David Foster Wallace. Pisarz, który bał się wesołych miasteczek
"Świat dzieli się moim zdaniem równo na pół: na tych, których strach podnieca, i na tych, których nie podnieca. Dla mnie strach nie jest podniecający. Jest straszny" – pisał David Foster Wallace, wspominając pewną karuzelę. Z pewnością był specjalistą od strachu. Żył z nim na co dzień. I w końcu z nim przegrał.

Michał Czyżewski
2025-02-21, 05:45
21 lutego 1962 roku urodził się David Foster Wallace, amerykański powieściopisarz, autor opowiadań i esejów, któremu międzynarodową sławę przyniosła powieść "Infinite Jest" ("Niewyczerpany żart").
Wydana w 1996 roku książka była wydarzeniem literackim, zachwyciła zarówno amerykańskich krytyków, jak i rzesze czytelników, szybko stała się bestsellerem, choć jest monstrualnie długa (prawie 1079 stron!) oraz skomplikowana w odbiorze. Postmodernistyczne dzieło, złożone z wielu przeplatających się narracji bez chronologicznego rozwoju fabuły, opatrzone setkami przypisów (i przypisów do przypisów), poruszające dziesiątki tematów i mające ambicję opowiedzenia o całym świecie (a przynajmniej tym amerykańskim), określano jako "powieść encyklopedyczną", "prozę metamodernistyczną" i przedstawiciela gatunku zwanego "realizmem histerycznym".
W tle literackich sukcesów Wallace'a toczyło się nieszczęśliwe życie prywatne. Twórca przez niemal połowę życia zmagał się z zaburzeniami psychicznymi oraz uzależnieniem od narkotyków i alkoholu. Kilka razy próbował się zabić, kilka razy trafiał do szpitala psychiatrycznego. Względnie normalne funkcjonowanie zapewniały mu wyłącznie silne antydepresanty. Gdy musiał na pewien czas odstawić je z powodu skutków ubocznych, ciężka depresja uderzyła ze zdwojoną siłą. 12 sierpnia 2008 roku doprowadziła go do samobójczej śmierci. Pisarz miał wtedy zaledwie 46 lat.
Posłuchaj
REKLAMA
Trzy razy "T"
David Foster Wallace przyszedł na świat w mieście Ithaca w stanie Nowy Jorku. Był synem profesora filozofii Jamesa D. Wallace'a (1937-2019) oraz profesor anglistyki Sally Jean Wallace (1938-2020) z domu Foster. Od początku towarzyszyła mu aura cudownego dziecka. W szkole wykazywał genialne zdolności matematyczne. Gdy dorósł, poszedł w ślady obojga rodziców, studiując zarówno filozofię, jak i filologię angielską. Był jednym z najzdolniejszych studentów Amherst College. Filozoficzne fascynacje logiką i matematyką przeniósł później do twórczości literackiej, nadając tekstom strukturę wzorowaną m.in. na obiektach geometrycznych.
Powiązany Artykuł

Isaac Asimov. Pisarz, który podejrzał przyszłość
Oprócz zajęć humanistycznych Wallace interesował się śpiewem i chodził na próby uczelnianego chóru, jako nastolatek odnosił pewne sukcesy w tenisie, a w dzieciństwie podziwiał niszczycielski majestat tornad nawiedzających Środkowy Zachód Stanów Zjednoczonych. Wiele z młodzieńczych doświadczeń i zamiłowań pisarza powróciło jako tematy jego dzieł. Opublikowany w 1991 roku w prasie wspomnieniowy artykuł Wallace'a nosi tytuł, który sam w sobie zdradza językowe inklinacje autora: "Tennis, Trigonometry, Tornadoes" ("Tenis, trygonometria, tornada").
Pierwszą powieść napisał jeszcze na studiach. Nosiła tytuł "The Broom of the System" ("Miotła systemu", dotąd nietłumaczona na polski) Najpierw złożył ją jako pracę dyplomową z anglistyki, później zaś wydał w 1987 roku, rozpoczynając tym samym karierę literacką. W tym samym roku uzyskał tytuł magistra sztuk pięknych w dziedzinie twórczego pisania, co pozwoliło mu potem objąć posadę nauczyciela akademickiego.
Posłuchaj
REKLAMA
Nieskończone czytanie
Kolejne 20 lat David Foster Wallace spędził głównie na pisaniu i na uczeniu pisania. Wiele tekstów publikował w prasie, co kilka lat wydawał nową książkę - prócz drugiej powieści "Infinite Jest" publikował głównie zbiory opowiadań i esejów. Na jakiś czas związał się z poetką Mary Karr (która potem oskarżała go o przemoc fizyczną i psychiczną), potem był mężem malarki Karen Green (w latach 2004-2008). Jeździł na spotkania autorskie do wszystkich zakątków Ameryki; bywał również w Europie. Przerwy w tym intensywnym okresie twórczym oznaczały epizody depresyjno-lękowe oraz pobyty szpitalach i w placówkach odwykowych.
Powiązany Artykuł

Jaques Derrida – gwiazda współczesnej filozofii
Po śmierci pisarza w 2008 roku odnaleziono w jego papierach trzecią powieść "Pale King". Choć była niedokończona, autor przed samobójstwem starannie uporządkował materiały z myślą o ewentualnej redakcji i publikacji. Książkę wydano w 2011 roku, rok później była nominowana do Nagrody Pulitzera. W archiwum Davida Fostera Wallace'a nie brakuje innych niepublikowanych tekstów, lecz nawet bez nich jego dorobek stanowi niewyczerpane źródło czytelniczych wyzwań. Sam autor bowiem konstruował swoją prozę w taki sposób, by zawsze była otwarta na nowe interpretacje. Decyzję braku rozwiązania fabuły "Infinite Jest" tłumaczył tym, że "wszystkie odpowiedzi znajdują się za ostatnią stroną", "poza ramą samej opowieści".
– Dla mnie niesamowite jest to, że Wallace sięga do głowy czytelnika – mówiła w Polskim Radiu znawczyni literatury Justyna Sobolewska. – Przekracza granicę między pisarzem a czytelnikiem, wrzuca nas w świadomość osób, które opisuje. Odwraca perspektywę w taki sposób, że jako czytelnicy jesteśmy w innym miejscu, musimy przekroczyć siebie. To jest absolutnie wyjątkowe, to ekstrawagancja najwyższej miary – stwierdziła.
Posłuchaj
REKLAMA
Kultowy nieboszczyk
Polscy czytelnicy poznawali dzieło Davida Fostera Wallace z opóźnieniem. Pierwszą książką autora, która ukazała się po polsku, nie była jednak żadna z jego słynnych powieści, lecz tom opowiadań "Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi", który w oryginale Wallace wydał w 1999 roku pod tytułem "Brief Interviews with Hideous Men". Tłumaczka Jolanta Kozak przełożyła teksty, a następnie aż przez pięć lat szukała wydawcy zbioru. Jako jedną z możliwych przyczyn długiej nieobecności Wallace'a w Polsce wskazywała fakt, że pisarz "wcześnie umarł".
– Polscy wydawcy nie przepadają za autorami nieżywymi, z wyjątkiem pisarzy nieżyjących od dawna, jak Cervantes – stwierdziła. – Natomiast nieżywy współczesny autor, z którym nie można się pokazać na promocjach, nie można przeprowadzić serii wywiadów i sprzedać go po celebrycku, jest mniej atrakcyjny – dodała. Na szczęście w końcu oficyna W.A.B. podjęło ryzyko i w połowie 2015 roku "Krótkie wywiady..." trafiły do polskich księgarń. I to właśnie warszawskie wydawnictwo uruchomił lawinę następnych tłumaczeń, a kultowy amerykański pisarz stał się głośnym autorem również nad Wisłą.
Kolejne książki ukazywały się jedna po drugiej. W 2016 roku, również w przekładzie Jolanty Kozak, ukazał się tom esejów "Rzekomo fajna rzecz, której nigdy więcej nie zrobię" (oryg. "Supposedly Fun Thing I'll Never Do Again", 1997). Rok później tłumaczka powróciła z kolejnym zbiorem opowiadań Wallace pod tytułem "Niepamięć" (oryg. "Oblivion. Stories" 2004). W 2019 roku wydano nieukończonego "Bladego króla" (oryg. "The Pale King", 2011) w przekładzie Mikołaja Denderskiego. Wreszcie pod koniec września 2022 roku – ponownie za sprawą pióra Jolanty Kozak - ukazał się długo wyczekiwany "Niewyczerpany żart" ("Infinite Jest").
Posłuchaj
REKLAMA
Powiązany Artykuł

"Ulisses". Arcydzieło, którym James Joyce obraził pół świata
Czuły ironista
W 1996 roku "Infinite Jest" okrzyknięto przełomowym dziełem, a jego rolę w amerykańskiej kulturze końcówki XX wieku porównywano z oddziaływaniem "Ulissesa" Jamesa Joyce'a na pokolenie dwudziestolecia międzywojennego. David Foster Wallace powieścią tą dokonał istotnego przeformułowania kierunku postmodernistycznego. Ironiczny dystans swych poprzedników, takich jak John Barth, Don DeLillo i Thomas Pynchon, skonfrontował ze szczerością i wrażliwością (a nawet nadwrażliwością) podatnej na psychiczne zranienia umysłowości, która pragnie pomóc innym w niesieniu ciężaru życia w świecie pochłoniętym przez kapitalizm, konsumpcjonizm, rozrywkę, banał i chaos informacyjny. Czerpał przy tym obficie z kultury masowej, nie obawiając się, że ta inspiracja obniży poziom jego artystycznych zamierzeń. A te były ambitne.
– Według Wallace'a zadaniem literatury jest opis kondycji człowieka zanurzonego w tu i teraz, a więc Amerykanina pod koniec XX i na początku XXI wieku – mówił w Polskim Radiu Arkadiusz Żychliński, tłumacz i eseista. – I Wallace świetnie to opisuje. To jest chyba znaczący element jego wielkiej popularności – ocenił gość audycji Piotra Kofty.
W istocie David Foster Wallace miał w Ameryce ogromną rzeszę oddanych fanów, a nawet wyznawców, co można było zobaczyć szczególnie po jego przedwczesnej śmierci. Żałoba, jaka wówczas zapanowała, była przez wielu porównywana z masowym żalem po zabiciu Johna Lennona. Kluczowa dla tego uwielbienia za życia i po śmierci była właśnie literacka szczerość, która bardzo zbliżała perspektywę pisarza do myśli i uczuć amerykańskiego (a potem globalnego) czytelnika. Ten w bohaterach Wallace'a mógł zawsze odnaleźć doświadczenia własnej biografii i własnego podejścia do rzeczywistości.
Przy tym autor "Niewyczerpanego żartu" nie rezygnował bynajmniej z humoru czy wywiedzionej od postmodernistycznych mistrzów ironii, co także ujmuje wychowanych we współczesnej kulturze odbiorców. Ta sama właściwość bywała zresztą przyczyną nieporozumień. O ile na początku było jeszcze jasne, że Wallace to postmodernista, to jego największe dzieło nie daje się łatwo zaszufladkować.
REKLAMA
Posłuchaj
– Powiedziałabym, że on w literaturze amerykańskiej ma podobne miejsce, jakie 20 lat wcześniej zajmował Kurt Vonnegut – zauważyła tłumaczka Jolanta Kozak w audycji Kamila Radomskiego w 2015 roku. – To też był autor, z którym wydawcy, krytycy i czytelnicy nie bardzo wiedzieli, co zrobić, bo był zbyt inny, zbyt oddzielny. Podobnie jak z Wallace'em nie wiadomo było, czy on kpi, czy mówi serio – mówiła.
Mikołaj Denderski, tłumacz "Bladego króla", także zwracał uwagę na to, że Wallace rozpoczynał karierę pisarską w cieniu wielkich dokonań literackich Bartha czy Pynchona, dlatego wielu sądziło, że jest wyłącznie ich naśladowcą.
– Ci, którzy za Wallace'em nie przepadają, mówią, że jego proza to jeszcze jeden postmodernizm złożony z zimnego, analitycznego podejścia, skupienia na warsztacie i zaskakiwania czytelnika tylko błyskotliwością autora – powiedział. – Wallace, pisząc eksperymentalnie, tworząc zaskakujące, pomysłowe konstrukcje, daje nam równocześnie dużą dozę współczucia i w taki sposób ukazuje bohaterów, że możemy się z nimi identyfikować. Jemu chodzi o to, by czytelnicy mogli z tej książki wziąć coś dla siebie, a nie zostać tylko z podziwem dla językowej sprawności autora – dodał.
REKLAMA
Posłuchaj
***
Powiązany Artykuł

Francis Scott Fitzgerald – Wielki Gatsby jak Wokulski
"Jeden z moich celów życiowych to poddawać system nerwowy jak najmniejszej ilości strachu. Na okrutny paradoks zakrawa to, że ten rodzaj konstrukcji idzie na ogół w parze z delikatnością systemu nerwowego, który bardzo łatwo przestraszyć" – ten fragment refleksji Wallace'a nad strasznością kręcącej się w wesołym miasteczku karuzeli chyba dobrze oddaje sposób patrzenia pisarza na świat. Zdystansowana, ironiczna wiwisekcja własnych uczuć współwystępuje tu ze szczerym wyznaniem dotyczącym lęku, który jest tyleż powszechny, co wstydliwie ukrywany.
W "Bladym królu" autor tak to ujmuje: "u każdego zawsze jest coś nie tak. Często więcej niż tylko jedna rzecz. (...) Wszyscy żyją z czymś, co jest nie tak, i myślą, że wykazują się wielką siłą woli i samokontrolą, żeby tylko ukryć to przed innymi ludźmi, z którymi - jak sądzą - nic nigdy nie jest nie tak. Ludzie tak już mają".
U Davida Fostera Wallace'a wiele rzeczy było nie tak. A jednak ten udręczony umysł do końca życia próbował pomóc innym za pomocą literatury. I za to jest wciąż kochany.
REKLAMA
Źródło: Polskie Radio
REKLAMA