40 lat temu padł wynik 10:1 na mistrzostwach świata w Hiszpanii

10:1 na mistrzostwach świata w Hiszpanii to najwyższa porażka, a zarazem zwycięstwo w historii mundiali.

2022-06-15, 05:00

40 lat temu padł wynik 10:1 na mistrzostwach świata w Hiszpanii
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Nieprzyjemne strony popularyzacji futbolu

Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA) działa od początku dwudziestego wieku. Za podstawowy cel swojej działalności obrała upowszechnianie futbolu na świecie poprzez organizowanie rywalizacji międzynarodowej a przede wszystkim mistrzostw świata. Pociągało to za sobą udział w tym turnieju zespołów z każdego kontynentu poza Antarktydą. Jednak po dzień dzisiejszy reprezentacje spoza Ameryki Południowej i Europy nie mogą wspiąć się na ten sam poziom sportowy co najlepsze ekipy. Udział maluczkich z reguły kończył się sromotnymi klęskami w potyczkach z gigantami piłki nożnej. Do pierwszego pogromu na czempionacie globu doszło w 1954 roku. Na V mundialu zorganizowanym w Szwajcarii jeden z najlepszych ówczesnych zespołów Złota Jedenastka z Węgier spotkała się z debiutantem z Azji Koreą Południową. Późniejsi wicemistrzowie świata rozgromili przeciwników aż 9:0. Podobna sytuacja miała miejsce w 1974 roku. Na X z rzędu turnieju rozegranym w Republice Federalnej Niemiec reprezentacja Zairu z centralnej Afryki, który po raz pierwszy w historii awansował do tych rozgrywek zmierzyła się z Jugosławią. Efekt był taki jak dwadzieścia lat wcześniej. Debiutant poległ 0:9.

El Salwador

To niewielki kraj leżący w Ameryce Łacińskiej, który ma futbolowe aspiracje, ale raczej nigdy nie dojdzie na same szczyty. Po raz pierwszy w eliminacjach do mistrzostw świata wziął udział w 1969 roku. Awansował na IX mundial rozegrany w Meksyku. Przypłacił ten sukces kilkudniową wojną z wyeliminowanym sąsiadem Hondurasem. Pociągnęła ona za sobą ponad 2 tys. ofiar. Na turnieju polegli z kretesem. W debiutanckim występie nie udało im się zdobyć chociażby jednej bramki. Przegrali kolejno z Belgią 0:3, Meksykiem 0:4 oraz Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich 0:2. Dwanaście lat później nadarzyła się okazja zmazania tego blamażu. Od 1979 r. w Salwadorze rozpętała się wojna domowa pomiędzy juntą wojskową rządzącą krajem a lewicowymi partyzantami. To całkowicie zakłóciło system przygotować do eliminacji mających wyłonić ze strefy Concacaf, czyli Ameryki Północnej i Środkowej finalistów XII czempionatu globu. La Selecta jak nazwali drużynę narodową kibice nie mogła znaleźć sparingpartnerów na mecze towarzyskie. Na te, które udało się zorganizować nie zawsze dojeżdżali piłkarze.

- Jeśli niektórzy z nas spóźnili się, to dlatego, że musieliśmy pomagać rannym ludziom porzuconym przy drodze - wspominał obrońca reprezentacji Francisko Jovel.

Jednak piłka nożna to sport, który w zdecydowanej większości łączy a nie dzieli. I to stało się faktem w czasie spotkań eliminacyjnych.

REKLAMA

- Wiemy tylko, że kiedy graliśmy w kwalifikacjach, sprawiliśmy, że zabójstwa z obu frakcji ustawały. Ludzie jednoczyli się na co najmniej jeden dzień. To był nasz największy dar, kraj bardzo cierpiał, a my odczuwaliśmy presję, aby to zmienić - stwierdził pomocnik Salwadoru Mauricio Alfaro.

La Selecta zupełnie nieoczekiwanie zajęła drugie miejsce w grupie premiowane wylotem do Hiszpanii. A w pokonanym polu zostały takie zespołu jak Meksyk czy Stany Zjednoczone.

Wszystko sprzysięgło się przeciwko nim

Wybuchła olbrzymia euforia. Jednak pogrążony w działaniach wojennych kraj nie był przygotowany na tę eskapadę. Brakowało dosłownie wszystkiego. Większość przeznaczonego wyposażenia dla zespołu narodowego został skradziona. FIFA przekazała każdej federacji biorącej udział w czempionacie po 25 piłek, którymi miały być rozegrane mistrzostwa. Jednak przesyłka nie dotarła do Salwadoru. Wiatr mocno wiał im w oczy. Oni jednak znani z latynoskiego temperamentu zupełnie się tymi „drobiazgami” nie przejmowali. Uznali, że występ na boiskach Półwyspu Iberyjskiego będzie najlepszą okazją do zmazania złego wrażenia z debiutanckiego występu w 1970 roku. Chcieli pokazać narodowi i światu, że stać ich na otwartą i męską grę. Optymistyczną atmosferę podsycał najmłodszy selekcjoner jaki pojawił się na tamtym czempionacie 36 letni Mauricio „Pipo” Rodriguez. W bojowych nastrojach udali się na kontynent europejski

Sądny dzień

15 czerwca 1982 roku o godzinie 21:15 na stadionie Nuevo Estadio w Elche rozpoczął się ich pierwszy grupowy mecz z reprezentacją Węgier. Pipo ustawił drużynę mocno ofensywnie. Głównym celem było zdobycie bramki bo to dwanaście lat temu się im nie udało. Zdecydowanie mniej uwagi poświęcone zostało szykom obronnym. I to niestety bardzo poważnie się zemściło. Wynik pojedynku już w  4 minucie otworzył zawodnik naszych bratanków Tibor Nyliasi. Niedługo po tym podwyższył na 0:2 Gabor Poloskei. W 23 minucie było już 0:3 po celnym uderzeniu Laszlo Fazekasa. Tak zakończyła się pierwsza część potyczki. Wyglądało to bardzo źle. W przerwie trener Rodriguez zastanawiał się nad zmianami.

REKLAMA

- Chciałem uchronić Morę (Luis Ricardo Guevara przyp. red.) przed stratą większej liczby bramek, ale potem zdałem sobie sprawę, że ryzykowałem zrujnowanie pewności siebie dwóch bramkarzy tego samego dnia, więc zostawiłem Morę w bramce - stwierdził selekcjoner.

Jak się potem okazało chyba było by lepiej gdyby dokonał roszady. Druga połowa rozpoczęła się od dwóch trafień Węgrów. Jozsef Toth a później ponownie Fazekas podwyższyli na 0:5.

Historyczna 64 minuta

Właśnie w tym momencie potyczki nieśmiały kontratak wyprowadzili zawodnicy La Selecta. Zakończył się on strzeleniem gola przez Luisa Baltazara Ramireza. Salwador po raz pierwszy w swojej historii zdobył bramkę na mundialu. Reakcja zawodników z Ameryki Środkowej, mimo wielkiego osiągnięcia jakim było debiutanckie w ich dziejach trafienie do siatki przeciwnika, była dosyć zaskakująca.

- Kilku z nich powiedziało mi, żebym nie świętował. Obawiali się, że to rozgniewa Węgry i stracimy więcej bramek. Ale byłem szczęśliwy i świętowałem, jakbym wysunął nas na prowadzenie - zauważył Ramirez.

REKLAMA

Reprezentanci europejskiego zespołu rzeczywiście postanowili się zemścić. Jeszcze trzykrotnie Laszlo Kiss i po razie Lazar Szentes oraz Nyliasi ustalili końcowy wynik na 1:10 dla zespołu znad Dunaju. To największy rezultat po dzień dzisiejszy jaki został osiągnięty w czasie pojedynków rozegranych na mundialach. I tak zapisał się w ich historii.

- Ten mecz jest niemożliwy do powtórzenia. Gdybyśmy grali 100 razy, nigdy nie strzelilibyśmy 10 goli. W zasadzie oni nie byli takim złym zespołem jak sugeruje wynik, problem polegał na tym, że próbowali atakować w dość naiwny sposób - skomentował ten pojedynek Nyilasi.

Rezultat ten nie miał wpływu na dalsze losy obu zespołów. Nie wygrały one już żadnego spotkania i odpadły z gry. W następnych potyczkach ustawiony wyjątkowo defensywnie Salwador przegrał nieznacznie z Belgią 0:1 i 0:2 z Argentyną. Po powrocie do kraju pracę stracił Rodriguez. Zawodnicy przez jakiś czas musieli się ukrywać przed rozjuszonymi kibicami.

25 rocznica największej porażki

W 2007 roku zorganizowano w Salwadorze rewanż za pojedynek w Hiszpanii. Wzięli w nim udział zawodnicy, którzy występowali w Elche. Trwał dwa razy po 20 minut i zakończył się wynikiem 2:2.

REKLAMA

- Z psychologicznego punktu widzenia spotkanie wiele dla nas znaczyło (..) Wspaniale było móc w końcu zadość uczynić tamtą porażkę naszym kibicom - stwierdził napastnik La Selecta Magico Gonzalez.

Źródła: theguardian.com, sportowefakty.wp.pl, fourfourtwo.com, fifa.com

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej