Australia: pierwsza śmiertelna ofiara cyklonu Yasi
23-latek udusił się spalinami z generatora na paliwo dieslowskie w domu, gdzie ukrył się przed huraganem.
2011-02-04, 06:10
Posłuchaj
Ciało młodego mężczyzny znaleziono w mieście Ingham w stanie Queensland. Liczba ofiar huraganu może wzrosnąć, ratownicy nadal próbują dotrzeć do niektórych odciętych od świata osad. Kilka osób uznano za zaginione.
Cyklon uderzył w nocy ze środy na czwartek wyrządzając gigantyczne szkody na północno-wschodnim wybrzeżu Australii. Prędkość wiatru w porywach sięgała nawet 300 km na godzinę. Huragan wyrywał drzewa z korzeniami, zrywał dachy i linie energetyczne. W głębi lądu wichura straciła na sile.
Lokalne władze mówią, że region wygląda, jakby właśnie skończyła się wojna. - Ucierpiało także rolnictwo, niepokoją nas przede wszystkim zniszczone uprawy bananów i trzciny cukrowej - mówi Dan Galligan z Federacji Rolników Queensland.
Straty po cyklonie to dodatkowy koszt dla mieszkańców Australii. Wcześniej rząd wprowadził specjalny podatek, który ma ułatwić odbudowę stanu po gigantycznych powodziach sprzed kilku tygodni.
kk
REKLAMA