75 lat temu urodził się Zdzisław Antczak
Zdzisław Antczak, medalista olimpijski w piłce ręcznej.
2022-11-20, 05:00
Jedyny medal w historii
W 1972 roku polska reprezentacja w piłce ręcznej wywalczyła awans na pierwszą olimpiadę po II wojnie światowej, na której miała zostać rozegrana ta konkurencja. Szczypiorniak wrócił po 36 latach do programu najważniejszej imprezy sportowej świata. Byliśmy jednym z zespołów, który dostąpił zaszczytu walki o najwyższe laury. W biało czerwonych już od ponad trzech lat występował Zdzisław Antczak. Wyjątkowy zawodnik. Był leworęczny a grał na prawym skrzydle. Ten walor był niesamowicie pomocny w czasie ataków na bramkę przeciwników. I właśnie on był członkiem zespołu w koszulkach z orzełkiem na piersi, który rozpoczął rywalizację na XX igrzyskach. Niestety debiutancki start nam nie wyszedł. Mimo bardzo dobrej postawy i przegraniu zaledwie dwóch gier zajęliśmy bardzo odległe 10 miejsce. Tę niewątpliwą porażkę mieliśmy sobie powetować na następnej olimpiadzie. Jechaliśmy do Montrealu w roli faworyta do medalu. Dwa lata wcześniej na czempionacie globu po porażce 16:18 z Jugosławią zajęliśmy 4 miejsce. To bardzo dobrze rokowało. W dodatku na mistrzostwach Antczak został uznany za najlepszego skrzydłowego. Od tego momentu zaczęto go przezywać „Szyna”.
- Koledzy nadali. A może kibice? Nie pamiętam już - wspominał kilka lat temu.
Wysoki na 192 centymetry a ważący jedynie 78 kilogramów piłkarz ręczny brylował w reprezentacji.
To był jeden z podstawowych argumentów, który miał zdecydować o naszym sukcesie w Kanadzie. Z takim bagażem doświadczeń udaliśmy się na XXI igrzyska.
REKLAMA
W rozgrywkach grupowych po wspaniałych 4 tryumfach w ostatnim meczu natknęliśmy się na Rumunię. Zwycięzca miał zagrać w finale a pokonany w boju o trzecie miejsce. Niestety to przeciwnicy wyszli obronną ręką z tej rywalizacji. Pokonali nas 15:17. Tym samym mieliśmy walczyć o najniższy stopień podium z Republiką Federalną Niemiec. To był prawdziwy horror. Do przerwy prowadziliśmy 11:9. Jednak nasi zachodni sąsiedzi zdołali doprowadzić do remisu w regulaminowym czasie gry. Na szczęście po dogrywce to my świętowaliśmy zwycięstwo 21:18. Tym samym zdobyliśmy brąz. To jedyny krążek olimpijski w tej dyscyplinie sportu w naszych dziejach.
- Stanowiliśmy taką ekipę, że wszystkie sprawy – także te drażliwe – załatwialiśmy we własnym gronie (…) Przebywaliśmy razem przez kilkaset dni w roku, bywało, że nie mogliśmy już na siebie patrzeć. Ale zawsze mogliśmy na siebie nawzajem liczyć. Na boisku, gdy było trzeba, jeden nadstawiał się za drugiego - wspominał drużynę medalistów igrzysk jej bramkarz Andrzej Szymczak.
Antczak po tym olbrzymim sukcesie praktycznie zaraz po powrocie do Polski z Ameryki Północnej zakończył reprezentacyjną przygodę.
Wybitny piłkarz ręczny
Przyszły zdobywca brązowego medalu na najważniejszej imprezie sportowej globu przyszedł na świat 20 listopada 1947 roku w Miłkowicach. To niewielka wioska leżąca pomiędzy Legnicą a Chojnowem na Dolnym Śląsku. Przygodę ze sportem rozpoczął od szczypiorniaka. Gdy był jeszcze dzieckiem rodzina przeprowadziła się do Ostrowa Wielkopolskiego. Tam młody Zdzisław poszedł na trening piłki ręcznej KS Ostrovia i został w nim przez siedem lat. Przeszedł przez wszystkie szczeble szkolenia młodzieżowego.
REKLAMA
- Na początku traktowałem grę jako hobby, lecz po 4-5 latach uznałem, że to będzie moja praca. Starałem się podchodzić do wszystkiego bez wielkich emocji, ale wiadomo, że jak już coś się robi, to trzeba to robić dobrze - zauważył Antczak
Ale nie tylko ulubioną grą zespołową żył. Bardzo lubił rywalizację indywidualną.
- Kto wie, czy nie przeszedłbym do królowej sportu, gdybym nie grał w ręczną. Z lekkoatletami często trenowaliśmy na obozach - wspominał skrzydłowy urodzony w Miłkowicach.
W wieku 20 lat zgłosiła się po niego armia. Był za dobrym sportowcem aby pójść w kamasze tak jak inni poborowi. Na odbycie zaszczytnej służby został skierowany do Śląska Wrocław. W jego barwach występował przez 10 sezonów. Był podstawowym zawodników zespołu, który wywalczył 6 razy tytuł mistrza kraju. Dołożył do tego jeszcze dwa Puchary Polski.
REKLAMA
Saksy
W mrocznych czasach komunizmu w Polsce obowiązywały dosyć dziwne przepisy. Jednym z nich był zakaz wyjazdu zawodników dowolnej dyscypliny sportu przed ukończeniem określonego wieku.
- Zdzisław Antczak był jednym z pierwszych polskich szczypiornistów, którzy wyjechali na oficjalny kontrakt zagraniczny. Spełnił wymagane warunki, bowiem miał odpowiedni dorobek sportowy i ukończone 30 lat - donosiła wrocławska prasa.
Przeniósł się do Beneluksu. Tam rozpoczął starty w jednym tamtejszych klubów. W 1979 r. wywalczył jedyny tytuł czempiona Belgii.
- W Mechelen grałem przez pięć lat, a później jeszcze trochę w dwóch innych belgijskich klubach. W Polsce sytuacja była nieszczególna, coś musiałem ze sobą zrobić, a do pracy iść nie chciałem. Przeciągnąłem więc karierę do 37. roku życia - zauważył Antczak.
REKLAMA
Jednak organizm już nie był tak sprawny jak onegdaj. W końcu musiał powiedzieć sobie stop. Ale z ukochaną dyscypliną nie zerwał. W latach 80-tych prowadził w roli szkoleniowca najpierw zespoły młodzieżowe a później seniorskie w Beneluksie. Pomogło mu w tym ukończenie Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu w czasach kiedy grał w Śląsku.
Pożegnanie
Niestety w ostatnich latach swojego życia bardzo podupadł na zdrowiu. Starał się z dolegliwościami walczyć tak jak miał to w zwyczaju kiedy występował na parkietach. Jednak nie dały one za wygraną. Odszedł od nas w 2019 roku.
- Z ogromną przykrością odebraliśmy wiadomość, że po ciężkiej chorobie 28 lutego br. zmarł Zdzisław Antczak. Dwukrotny olimpijczyk, zdobywca brązowego medalu olimpijskiego z Montrealu, uczestnik MŚ w roku 1974, gdzie został uznany najlepszym skrzydłowym - poinformował w specjalnym oświadczeniu Związek Piłki Ręcznej Polski.
Miał 71 lat.
REKLAMA
Źródła: olimijski.pl, zprp.pl, gazetawroclawska.pl, sportowefakty.wp.pl, przegladsportowy.onet.pl, polskieradio24.pl,
AK
REKLAMA