35 lat temu urodziła się Natalia Madaj

Ukochana siostra Agnieszka

Piła to miejscowość położona w centralnej Polsce. W niej 25 stycznia 1988 roku przyszła na świat druga córka Państwa Madaj. Nadano jej imię Natalia. Od najmłodszych lat jej wzorem była starsza od niej o parę wiosen siostra. Dzięki niej trafiła do dosyć niszowego w ówczesnych czasach sportu jakim było wioślarstwo kobiet. Wprowadziła ją do niego Agnieszka, która już od kilku lat uprawiała tę dyscyplinę.

- Powiem szczerze, że przetarła mi tam trochę ścieżki. Zawsze mnie dopingowała i dawała dobre rady. Kierowała mną, na przykładzie swoich błędów. Kiedy najlepiej zdobyć szczyt formy, na czym się skupić i na jakich zawodach. Bardzo mi to ułatwiło, do tego stopnia, że nie korzystałam z pomocy psychologa jako sportowiec, nawet na tym najwyższym olimpijskim szczeblu - wspominała młodsza z sióstr Madaj.

Została uczennicą Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Wałczu oddalonego o 20 kilometrów od Piły. Na pierwszy obóz udała się mając 15 lat. Od tego mementu zaczęła się jej wybitna kariera. Niestety nie wszyscy w rodzinie byli z tego powodu kontenci.

- Ja nie byłam zadowolona, że one chce trafić do tych wioseł. Chyba byłam jedyną osobą, która to rzeczywiście negowała (…) wszyscy byli na tak, zafascynowani a ja chciałam, żeby miała jakiś normalny zawód - stwierdziła mama Natalii Regina Madaj.

REKLAMA

Córeczka nie posłuchała się rodzicielki.

Step by step

Startując w barwach Orła Wałcz uznała, że najlepiej jej odpowiada walka w rywalizacji podwójnej.

- Wielu ludzi ma zagwozdkę. W wioślarstwie jest dwójka, gdzie jedna z dziewczyn ma jedno wiosło z jednej strony, a druga drugie po przeciwnej stronie. W dwójce podwójnej, każda z zawodniczek ma dwa wiosła - wyjaśniła sportsmenka urodzona w Pile zawiłości ulubionej konkurencji.

Rozpoczęła występy na imprezach młodzieżowych. W 2006 roku wywalczyła złoto w jedynkach na czempionacie globu. Rok później była druga. Dzięki tym osiągnięciom postanowiono, że powinna kontynuować karierę w KS Posnania. Na torze wodnym Malta miała wspaniałe warunki aby się rozwijać. W stolicy Wielkopolski 20 latka spotkała na swojej sportowej drodze Magdaleną Fularczyk. Duet ten kilka lat później okazał się najlepszy na świecie. Na początku współpracy nasze panie zdobyły srebrny medal na mistrzostwach Europy zorganizowanych w 2008 r. w stolicy Grecji Atenach. 6 lat później przypadł im w udziale złoty krążek na czempionacie przeprowadzonym w Belgradzie. W następnym sezonie ponownie stanęły na najwyższym stopniu podium tym razem na regatach na Malcie w stolicy Wielkopolski.

REKLAMA

- Tak naprawdę ja zawsze bardzo sumiennie trenowałam, zresztą do dziś tak jest. Kieruję się zasadą, że los jest sprawiedliwy i jeżeli będę sumiennie trenować będę też osiągać swoje cele szybciej lub trochę później. Zasługą tego, że udaje mi się ścigać obecnie ze światową czołówką są z pewnością wcześniejsze sukcesy, już te od juniora po ostatnie Mistrzostwa Europy w moim obecnie mieście - Poznaniu - opisała Madaj podwaliny swoich sukcesów.

W międzyczasie udało się jej wywalczyć brąz w czwórkach podwójnych na czempionacie globu w południowokoreańskim Chungju. Wybitny duet biało czerwonych uzupełniły na tych zawodach Sylwia Lewandowska oraz Joanna Leszczyna. W następnym roku, tym razem w dwójce ze swoją wieloletnią partnerką stanęły na drugim stopniu podium w Amsterdamie ulegając jedynie osadzie z Nowej Zelandii. Wszystkie te sukcesy zawiodły ją na najważniejszą imprezę sportową świata.

XXXI letnie igrzyska

Madaj wyjeżdżając do Ameryki Południowej była już zawodniczką Lotto-Bydgosti Bydgoszcz. Wraz z Fularczyk udały się do brazylijskiego Rio de Janeiro. Marzyły o zajęciu pierwszego miejsca. Nigdy wcześniej żadnej polskiej osadzie kobiecej taka sztuka się nie udała. W biegu eliminacyjnym były bezkonkurencyjne pokonując o aż 9 sekund Chinki. W swoim półfinale ponownie zajęły pierwsze miejsce pokonując o prawie 2 s. Brytyjki. Tak dotarły do boju o najwyższy laur olimpijski. Rywalizacja była pasjonująca. Zaraz po starcie były dopiero na 4 pozycji. Jednak bardzo szybko przesunęły się tuż za liderujące zawodniczki z Wielkiej Brytanii. Obie osady zdecydowanie oddaliły się od reszty stawki. Dopiero ostatnie pół kilometra z dwóch jakie były do pokonania, pokazało kto w tej rywalizacji rządzi. Nasze panie zdecydowanie podkręciły tempo. Udało im się wyprzedzić wyspiarki. Zachowały przewagę aż do linii mety. Tym sposobem wywalczyły pierwszy i jak do tej pory jedyny złoty medal igrzysk dla naszego kraju w wioślarstwie pań. Jako trzecie do finiszu z dużą stratą dotarły Litwinki.

- Warunki podczas finału były bardzo ciężkie, sam finał trwał 50 sekund dłużej niż półfinał. Podeszłyśmy do tego z czystą głową, kiedy Brytyjki wyszły na prowadzenie, a inne rywalki zostały w tyle, wiedziałyśmy że będzie medal, ale do samego końca nas to nie zadawalało, tym bardziej, że Brytyjki mimo ciągłej wzajemnej motywacji nie mogły nam odejść. Robiłyśmy swoje, to co było z góry założone, czekałyśmy do odpowiedniego momentu, wiedziałam, że mamy dużą rezerwę. To się czuło, że rywalki starają się odejść, ale mimo wszystko nie mogą. My się bardzo dobrze znamy. Wygrałyśmy swoją spokojną, konsekwentną jazdą - zauważyła Madaj.

REKLAMA

Za swój olbrzymi sukces nasze mistrzynie olimpijskie zostały odznaczone Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Czas na odpoczynek

Jeszcze dwa lata uczestniczyła w sportowej rywalizacji. W 2018 roku uznała, że należy odłożyć wiosła. Miała wtedy 30 lat.

- Chciała bym, zostać przy sporcie (…) jestem przekonana, że kwalifikacje, które zdobędę (skończyła studium podyplomowe Poznańskiego AWF przyp. red.) plus moje doświadczenie zawodowe dadzą mi dużą szansę w realizowaniu się w sporcie po tej drugiej stronie - stwierdziła posiadaczka złotego medalu igrzyska w Rio de Janeiro Natalia Madaj.

Zaangażowała się w organizację Pikników Olimpijskich.

REKLAMA

Źródła: olimpijski.pl, sport.tvp.pl, przeglasportowy.onet.pl, tentnoregionu.pl, asta24.pl, sportowefakty.wp.pl,

AK