Przyszłość kryptowalut. Czy Bitcoin może być konkurencją dla tradycyjnych finansów? Pytamy doradcę zarządu GPW

- Regulator stoi przed największym wyzwaniem w ciągu ostatnich dekad. Jeżeli wejdą przepisy mocno ograniczające rozwój rynku kryptoaktywów, to mogą one zapomnieć o staniu się pełnoprawnym rynkiem finansowym. Zakładając jednak, że regulacje będą przychylne, to rynek kryptowalut stanie się bardzo ważnym elementem świata finansów - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Przemysław Gerschmann, doradca Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych.

2023-02-16, 14:40

Przyszłość kryptowalut. Czy Bitcoin może być konkurencją dla tradycyjnych finansów? Pytamy doradcę zarządu GPW
- Rynek ma przed sobą świetne czasy - uważa Przemysław Gerschmann. Foto: PAP/Silas Stein

Damian Nejman, PolskieRadio24.pl: Bitcoin skończył w tym roku 14 lat, obecnie na rynku kryptowalut są tysiące projektów, sama kapitalizacja Bitcoina w szczycie hossy przebijała największe spółki amerykańskie czy rynek srebra, zatem po 14 latach trudno jest już lekceważyć kryptowaluty. Jak dziś na ten rynek patrzą ludzie z tradycyjnych finansów, banki, instytucje?

Przemysław Gerschmann: Żeby 14 lat temu dowiedzieć się o Bitcoinie trzeba było być bardzo specyficznym człowiekiem. Dziś na odwrót – trudno jest znaleźć kogoś, kto nie słyszał o Bitcoinie. Rynek kryptowalut miał zasadniczo trzy fazy. Pierwsza faza dotyczyła "early adopters", czyli ludzi, którzy już kilkanaście lat temu pasjonowali się Internetem, ekonomią i kryptografią. W tej fazie branża finansowa była bardzo negatywnie nastawiona do Bitcoina. Dekadę temu wykorzystywano Bitcoina do celów przestępczych. Pamiętamy przecież platformę Silk Road na której handlowano nielegalnymi produktami właśnie za pomocą Bitcoina. Wówczas nie było dowodów, że da się go wykorzystać do lepszych celów, niż handel w dark webie (ukryta część Internetu, którą można przeglądać jedynie przy użyciu specjalnego oprogramowania – red.).

>>SPRAWDŹ, CZYM JEST I JAK DZIAŁA BITCOIN<<

Następnie nastała druga faza u schyłku której jesteśmy obecnie. Teraz branża finansowa postrzega Bitcoina jako swoją konkurencję. Zmieniła się narracja z "to nie służy do niczego konstruktywnego", na "to ma rzeczywiście sens". Przypomina to przykład konfliktu kierowców Ubera z tradycyjnymi taksówkarzami. Na początku taksówkarze twierdzili, że "Uber to oszustwo, bo nie ma licencji", "uważaj, tam cię na pewno okradną" a potem pojawiła się narracja, że "to nasza realna konkurencja, więc zróbmy strajk, żeby go zakazano".

REKLAMA

Ostatnia faza, którą widzimy obecnie, to uberyzacja sieci taksówkarskiej. Jak zamawiam taksówkę, to wygląda to tak samo, jakbym zamawiał Ubera – mam aplikację i widzę w niej taksówkarza, który do mnie jedzie. Podobnie jest obecnie z branżą finansową, czyli wybiera ona to, co najlepsze ze świata kryptowalut i sama próbuje tego użyć. W każdym dużym banku jest obecnie grupa, która próbowała w mniejszym lub większym stopniu wykorzystać kryptowaluty np. do archiwizacji dokumentów. Problemem obecnie jest to, że nie ma żadnych regulacji, które jasno by wskazały, jak instytucje mogą wykorzystać kryptowaluty. Banki są mocno regulowane przez odpowiednie nadzory – w Polsce przez KNF – i nawet jakby wiedziały, że dzięki kryptowalutom mogą zrobić coś lepiej, taniej i szybciej, to nic z tego nie wyjdzie, póki regulacje im na to nie pozwolą.

W przestrzeni publicznej nadal panuje przekonanie, że rynek kryptowalut jest nie do końca poważny, jest bardzo spekulacyjny, istnieje na nim wiele oszustw i wiele zagrożeń. Sporo jest w tym racji, jednak jest też druga strona tego medalu - ten rynek z każdym rokiem fundamentalnie się rozwija. Młodzi, dokonując pierwszych inwestycji, wybierają kryptowaluty zamiast tradycyjnych akcji, obligacji czy metali szlachetnych. Myśli Pan, że rynek kryptoaktywów w końcu stanie się kiedyś pełnoprawnym rynkiem finansowym, który będzie traktowany na równi poważnie z tradycyjnymi rynkami?

Dużo zależy od regulacji. Jeżeli wejdą przepisy mocno ograniczające rozwój tego rynku, to można zapomnieć o takiej przyszłości. Zakładając jednak, że regulacje będą przychylne, to rynek kryptowalut stanie się bardzo ważnym elementem świata finansów, bo jak Pan wspomniał, u wielu młodych ludzi kryptowaluty są pierwszym kontaktem ze światem inwestycji. Jeszcze kilka lat temu założenie konta w świecie kryptoaktywów, jak i kupienie swojego pierwszego Bitcoina, zajmowało kilka minut. Teraz co prawda ten proces zajmuje trochę dłużej, bo chcąc go kupić na scentralizowanej giełdzie w większości przypadków musimy zweryfikować naszą tożsamość, ale dalej robimy to bez wychodzenia z domu i jest to dużo szybszy i wygodniejszy proces, niż otwarcie rachunku maklerskiego i zakup pierwszej akcji Google czy Apple.

Chcąc dokonać pierwszej inwestycji na rynku akcyjnym, musimy iść do banku, odpowiedzieć na ankietę adekwatności, przeczytać dyrektywę MiFID jak i kolejne kilkanaście stron regulaminów. Na dodatek na korzyść kryptowalut działają różne start-upy.

Bitcoin: A Peer-to-Peer Electronic Cash System.pdf

REKLAMA

Użytkownik stawiający pierwsze kroki w świecie kryptowalut chce je kupić jak najszybciej i jak najłatwiej. To sprawia, że ten rynek ma przed sobą świetne czasy, bo ma za sobą młodzież, a na tym cierpi cała branża tradycyjnych finansów, która kojarzy im się z poprzednim pokoleniem. W USA kojarzy im się akurat z pokoleniem boomers (powojenne pokolenie wyżu demograficznego – red.), którzy kupują akcje, czyli według młodzieży aktywa dla dziadków i rodziców, zaś próg wejścia w nieruchomościach jest dla młodych za wysoki.

Dzięki kryptowalutom mogą oni inwestować w to, co znają i co lubią. Jeżeli artysta, którego utworów słuchamy, stokenizuje (forma cyfryzacji biznesu – red.) swój najnowszy album, to fani, którzy i tak kupują tradycyjne gadżety z jego logo, kupią także tokeny tego albumu. Fakt, że są one cyfrowe nie jest żadną przeszkodą w dzisiejszym świecie, czego najlepszym przykładem są tokeny klubów piłkarskich, które fani chętnie kupują, ba, mają nawet one swoje oddzielne giełdy. Z racji tego, że kluby i artyści mogą w łatwy sposób tworzyć takie tokeny, a fani mogą je jeszcze łatwiej kupować, to ten rynek znalazł się wprost na autostradzie do wzrostów. Jedynym czynnikiem, który może zachwiać tym wzrostem jest regulator, ale obecnie nic takiego się nie dzieje.

Czy według Pana to są kryptowaluty czy jednak bardziej kryptoaktywa? Płatność nimi na świecie, poza Salwadorem, jest raczej znikoma, zdecydowana większość użytkowników kupuje je w celach zarobkowych, a nie do codziennych płatności, no i też zmienia się narracja co do samego Bitcoina, który ma nie być już konkurentem walut fiducjarnych (dolar, euro itd.), ale cyfrowym, lepszym złotem.

Na przestrzeni lat ta narracja bardzo mocno się zmieniała. Na początku, jak istniał tylko Bitcoin mówiono, ze to nowa waluta – waluta ludzi, a nie banków i państwa. Przez lata okazało się, że jednak ludzie tym Bitcoinem nie chcą płacić, co akurat łączy się z prawem Kopernika-Greshama, które mówi, że "lepsza" waluta wypiera "gorszą", czyli "lepszy" pieniądz będzie gromadzony w celu przechowywania wartości, a w obiegu pozostanie głównie ten "gorszy".

Bitcoin nie do końca spełnia funkcję złota czy nieruchomości, bo z racji swoich ogromnych wahań cenowych nie jest dobry w przechowywaniu wartości, a gdy mamy duży ruch i mocną hossę, to transakcje na Bitcoinie jak i na Ethereum (druga kryptowaluta po Bitcoinie pod względem kapitalizacji – red.) są bardzo drogie. Trudno dziś jednoznacznie określić jego rolę. Świat kryptowalut ciągle szuka dla siebie zastosowań i nie będzie on przeznaczony do zwykłych płatności np. za kawę w sklepie. Płatności są oczywiście wykorzystywane np. przez firmy mające pracowników na całym świecie, gdzie takie firmy muszą raz w miesiącu wysłać przelew np. do 40 pracowników w 20 krajach. Płatności są także wykorzystywane w Afryce, gdzie nie ma tak rozwiniętego systemu bankowego, jak w świecie zachodnim, natomiast rozwój kryptoaktywów w kierunku zastąpienia walut fiducjarnych mocno wyhamował, a bardziej rozwinął się w kierunku tokenizowania czegoś, co ma wartość cyfrową.

REKLAMA

Wspomniał Pan o spojrzeniu instytucjonalnym, a jak Pan spogląda na adopcję kryptowalut przez społeczeństwo? Z jednej strony ten rynek jest już na tyle duży, że nie da się go lekceważyć i większość ludzi już słyszała o kryptowalutach, a z drugiej strony próg wejścia dla początkujących jest nadal wysoki – trzeba zapisywać i chronić seedy, trzeba nauczyć się obsługiwać różne portfele, tokeny są na różnych sieciach itd.

Tu właśnie leży duża rola banków. Jeżeli w samych bankach pojawi się funkcja kupna kryptoaktywów, to ta adopcja stanie się gigantyczna, bo nagle setki tysięcy ludzi jednym kliknięciem – tuż obok robienia przelewu za rachunki – będą mogli nabyć kryptoaktywa. Wydaję mi się, że banki zaczną oferować kryptowaluty, bo będą chciały na tym zarobić. Już teraz mój bank widzi, ile mam pieniędzy na koncie i stara się sprzedać mi pożyczkę, która najprawdopodobniej i tak weźmie się z moich własnych pieniędzy, więc nie mam wątpliwości co do tego, że jak banki nauczą się, jak na tym zarabiać i regulator im na to pozwoli, to one z pewnością to zrobią.

Technologia blockchain

Czy kierunek pełnej adopcji jest tak do końca pożądany – czy oferowanie kryptowalut poprzez instytucje, banki nie wypacza samej ich idei, a już zwłaszcza Bitcoina, który powstał w kontrze do tradycyjnego systemy, w którym to my jesteśmy w końcu posiadaczami naszych środków a nie tyko dysponentami – „not your keys not your krypto”, który likwiduje potrzebę zaufania i pośrednika?

Obecne jesteśmy daleko poza tymi ideami. Dziki Zachód jest ciekawy, bo nie ma limitów prędkości, można chodzić z bronią, strzelać, ale działa to w dwie strony. Bez regulacji nie mam ochrony prawnej. Oczywiście na początku rynek kryptowalut był napędzany ideą uniezależnienia się od systemu bankowego, natomiast ostatnie dwa lata pokazały, że nawet osoby, które są bardzo biegłe w tym świecie, są uzależnione od scentralizowanych instytucji. Mimo iż każdy słyszał zasadę, że nie trzymamy środków na giełdach, bo te mogą upaść lub nasze środki mogą być skradzione, to wciąż leżą tam miliony dolarów, więc na koniec dnia i tak wszyscy szukamy tej wygody.

>>Obalamy mity na temat Bitcoina. Sprawdź wady i zalety najpopularniejszej kryptowaluty świata<<

REKLAMA

Jak spojrzymy na świat z szerszej perspektywy, to Chińczycy mają wszystko swoje – swojego Facebooka, swoje aplikacje, Amerykanie zaś są mocno złączeni z kulturą europejską, ale mają swój świat agresywnego kapitalizmu i na końcu mamy grupę ludzi, która nie chce być zależna od jakiegokolwiek państwa i chce mieć własną walutę, które nie jest ciągle dodrukowywana. Bitcoin idealnie wpasowuje się w ten ruch, bo jest zdecentralizowany, nie zależy od instytucji czy danej osoby.

Ostatni rok obfitował na rynku kryptowalut w gigantyczne upadki – zaczęło się od LUNY i ich stablecoina UST, potem padł Celsius, Three Arrows Capital, wielka giełda FTX, czy pożyczkodawca Genesis. Od lat już pojawiają się narracje mówiące o potrzebie mocniejszego uregulowania tego rynku.

Regulator stoi przed największym wyzwaniem w ciągu ostatnich dekad. Będzie on próbował uregulować coś, co jest bardzo trudne do uregulowania i powstanie pokusa dla regulatora, żeby zakazać kryptowalut. Tyle, że zakazanie możliwe było kilka lat temu, teraz to się już nie uda, bo kryptowaluty rozrosły się do za dużych rozmiarów, co pokazują banki, które czekają w blokach startowych na zielone światło od regulatora, aby tylko wejść w ten świat. Ta faza, kiedy kryptowaluty były zabawą dla wąskiej grupy już bezpowrotnie minęła. Z pewnością świata krypto nie możemy tak samo regulować, jak świata finansów, tak jak Youtube nie był tak samo regulowany, jak telewizja i tradycyjne media.

Regulator ma już jakiś pomysł, jak zabrać się za kryptowaluty?

Regulator stoi przed dużym kłopotem i z tego co obserwuję, to zarówno regulator europejski jak i amerykański nie mają jasnego pomysłu, jak je uregulować, bo w obecnych czasach łatwo obejść regulacje. Jeśli np. w Europie będzie zakaz tworzenia jakiś kryptoaktywów, to zawsze znajdzie się miejsce w innej części globu, w którym to rozwiązanie będzie mogło powstać i zostanie udostępnione ludziom z Europy. Najlepszym przykładem tego, jak trudno coś zakazać w obecnym świecie jest sprawa projektu Tornado Cash, który w USA został zakazany, ale z racji tego, że jest to projekt open source (kod źródłowy projektu jest powszechnie dostępny – red.), to każdy może go skopiować i za chwilę może powstać drugie Tornado Cash.

>>Krach na rynku kryptowalut, upadek znanej giełdy. "Efekt Lehman Brothers"<<

REKLAMA

Ciekawym przykładem jest bańka internetowa w USA na początku XXI wieku. Kiedy bańka dot-com pękła, to pół świata śmiało się z Ameryki, bo wystarczyło, że firma sprzedająca ziemniaki założyła stronę internetową i już jej cena na giełdzie rosła o setki procent. Jednak na koniec to Ameryka wygrała, bo na zgliszczach tej bańki wyrosły wielkie firmy, jak Amazon, Apple, Google. Podobnie będzie z kryptoaktywami – kraj, który mądrze podejdzie do regulacji, ściągnie do siebie biznesy z całego świata. Jednak w świecie kryptowalut bardzo trudno będzie, żeby za sprawą odpowiednich regulacji jednocześnie chronić użytkownika i pozwolić tej branży się rozwijać. Internet też był lekceważony wiele lat temu, był podkopywany przez tradycyjne media – telewizję, prasę – a koniec końców wygrał i podobnie może być z kryptoaktywami.

Spodziewa się Pan już w tym roku regulacji?

W normalnym cyklu tradycyjny świat finansów potrzebuje około 10 lat, żeby przejść drogę od wielkiej hossy i bańki do dna bessy. Świat kryptowalut potrafi to zrobić w trzy lata, a regulatorzy działają zgodnie z rytmem starego świata i jego powolnymi procedurami. Świat kryptoaktywów nie będzie czekać, zapewne stworzy się tam coś nowego tak, jak choćby NFT. Jeżeli kupujemy nowy samochód i pokazujemy go rodzinie i znajomym, to zapraszamy ich na przejażdżkę wokół domu. Pierwszego dnia nie jedziemy nim w podróż na drugi koniec Europy, tylko na przejażdżkę po okolicy i sprawdzamy różne funkcje tego auta. Podobnie jest z kryptowalutami – dostaliśmy nową technologię i nikt nam jeszcze nie powiedział dokładnie, co mamy z nią zrobić, więc eksperymentujemy. Ci, którzy mówią, że kryptowaluty już teraz muszą mieć jakieś ważne zastosowanie są w błędzie. Sam Internet 20 lat temu nie był wykorzystywany do tak wielu dobrych rzeczy, jak choćby dziś w e-commerce. Wiele ważnych rozwiązań przyjdzie na rynek kryptoaktywów wraz z czasem.

Wspominał Pan o NFT – to tylko szalona spekulacja za miliony dolarów na obrazkach kamieni,  zarobek na sprzedaży części ciała w formie tokenów NFT czy jednak stoi za tym realna wartość?

Obrazy Pabla Picasso też uważano na początku za głupie, a sam Picasso umarł w biedzie i dopiero po jego śmierci okazało się, że ktoś chce płacić za nie dużo pieniędzy. Niektórzy chcą mieć obraz na ścianie, inni zaś na telefonie. NFT będą miały bardzo praktyczne zastosowania. Już teraz kupując bilet na koncert dostajemy małą karteczkę, którą sami możemy wydrukować, a  w przyszłości będzie tak, że zamiast kodu QR będziemy mieć pamiątkowy bilet z koncertu w formie NFT, którym będziemy mogli się pochwalić na Instagramie. Już od jakiegoś czasu na Instagramie można używać NFT, tylko szefowie platformy zorientowali się, że NFT ma obecnie słabą prasę, więc nazwali to Digital collectibles, ale to są dokładnie NFT, więc, jak oni będą to dalej promować, to część ludzi, która do tej pory nie czuła potrzeby posiadania NFT, poczuje ją i w łatwy sposób będzie mogła je kupić za sprawą ich platformy.

Kilka lat temu mieliśmy tokenizować aktywa które istnieją – nieruchomości, auta, ziemię. Jednak zarówno regulator jak i ci, którzy posiadają te aktywa, nie za bardzo chcą je tokenizować, więc ludzie wymyślili NFT. Tradycyjne firmy będą mocno napędzać rozwój tego rynku, bo będą je używać do tokenizowania swoich ogromnych zasobów. Taki The New York Times posiada zdjęcia z przełomowych momentów historii ludzkości, które leżą głęboko w ich archiwach, a dzięki tej technologii dziennik mógłby ponownie na nich zarobić. Świetnym przykładem jest firma Disney. Istnieje masa fanów, którzy zapłaciliby dużo pieniędzy, żeby mieć u siebie np. stokenizowany pierwszy szkic Myszki Miki. Załóżmy, że tych tokenów będzie limitowana ilość np. tylko tysiąc sztuk, więc one bardzo szybko się rozejdą. To właśnie tradycyjne firmy są motorem, który napędza rozwój kryptowalut, bo szukają one sposobu na to, aby zmonetyzować swoje gigantyczne aktywa. Przykład z Disneyem jest dla firmy niemal zerowym kosztem, a mogą na tym dobrze zarobi. Warto podkreślić, że dla samego użytkownika ma to wartość kolekcjonerską.

REKLAMA

Ostatnie pytanie dotyczy tajemniczego twórcy Bitcoina, Satoshiego Nakamoto. Jakie znaczenie dla przyszłości tego projektu jak i dla całego rynku –  bo dziś wciąż altcoiny podążają za Bitcoinem i to on wyznacza ruch na tym rynku – ma fakt, że nie wiemy kto stoi za jego powstaniem i co się z tym twórcą dzieje. Taka sytuacja to zaleta czy słaby punkt tego rynku?

To zaleta, tym bardziej, jeśli nigdy nie dowiemy się kim jest lub kim była ta osoba. Taka narracja świetnie się wpasowała w pierwszy nurt zainteresowanych Bitcoinem, bo przyciągnęła ich ta nuta tajemniczości i robienie czegoś wbrew systemowi, a na dodatek twórca jest totalnie anonimowy. Dobrze to kontrastuje z innymi kryptowaktywami jak np. z drugą co do wielkości Ethereum i jej twórcą Vitalikiem Buterinem. Wszyscy wiemy, kim on jest i czym zajmuje się Ethereum Foundation, gdzie mają siedzibę itd. Ta polaryzacja to zdecydowanie zaleta i dla dobra Bitcoina niech Satoshi pozostanie w cieniu.

Czytaj także:

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej