Brytyjski Sąd Najwyższy: szkockie referendum ws. niepodległości nielegalne bez zgody Londynu
Brytyjski Sąd Najwyższy orzekł, że władze Szkocji nie mają prawa do rozpisania referendum niepodległościowego bez zgody rządu w Londynie. Szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon chce, by odbyło się ono 19 października 2023 r.
2022-11-23, 11:15
- Ustawa o Szkocji daje parlamentowi szkockiemu ograniczone uprawnienia. W szczególności parlament szkocki nie ma uprawnień do stanowienia prawa w odniesieniu do spraw, które są zastrzeżone dla parlamentu Zjednoczonego Królestwa w Westminsterze. Te zastrzeżone sprawy obejmują podstawowe aspekty konstytucji Zjednoczonego Królestwa, w tym unię Szkocji i Anglii, oraz parlamentu Zjednoczonego Królestwa - wyjaśnił, odczytując orzeczenie, przewodniczący Sądu Najwyższego lord Reed.
Raz już głosowano
Sturgeon mówi, że chciałaby osiągnąć porozumienie z rządem w Londynie podobne do tego, jakie zostało zawarte przed pierwszym referendum w 2014 r.
Ówczesny premier Wielkiej Brytanii David Cameron zgodził się na przeprowadzenie plebiscytu po tym, jak opowiadająca się za niepodległością Szkocka Partia Narodowa (SNP) po raz pierwszy zdobyła bezwzględną większość w szkockim parlamencie.
W 2014 r. zwolennicy pozostania Szkocji w składzie Zjednoczonego Królestwa wygrali stosunkiem głosów 55,3:44,7 proc.
REKLAMA
Nowa sytuacja
Choć przed tamtym plebiscytem obie strony zgodziły się, że będzie on jedynym w tym pokoleniu, po referendum z 2016 r. w sprawie wystąpienia z Unii Europejskiej szkocki rząd zaczął argumentować, że zasadnicza zmiana okoliczności uzasadnia ponowienie głosowania na temat niepodległości - zwłaszcza że w Szkocji wyraźna większość opowiedziała się przeciw brexitowi.
Następczyni Camerona, Theresa May, odmówiła zgody na referendum, uzasadniając, że negocjacje z UE to nie czas na referendum, podobnie argumentowali też jej następcy: Boris Johnson, Liz Truss i Rishi Sunak, a zmieniał się jedynie powód - pandemia, konieczność odbudowy po pandemii, wojna na Ukrainie i kryzys gospodarczy.
Nicola Sturgeon zapowiadała przed ogłoszeniem werdyktu, że brak zgody uzna za kolejny dowód na blokowanie przez Londyn prawa Szkotów do samostanowienia.
Sondażowa huśtawka
REKLAMA
Na razie sondaże wskazują znów na utrzymującą się przewagę przeciwników secesji Szkocji. Od głosowania w 2014 r. był tylko jeden okres, w którym zwolennicy niepodległości mieli stałą i wyraźną przewagę - od początku 2020 r. do wiosny 2021 r., co było efektem brexitu, a następnie panującym przez pierwsze miesiące pandemii przekonaniem, że rząd szkocki lepiej sobie z nią radzi niż brytyjski.
Jednak szybkie wprowadzenie szczepionek przeciw COVID-19, co było zasługą rządu brytyjskiego, przyczyniło się do odwrócenia nastrojów. Ten trend jeszcze wzmocniła wojna na Ukrainie, bo od czasu jej wybuchu były tylko dwa sondaże, w których wygrali zwolennicy niepodległości (pierwszy został przeprowadzony tuż przed rezygnacją Borisa Johnsona ze stanowiska premiera, drugi tuż przed odejściem Liz Truss), podczas gdy takich, gdzie wygrali zwolennicy status quo, było 16.
Obustronne ryzyko
Rząd brytyjski ma świadomość, że gdyby zgodził się na referendum i jeszcze raz je wygrał, to faktycznie zamknęłoby temat niepodległości Szkocji na dziesięciolecia, ale różnice sondażowe są zbyt małe i zbyt wiele jest potencjalnych nieprzewidywalnych czynników, by podejmować takie ryzyko.
Także rząd szkocki, choć oficjalne cały czas dąży do referendum, miałby teraz spore obawy, bo wie, że trzeciej szansy w tym pokoleniu już nie otrzyma.
REKLAMA
- Szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon: niepodległa Szkocja kiedyś będzie miała własną walutę
- Co śmierć Elżbiety II oznacza dla Wspólnoty Narodów?
IAR/PAP/fc/kor
REKLAMA