowy bekon przez otwór i zabezpieczając go drewnianym czopem - opisywał tę sytuację jego partner włoski dziennikarz Luigi Barzini.

REKLAMA

Nie był to koniec kłopotów Holendra. W pewnym momencie zmagań zabrakło mu pieniędzy na benzynę. Musiał polegać na dobrej woli osób, które nią dysponowały. W dodatku okazało się, że miał na bakier z prawem i pod koniec wyścigu został aresztowany. Od samego początku na czoło wysunął się Borghese. Miał tak duża przewagę, że będąc w stolicy Rosji postanowił przerwać na chwilę rywalizację i udać się na huczna imprezę do Sankt Petersburga. Po kilku dniach wrócił do Moskwy i nadal liderując pomknął do Paryża.

Tryumfalny wjazd na pola Elizejskie

Włoski książę jako pierwszy po ponad dwóch miesiącach podróży dotarł do linii mety. Dzięki relacji dziennikarskiej tłumy witały śmiałka w stolicy Francji. Okazało się, że jego sukces miał pewną tajemnice.

- Pierwsi dotarliśmy do Paryża, zmieniając w czasie wyścigu tylko dwa koła - stwierdził tryumfator.

Pokonał prawie 15 000 kilometrów pojazdem marki Italia, który posiadał olbrzymią jak na tamte czasy moc 45 koni mechanicznych. Na jego sukcesie wykreowała swoją markę firma produkująca opony.

REKLAMA

- 10 czerwca 1907 roku można uznać za debiut Pirelli w świecie sportów motorowych, debiut, który zbiegł się z sensacyjnym sukcesem i który utrwalił się w ciągu ostatnich 110 lat od wyścigu - brzmiał oficjalny komunikat wystosowany pięć lat temu przez koncern.

Kilka tygodni później do mety dotarli pozostali dwaj śmiałkowie, ale ich już nikt nie witał. Taki jest los tych, którzy nie stanęli na najwyższym stopniu podium.

100 lat później

W 2007 roku Stowarzyszenie Rajdów Długodystansowych zorganizowało wyścig śladami pierwszych śmiałków. Odbył się tą samą trasą. Brały w nim udział pojazdy zabytkowe. Najstarszym był Mercedes z 1903 roku. Do zawodów przystąpiło 126 załóg. Do mety w Paryżu dotarło aż 106. Całe przedsięwzięcie trwało 36 dni.

Źródła: racingspot.pirelli.com, grunge.com, endurorally.com,

REKLAMA

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej