Powstanie w getcie warszawskim. "FAZ": masowych mordów na Żydach dokonywali "przeciętni" Niemcy

Odpowiedzialny za stłumienie powstania w getcie warszawskim esesman Juergen Stroop był przed wojną "przeciętnym" urzędnikiem katastralnym z miasteczka Detmold (Nadrenia Północna-Westfalia). Jak opisuje dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) Stroop z wielkim zapałem zabrał się za - jak sam to określił - "wytępienie szumowin i bandytów".

2023-04-19, 08:11

Powstanie w getcie warszawskim. "FAZ": masowych mordów na Żydach dokonywali "przeciętni" Niemcy
Fotografia z Raportu Stroopa. Niemieckie media w 80. rocznicę powstania w getcie warszawskim. "Demonstracyjnie zgładzono 56 065 Żydów". Foto: Wikipedia

Raport Stroopa zawiera blisko 50 czarno-białych fotografii, pokazujących Żydów - dorosłych i dzieci - prowadzonych na zagładę w czasie tzw. Grossaktion (wielkiej akcji deportacyjnej getta), pod lufami karabinów esesmanów. Trafiły one do podręczników i są "mocno zakotwiczona w zbiorowej pamięci wizualnej" - podkreśla FAZ.

Stroop przed wstąpieniem do NSDAP w 1933 roku był przeciętnym urzędnikiem katastralnym w Detmold (Nadrenia Północna-Westfalia). W Warszawie pojawił się w kwietniu 1943 roku - "na osobisty rozkaz Reichsfuhrera SS Heinricha Himmlera, Stroop miał szybko stłumić powstanie w getcie i zrównać je z ziemią. Stroop natychmiast po przybyciu rozpoczął bezlitosną akcję eksterminacji, zabijając tysiące Żydów w getcie w ciągu następnych tygodni. Dziesiątki tysięcy innych wywieziono do obozów zagłady. 16 maja Stroop triumfalnie oznajmił swojemu przełożonemu, że misja zabójstwa została wykonana" - opisuje FAZ.

Wkrótce potem sporządził 75-stronicowy "raport końcowy na eleganckim papierze". "Był tak dumny ze swoich barbarzyńskich czynów, że kazał oprawić w skórę trzy egzemplarze, z których jeden wysłał do swojego długoletniego mentora Himmlera. Na stronie tytułowej napisał ozdobnymi literami: "Nie ma już żydowskiej dzielnicy w Warszawie!".

Dziennik opisujący sukces

Jak szczegółowo opisuje niemieckie dziennik pod umieszczonymi w raporcie zdjęciami, mającymi udokumentować jego sukces, Stroop umieszczał swoim "ostrym jak brzytwa, urzędniczym pismem" takie podpisy, jak: "szumowiny ludzkości", "bandyci zniszczeni w bitwie", "Żydowscy zdrajcy", "fumigacja (zwalczenie szkodników dymem - PAP) Żydów i bandytów". Na jednym ze zdjęć widać samego Stroopa - stoi w otoczeniu czterech esesmanów, patrzących z zadowoleniem na płomienie i dym, wydobywające się z budynków getta. To zdjęcie podpisał z dumą: "dowódca wielkiej akcji (Grossaktion)".

REKLAMA

Stroop stylizował swoją "kampanię ognia i morderstwa przeciwko na wpół nieżywym z głodu Żydom" jako "wyczyn militarny, za który można było spodziewać się otrzymania Żelaznego Krzyża i awansu" - zauważa historyk Andreas Ruppert. W czerwcu 1943 Stroop został mianowany dowódcą SS i policji w dystrykcie warszawskim, a kilka miesięcy później został awansowany na Obergruppenfuehrera - trzecią najwyższą rangę w SS.

Ważny dokument w procesach norymberskich

"Raport Stroopa, który trafił w ręce Amerykanów, odegrał ważną rolę w procesach norymberskich. Aby wyjaśnić, w jaki sposób SS dokonywało masowych mordów na Żydach, amerykański prokurator generalny Robert Jackson przytaczał nie tylko przemówienia i raporty Hitlera (…), ale także zdjęcia Stroopa z czasów eksterminacji w Warszawie" - dodaje FAZ. Zdjęcia z warszawskiego getta były prezentowane podczas procesu i "odegrały również znaczącą rolę przy uzasadnieniu wyroku". "Planowy i systematyczny charakter prześladowań Żydów najlepiej charakteryzuje raport generała brygady SS Stroopa" - podkreślał prokurator Jackson.

Jak wskazuje FAZ, Stroop nie znalazł się wśród oskarżonych w Norymberdze - został skazany na śmierć przez sąd w Polsce dopiero w 1951 roku i stracony w marcu 1952 roku. Stroop "był chętnym wykonawcą, i przykładem na to, że to nie bestie i wykolejone jednostki zorganizowały i bez skrupułów dokonały mordu na europejskich Żydach, ale całkiem zwykli, przeciętni Niemcy" - zauważa FAZ.

Urodzonemu w małym miasteczku w 1895 roku Jurgenowi Stroopowi dopiero wstąpienie do NSDAP w 1932 roku dało szansę na awanse "w zapierającym dech tempie". Jako dowódca pomocniczej formacji "terroru i zastraszania złożonej z SA i SS Stroop "rządził despotycznie", budząc przerażenie zarówno współpracowników, jak i mieszkańców Detmold. Dzięki niemu "coraz częściej aresztowano Żydów, komunistów, socjaldemokratów i związkowców" - przypomina FAZ. W SS Stroop szybko piął się po szczeblach kariery.

REKLAMA

Stroop przeniesiony do okupowanej Polski

"Na początku wojny został przeniesiony do okupowanej Polski, która stała się centralnym punktem nazistowskiej machiny zagłady. W samym tylko getcie warszawskim stłoczono blisko pół miliona wygłodniałych, chorych, przerażonych ludzi" - opisuje FAZ. Od końca lipca 1942 roku z "Umschlagplatzu" do Treblinki wyjeżdżały pociągi, wywożące po 5 tys. Żydów dziennie. W Warszawie nadal pozostawało ich ok. 50-70 tys. Himmler wydał rozkaz likwidacji getta - a Stroop miał "dokończyć dzieła zniszczenia".

Hasło do rozpoczęcia "wielkiej akcji" przyszło w połowie kwietnia 1943 - Himmler przekazał je Stoopowi przez telefon. Wczesnym rankiem 19 kwietnia do getta wkroczyły oddziały SS, policji, Wehrmachtu i i innych oddziałów pomocniczych. "Maszerowali bez końca. Za nimi jechały czołgi, samochody pancerne, lekka artyleria i setki żołnierzy Waffen-SS na motocyklach" - wspomina Simcha Rotem, jeden z nielicznych ocalałych bojowników żydowskiego ruchu oporu. Było ich około 600, uzbrojonych "jedynie w pałki, noże, kilka sztuk broni palnej lub koktajle Mołotowa".

"Młodym bojownikom początkowo udało się odeprzeć niemieckich żołnierzy i policjantów, mimo dużych strat własnych. Było to pyrrusowe zwycięstwo, setki Żydów zostało schwytanych i deportowanych" - przypomina FAZ. Stroop zmienił strategię, nakazując "przeprowadzenie całkowitego zniszczenia żydowskiej dzielnicy poprzez spalenie wszystkich budynków" - jak napisał w raporcie w maju 1943 roku.

Przez ponad trzy tygodnie getto zamieniło się w morze ognia. "Ogromne pożary często blokowały całe ulice. (…). Drewniane podłogi pękały z trzaskiem, waliły się ściany" - wspominał Marek Edelman, jeden z ocalałych bojowników ruchu oporu w getcie. "Wszędzie był czarny, gryzący dym, odór spalonych ciał uniemożliwiał oddychanie. (…) Wszędzie leżały zwęglone zwłoki" - opisywał Edelman.

REKLAMA

Stroop został aresztowany przez amerykańskich żołnierzy

Za zakończenie akcji uznano wysadzenie warszawskiej synagogi. W swoim cynicznym raporcie końcowym Stroop chwalił się: "Tylko dzięki nieprzerwanym, niestrudzonym wysiłkom wszystkich sił byliśmy w stanie schwytać lub w sposób demonstracyjny zgładzić w sumie 56 065 Żydów. Do tej liczby należy dodać Żydów, którzy zginęli w wyniku wybuchów, pożarów itp., ale których nie udało się policzyć".

Stroop został aresztowany przez amerykańskich żołnierzy 8 maja 1945 roku - pełnił wtedy funkcję wyższego dowódcy SS i policji w Wiesbaden. Został skazany na śmierć w marcu 1947 roku przez amerykański trybunał wojskowy w ramach procesów w Dachau. Stroop został wydany Polsce - w 1949 roku do jego celi przeniesiono Kazimierza Moczarskiego - autora "Rozmów z katem".

Czytaj też:

PAP/mn

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej