Zula Pogorzelska - gwiazda warszawskich kabaretów okresu międzywojennego
88 lat temu, 10 lutego 1936 roku, zmarła w Wilnie Zula Pogorzelska, jedna z największych gwiazd polskiego kina i sceny teatralno-kabaretowej.
2023-02-10, 05:30
Ówczesne kabarety były właściwie najpopularniejszą formą teatralną, a te warszawskie słynęły w całej Polsce z kapitalnych przebojów śpiewanych i teatralizowanych scenek rodzajowych. Taką polską perłą kabaretową była właśnie Zula Pogorzelska, a właściwie Zofia Pogorzelska. Zagrała również w dziewięciu filmach fabularnych, z których sześć było prawdziwymi przebojami kinowymi.
Trzy lata przed śmiercią, podczas występu w rewii "Zjazd gwiazd" pojawiły się pierwsze objawy ciężkiej choroby. Niedługo potem Zula wyjechała wraz z mężem, znanym scenarzystą, reżyserem, piosenkarzem i aktorem Konradem Tomem, na leczenie do Wilna. Niestety choroba pokonała wszelkie starania i 10 lutego 1936 roku uwielbiana aktorka odeszła na zawsze. Spoczęła później na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
A wszystko zaczęło się tak pięknie... urodziła się w zachodniej części ukraińskiego Krymu, w Eupatorii nad Morzem Czarnym, niewielkiej miejscowości powyżej Sewastopola. Tam właśnie jej ojciec, lekarz spod Charkowa, miał swoją praktykę. Szkoły kończyła w Sewastopolu i Charkowie.
Po zakończeniu I wojny światowej, w 1919 roku przyjechała do Polski. Zawitała do Warszawy i z miejsca zadebiutowała w Teatrze Bagatela. Zauważona przez reżyserów i właścicieli teatrów, chwalona przez krytyków, została zasypana propozycjami angażu. Liczba teatrów, teatrzyków i kabaretów jest wręcz imponująca. Po Bagateli były to: Qui Pro Quo, Nietoperz, Perskie Oko, Teatr Nowości, Morskie Oko, Banda, Rex i Cyganeria. Dość powiedzieć, że czasem bardzo pikantne w wyrazie występy przynosiły jej niesamowity rozgłos. Nie inaczej było z rewią "Pod sukienką", gdzie już sama nazwa prowokowała, Zula zasłynęła pierwszym w Polsce wykonaniem charlestona, powszechnie uważanego za taniec niezwykle frywolny, ocierający się wręcz o "erotyczne bluźnierstwo" i był to 2 stycznia 1926 roku.
REKLAMA
Krytycy i komentatorzy życia gwiazd nazywali ją "polską Mistinguett", wzorem słynnej francuskiej gwiazdy Jeanne Bourgeois nazywanej właśnie mianem "paryskiej mgiełki", niezwykle charakterystycznej dzięki swojemu sex appealowi. Dość powiedzieć, że francuska gwiazda takich scen jak: Casino de Paris, Folies Bergère, Moulin Rouge czy El Dorado, była ulubienicą i "bliską znajomą" Maurice’a Chevaliera, księcia indyjskiego, króla hiszpańskiego Alfonsa XIII i późniejszego Króla Anglii Edwarda VIII.
Warszawska prasa sugerowała Zuli, by i ta ubezpieczyła swoje nogi, wzorem francuskiej gwiazdy, która w 1919 roku ubezpieczyła je na kwotę 500 tysięcy franków. Zula jednak tego nie zrobiła, dla niej ważniejszy był głos, który miał po operacji strun głosowych pomóc w osiągnięciu sławy również jako aktorka i śpiewaczka operetkowa. Niestety operacja ta nie przyniosła oczekiwanych skutków i Zuli pozostały teatr, kabaret i film.
Posłuchaj
Nagrała także wiele płyt z wieloma muzycznymi przebojami tamtych czasów. Tomasz Mościcki, na łamach portalu Cultre.pl, pisze: "Zula Pogorzelska musiała przybrać inne emploi. Jej sopran zamienił się w głos z charakterystyczną chrypką, z którego Pogorzelska uczyniła część swojego nowego image'u. Zachwycał się nim Tadeusz Boy-Żeleński pisząc: "głos wiedeńskiego fiakra". Andrzej Pronaszko wspominał: "oprócz wspaniałej budowy ciała wyposażona była dodatkowo wyjątkowym wprost sex appealem". Elementem jej scenicznego wizerunku były także słynne nogi, podziwiane przez męską część warszawskiej publiczności i nieco wyzywający wdzięk nowoczesnej dziewczyny połowy lat dwudziestych minionego wieku, wyzwolonej z obyczajowych przesądów".
REKLAMA

Natomiast o licznych przebojach, zarówno tych z teatrzyków Warszawy jak i z nagrań płytowych, pisał tak: "Do największych szlagierów wylansowanych głosem Zuli Pogorzelskiej należą te, których tytuły dziś poszły niemal w przysłowia: "Ja się boję sama spać", "Cała przyjemność po mojej stronie", "Czy pani mieszka sama". Do legendy przeszła jej interpretacja słynnego tanga "Mały gigolo" wykonanego pod koniec lat dwudziestych na scenie Qui Pro Quo. Pogorzelska wykonała to tango z ubranym w smoking manekinem o jaskrawo umalowanych ustach. W tamtych czasach to odwrócenie społecznych ról zakrawało na obyczajową prowokację. Teksty pisali dla niej Julian Tuwim, Marian Hemar, Konrad Tom oraz Andrzej Włast. On to napisał dla Pogorzelskiej słowa do fokstrota "To wystarczy mi - swoistego manifestu konsumpcjonizmu".
Wspomnijmy zatem ciepło tę wybitną artystkę, w Internecie możemy znaleźć także fragmenty filmów w których występowała.
PP
REKLAMA