50 lat temu urodził się Hermann Maier
Hermann Maier, pochodzący z Austrii zawodnik, jeden z najlepszych narciarzy alpejskich w historii.
2022-12-07, 05:00
Nikt w niego nie wierzył poza tatą
Austria od zarania dziejów była kolebką wielkich sław sportów zimowych. Szlaki przecierał wybitny narciarz alpejski znad Dunaju Toni Sailer wielokrotny medalista olimpijski. Później przyszła kolej na wyśmienitego zjazdowca Franza Klammera. Tylko kwestią czasu było kiedy na stokach pojawi się następna gwiazda pochodząca z kraju Wolfganga Amadeusa Mozarta. 7 grudnia 1972 roku w miejscowości Altenmarkt leżącej na północno wschodnich stokach Alp przyszedł na świat Hermann Maier. Gdy miał 3 lata rozpoczął treningi narciarskie. Jednak niespodziewanie rozwinęła się u niego poważna chorobą Osgooda-Schlattera, która spowolniła jego rozwój fizyczny. Tata Hermanna nie dopuszczał do siebie myśli, że to może mieć jakikolwiek wpływ na jego syna. Postanowił szkolić potomka swoimi metodami. Dolegliwość ustąpiła. Młodzieniec bardzo szybko zaczął robić postępy. Jednak żadna szkoła narciarska nie chciała go do siebie przyjąć wiedząc o jego wcześniejszych zdrowotnych problemach. A to jeszcze bardziej mobilizowało jego ojca do coraz większego wysiłku mającego na celu wyszkolenie Maiera na profesjonalnego sportowca. Walka z wiatrakami trwała do momentu kiedy Hermann ukończył 24 lata. 6 stycznia 1996 roku przecierał trasę przed jednymi z zawodów Pucharu Świata w slalomie gigancie. Sędziowie zmierzyli mu czas i okazało się, że zająłby 12 miejsce w zawodach. Dopiero wtedy zainteresowano się jego umiejętnościami.
- Od najmłodszych lat podziwiałem ojca i podziwiałem to co dla mnie zrobił. Jako chłopiec powiedziałem to kiedyś Toniemu Sailerowi. Jechaliśmy windą, kiedy zapytał mnie o mój wzór do naśladowania. Był trochę zaskoczony - tak podziękował Maier człowiekowi, który jako jedyny nigdy w niego nie zwątpił.
Już rok później świętował pierwszy tryumf w PŚ. W niemieckim Garmisch-Partenkirchen wygrał supergiganta pokonując Włocha Kristiana Gedinę oraz Norwega Lasse Kjusa.
- Trzeba umieć naprawdę dobrze jeździć na nartach, a ja po prostu uczę się tego (…) To powinna być zabawa, a nie „ćwiczenie” - zauważył narciarz urodzony w Altenmarkt.
REKLAMA
Debiut marzeń
Jego niespodziewane objawienie się w austriackim narciarstwie spowodowało, że włączono go do kadry narodowej szykującej się do występu na XVIII zimowych igrzyskach. Miały się one odbyć w japońskim Nagano. Leciał na nie z wielkimi nadziejami.
- Olimpiada to wielki cel każdego sportowca, choćby dlatego, że odbywa się tylko co cztery lata, a zainteresowanie nią jest po prostu ogólnoświatowe i ogromne. Wielką sztuką jest oczywiście być wtedy w doskonałej formie - stwierdził Maier.
Jemu ta sztuka się udała. Początki były nieudane. Nie ukończył dwóch pierwszych konkurencji kombinacji oraz zjazdu. Pech przestał go prześladować w jego koronnym supergigancie. Pojechał go wręcz brawurowo. Wyprzedził swojego rodaka Hansa Knaussa oraz Szwajcara Didiera Cuche o 0,61 sekundy. Ale tego było mu jeszcze mało. W slalomie gigancie był bezkonkurencyjny w obu przejazdach. Zwyciężył z przewagą 0,85 s. nad kolegą z reprezentacji Stephanem Eberharterem oraz 1,18 s. nad trzecim Michaelem von Grunigenem z Helwecji. Tak narodził się Herminator jak nazwali go dziennikarze nawiązując do postaci innego światowej sławy Austriaka aktora Arnolda Schwarzeneggera, który wcielił się w filmową rolę Terminatora.
Pasmo sukcesów
Od tego momentu Maier zaczął dominować na alpejskich stokach. Cały sezon PŚ zakończył zdobywając Kryształową Kulę w klasyfikacji generalnej oraz w supergigancie i gigancie. Rok później wziął udział w 35 mistrzostwach świata, które odbyły się w Amerykańskim Vail. Był bezkonkurencyjny w zjeździe. W supergigancie zakończył rywalizację na pierwszym miejscu jednak dokładnie ten sam czas miał także Kjus. W dwóch kolejnych latach ponownie tryumfował w zawodach PŚ. Dodatkowo w 2000 r. ustanowił wyśrubowany rekord 22 zwycięstw w jednym sezonie oraz zgromadził dokładnie 2000 punktów. To do dnia dzisiejszego rezultat, do którego żaden z mężczyzn nawet się nie zbliżył.
REKLAMA
Potworny wypadek
Był u szczytu kariery. Nagle w 2001 roku została on brutalnie przerwana. Kiedy jechał motocyklem został potrącony przez samochód. Doznał otwartego złamania prawej nogi oraz zerwania praktycznie wszystkich mięśni w kończynie. Operacja trwała 7 godzin. Zainstalowano mu 32 centymetrową tytanową śrubę. Musiał od początku uczyć się chodzić. Na szczęście rehabilitacja była udana. Jednak zbyt szybko ruszył na stoki. W czasie jednego ze zjazdów ponownie złamał tę samą nogę. A to spowodowało, że do sportu wrócił dopiero w 2003 roku. Niestety ominęła go olimpiada w Salt Lake City. Mimo bardzo poważnych konsekwencji nie zaprzestał podróżowania jednośladem z silnikiem spalinowym. I nie ma zamiaru zrezygnować z jego prowadzenia.
- Siedzę na miejscu pasażera tylko wtedy, gdy muszę długo jechać o zmierzchu - stwierdził Herminator.
Ponownie wspiął się na szczyt
W dosyć szybkim tempie odbudowywał swoją pozycję. Na 37 czempionacie globy rozegranym w szwajcarskim Sankt Moritz wywalczył srebro w supergigancie ulegając jedyne Eberharterowi. Cały sezon zamknął ostatnim, czwartym zwycięstwem w klasyfikacji generalnej PŚ.
- Trudno powiedzieć, czy był to najmilszy tryumf, ale dla mnie największym wyzwaniem było powrócenie na właściwe tory po wypadku - zauważył Maier po odebraniu Kryształowej Kuli.
REKLAMA
W 2005 r. stanął po raz trzeci na najwyższym szczeblu podium slalomu giganta na mistrzostwach świata w Bormio na Półwyspie Apenińskim. Ostatnim akordem jest wybitnej kariery były XX zimowe igrzyska we włoskim Turynie. Tam wywalczył dwa krążki. Srebrny w supergigancie gdzie przegrał o 0,13 s. z Norwegiem Kjetilem Andre Aamodtem. W gigancie był trzeci ulegając koledze z reprezentacji Benjaminowi Raichowi o 0,16 s. Drugi był Francuz Joel Chenal. Hermann swoje starty kontynuował do 2009 r. W wieku 37 lat powiedział stop. W całej swojej karierze tryumfował 54 razy w zawodach PŚ. To daje mu drugą pozycję w historii za Szwedem Ingemarem Stenmarkiem mającym na swoim koncie 86 wygranych. Jest niekwestionowanym liderem zwycięstw w supergigancie. Ma ich 24. Co ciekawe w czasie swoich 13 letnich występów na rodzimych stokach nigdy nie zdobył Mistrzostwa Austrii.
W 1998 roku otrzymał niezwykłe wyróżnienie. Zajął drugie miejsce w głosowaniu na najlepszego sportowca świata. Wyprzedził go jedynie przedstawiciel najpopularniejszego sportu, francuski futbolista Zinedine Zidane.
Spełniony
Wybitny narciarz alpejski nadal dba o swoją ukochaną dyscyplinę sportu, jednak nie zajmuje się nią bezpośrednio.
- Szkółkę narciarską Hermann Maier we Flachau prowadzi mój brat i moja rodzina - zauważył dwukrotny złoty medalista olimpijski.
REKLAMA
Jest bardzo dumny z tego co spotkało go w życiu.
- Nie zawsze była to wspaniała przygoda. Narciarstwo jest bardzo ryzykowne, było i nadal jest. Takie powinno być życie (…) Próbowałem wszystko zaprojektować, czasem z dużym wysiłkiem, aby dostać się tam, gdzie zawsze chciałem być - stwierdził Hermann Maier.
W środę, 7 grudnia, o godzinie 20:00 odbędzie się w Austriackiej TV premiera filmu „50 Years Herminator” autorstwa Petera Brunnera.
Źródła: news.at, ski-interviews.de, weekend.at, ost.at, laola1.at,
REKLAMA
AK
REKLAMA