45 lat temu urodził się Deco
Deco, portugalski piłkarz pochodzenia brazylijskiego, wicemistrz Europy.
2022-08-27, 05:00
Niewysoki wielbiciel Maradony
W Ameryce Południowej przywiązanie do barw narodowych jest wyjątkowo silne. Fanatyczni kibice jednego kraju nie uznają idoli jakiegokolwiek innego państwa, nie mówiąc już o tym samym kontynencie. Jak się okazuje zdarzają się odstępstwa od tej reguły. I to wśród futbolistów z najwyższej półki. Sao Bernardo do Campo to południowa część aglomeracji Sao Paulo, największego miasta Ameryki Łacińskiej. Tam 27 sierpnia 1977 roku urodził się Anderson Luis de Souza. To imię i nazwisko w żaden sposób nie zdradza kto się pod nim kryje. Cały świat zna go jako Deco.
- Prawda jest taka, że to coś w rodzaju pseudonimu. Zaczęło się, gdy miałem 1 rok. Mój wujek postanowił mnie tak nazwać i tak się skończyło. Dobrą rzeczą było to, że mi się ono podobało i dzięki temu zostało - wspominał Luis de Souza genezę powstania jego przezwiska.
Był niewysokim dzieckiem. To spowodowało, że w sposób naturalny został graczem środka futbolowego boiska. Tam wzrost nie jest aż tak istotny. A on prowadził grę młodzieżowych zespołów, w których występował. Próbował naśladować swojego wielkiego idola. Ale ku zaskoczeniu wielbicieli jego talentu nie był nim zawodnik brazylijski. Deco zauroczył się Argentyńczykiem Diego Maradoną. Może dlatego nie zrobił kariery w swojej ojczyźnie?
Stary Kontynent
Anderson próbował swoich sił w zespołach młodzieżowych różnych klubów w rodzinnym mieście. Był już wtedy obserwowany przez skautów Benfiki Lizbona. Sytuację postanowili wykorzystać działacze Corinthians Sao Paulo. Skaperowali go do siebie. W tym zespole 18 latek zadebiutował w rozgrywkach seniorskich. Ale rozegrał w nich tylko dwa mecze. W tym momencie wysłannicy zespołu ze stolicy Portugalii podjęli ostateczną decyzję i doprowadzili do transferu. Corinthians zarobił pieniądze a de Souza wyjechał na stary kontynent. Wydawało się, że wszyscy są zadowoleni. Jednak w tym samym czasie co transfer młodego pomocnika do drużyny z Lizbony trafił do niej nowy szkoleniowiec. Był nim Szkot Graeme Souness. Nie było mu po drodze z młodziutkim Brazylijczykiem. Nie widział go w składzie.
REKLAMA
- To Benfika zadecydowała, a nie ja. Nie chcieli mnie. Byłem młody, a klub potrzebował innych zawodników - stwierdził Deco.
Został wypożyczony do zespołów występujących w niższych klasach rozgrywkowych, najpierw do FC Alverca a później do SC Salgueiros. Na jego szczęście zainteresowali się nim trenerzy odwiecznego rywala Benfiki, FC Porto. 22 latek zasilił szeregi klubu z północy Portugalii.
Jose Murinho
Przez pierwsze dwa lata wprowadzał się w skład seniorskiego zespołu. Wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kiedy szkoleniowcem drużyny został jeden z najlepszych aktualnie trenerów na świecie Portugalczyk Jose Murinho. W 2003 i rok później Porto zostało mistrzem kraju. Apogeum nastąpiło 26 maja 2004 r. Na Arena AufSchalke w niemieckim Gelsenkirchen jego klub pokonał w finale Ligi Mistrzów francuskie AS Monaco 3:0. Strzelcem drugiego gola był najlepszy futbolista tego pojedynku Deco. Po tym pojedynku okrzyknięto go Klubowym Piłkarzem Roku UEFA oraz Najlepszym Pomocnikiem UEFA.
Wszedł na salony
Urodzony w Brazylii rozgrywający był w wybornej formie. Nic dziwnego, że parol na niego zagiął klub ze stolicy Katalonii. Został jego zawodnikiem zaraz po tryumfie w europejskich pucharach.
REKLAMA
- To ważny moment dla Barcelony i w moim życiu. Tego właśnie chcę. Jestem bardzo dobrze traktowany w klubie i poza nim - zauważył de Souza.
Z Blaugraną znowu wygrał Champions League. Miało to miejsce 17 maja 2006 r. na stadionie Stade de France w Paryżu. Hiszpanie odprawili z kwitkiem 2:1 Arsenal Londyn. Deco dostał się do nielicznego grona zawodników, którzy wygrali Ligę Mistrzów w dwóch klubach. Ponownie także otrzymał nagrodę dla najlepszego pomocnika federacji europejskiej.
Od tego momentu stał się jednym z najbardziej pożądanych pomocników starego kontynentu. Gdy miał 31 lat zgłosił się po niego klub z Anglii. Właśnie wtedy padły słynne słowa dotyczące de Souzy.
- Szóstka pomocników mogłaby cały czas zmieniać się pozycjami, atakować i bronić. Ale potrzeba by do tego w pomocy sześciu Deco. On nie tylko wyprowadza ataki, ale także zasuwa, walczy o odzyskanie piłki i jest wszędzie - stwierdził były selekcjoner Szkocji Andy Roxburgh.
REKLAMA
Anderson Luis przeszedł z Blaugrany do Chelsea Londyn. W jej barwach wygrał Premier League. Jednak jego kariera pomału zbliżała się ku końcowi. Postanowił wrócić do kraju swoich przodków.
- Chcę zostać mistrzem Brazylii i wygrać Copa Libertadores - zadeklarował Deco.
Został zawodnikiem Fluminense FC. Wygrał krajowy czempionat, ale najważniejszych pucharowych rozgrywek Ameryki Południowej już nie udało mu się osiągnąć. Dzień przed swoimi 36 urodzinami ogłosił zakończenie kariery. Po dziś dzień jest uważany za jednego z najlepszych graczy swojego pokolenia.
Nigdy nie wystąpił w reprezentacji swojej ojczyzny
Selekcjonerzy Canarinhios nigdy nie narzekali na brak wybitnych pomocników. Nie byli zainteresowani mierzącym jedynie 174 centymetrów wzrostu rozgrywającym, który występował w Europie. W związku z tym Deco postanowił postarać się o obywatelstwo kraju, w którym rozpoczął swoją seniorską karierę. Otrzymał je po 5 latach starań.
REKLAMA
- Urodziłem się w Brazylii i kłamstwem byłoby powiedzieć, że teraz jestem Portugalczykiem, a nie Brazylijczykiem. Ale kocham Portugalię i uwielbiam grać w jej reprezentacji - zadeklarował futbolista urodzony w Sao Bernardo do Campo.
Drużyna narodowa z Półwyspu Iberyjskiego przygotowywała się pod okiem krajana Deco, Luiza Felipe Scolariego do Euro, które miało odbyć się w 2004 roku. Niosło ono ze sobą niesamowity ciężar gatunkowy. Miało odbyć się w Portugalii. W pierwszym pojedynku gospodarze podejmowali Greków. Przegrali 1:2. Ale później aż do finału pokonali wszystkich konkurentów. W pojedynku o czempionat ponownie trafili na drużynę z Hellady. I ponownie polegli. Tym razem 0:1. Wynik ten uznano za narodową tragedię. Niemniej Deco został wicemistrzem starego kontynentu. De Souza występował w barwach swojej nowej ojczyzny przez 7 lat. Rozegrał w niej 75 potyczek zdobywając w tym czasie 5 bramek.
Pozostał przy futbolu
- Mój zawód ma ciekawą charakterystykę: im więcej wiem, tym mniej jestem wart i mniej mogę go uprawiać. Wiem prawie wszystko o piłce nożnej, ale ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa - stwierdził de Souza zaraz po zawieszeniu butów na kołku.
Ale z futbolem się nie rozstał. Dzięki rozlicznym znajomościom jakie udało mu się nawiązać w czasie wybitnej kariery założył firmę D20 Sports, agencję specjalizującą się w zarządzaniu piłkarzami brazylijskimi i portugalskimi. Dzięki zmianie zawodu może zająć się piątką swoich pociech.
REKLAMA
- W końcu zasiądę jedynie w zarządzie. Identyfikuję się z moimi zajęciami. Nowa zajęcie, na szczęście, daje mi swobodę pogodzenia pracy z dziećmi - zauważył Anderson Luis de Souza, Deco.
Źródła: rfbl.pl, caras.sapo.pt, us.as.com, 20minutos.es,
AK
REKLAMA