Eksperci: dodatnie saldo w handlu zagranicznym to nadzieja na uniknięcie recesji
Znakomite dane o wzroście naszego PKB za ostatnie 25 lat na poziomie drugim najwyższym w Europie plus zapowiedź KE o wspólnym unijnym zakazie importu zbóż z Ukrainy – to dzisiejsze dobre wiadomości ze świata gospodarki - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": dr Piotr Maszczyk z SGH i prof. Konrad Raczkowski z UKSW.
2023-04-19, 10:00
Ekonomiści analizowali prognozy odnoszące się do przyszłej sytuacji gospodarczej w Europie, a także w Polsce taj w kwestii możliwej recesji jak in podsumowania dotychczasowych wyników ostatnich lat jeśli chodzi o wzrost PKB w poszczególnych Krajach. W obu przypadkach analizy - tak MFW jak i NBP są optymistyczne.
Wskazaniem do tego optymizmu oraz tego, że nie powinniśmy spodziewać się recesji jest bilans handlu zagranicznego. Saldo rachunku bieżącego za luty przekroczyło 12 mld zł podczas gdy w lutym 2022 r. saldo było ujemne i wyniosło 8,1 mld zł.
- Pewnie w skali całej UE recesja nie wystąpi i na koniec 2023 r. wartość jej PKB będzie większa niż na koniec 2022 r. co nie zmienia faktu, że niektóre faty recesję zanotują. Jest to więc podstawa do umiarkowanego optymizmu. Z polskiego punktu widzenia też jest to korzystna informacja ze względu dna to, że UE jest naszym najważniejszym partnerem handlowym i gdyby zdarzyła się w niej recesja to możliwości polskiego eksportu były mniejsze – mówił dr Piotr Maszczyk.
Od razu wyjaśnił jednak, że poprawa na rachunku bieżącym jest w pewnym stopniu konsekwencją wysokiej inflacji w Polsce, a w zasadzie różnica między stopą inflacji w Polsce i krajami, do których wywozimy nasze towary. Nasze towary są za granicą tańsze co stanowi olbrzymi impuls sprawiający że eksport rośnie. Do tego, jak zaznaczył eksport trzeba dodać załamanie konsumpcji w Polsce i to, że towary importowane są u nas mniej konkurencyjne.
REKLAMA
W opinii prof. Konrada Raczkowskiego bieżący rok będzie bez wątpienia najtrudniejszy w gospodarce, przyszły już lepszy dla gospodarki choć niekonieczne dla finansów publicznych.
- W tym roku widzimy nowe tendencje w handlu, ale mamy dotychczasowe problemy związane ze starymi technologiami energetycznymi. Dlatego najbardziej cierpi nasz przemysł ciężki. Potrzebne będzie więc wsparcie rządu aby nasza gospodarka się nie wykoleiła. W I kwartale zanotowaliśmy też najwięcej upadłości konsumenckich i pewnie ten ich poziom się utrzyma – analizował Konrad Raczkowski.
Jednoznacznie pozytywnie odniósł się natomiast do danych na temat wzrostów PKB w państwach UE w ciągu ostatnich 25 lat. Okazuje się, że Polska z wynikiem 172 proc zajęła drugie miejsce po Irlandii (wzrost o 316 proc.) Za nami są Litwa i Estonia. Dla porównania Włochy osiągnęła tylko 10 proc. wzrostu PKB, zaś Niemcy 37 proc.
- To jest dobra wiadomość i powinniśmy ją powielać w świecie. Realnie ten wzrost zawdzięczamy wyjściu zza żelaznej kurtyny, wstąpieniu do UE co wyraźnie napędziło nasz wzrost gospodarczy także dzięki handlowi zagranicznemu. Podawajmy to więc jak najszerzej. Każda polska ambasada, konsulat powinny to podawać bo to zachęcić zagranicznych przedsiębiorców do inwestowania w naszym kraju – stwierdził prof. Konrad Raczkowski.
REKLAMA
Zauważył, że jest nam to bardzo potrzebne biorąc pod uwagę, że cały czas jesteśmy przecież krajem przyfrontowym co ma istotne znaczenie w inwestycjach portfelowych z powodu awersji do ryzyka.
Według dr Piotr Maszczyka odrobiliśmy duży dystans rozwojowy do krajów "starej UE", ale dobre lata są za nami. Od momentu wejścia do UE notowaliśmy najpierw "tłuste lata", potem były kryzysy, od 2015 r. kolejny boom przede wszystkim konsumpcyjny spowodowany ekspansywną polityką rządu, dużymi wydatkami, znaczną podwyżką płac. Potem przyszedł COVID-19 i wojna na Ukrainie.
- Teraz powstaje pytanie z czego będziemy wydawać pieniądze, żeby wspierać przemysł skoro nominalny wzrost PKB z 20 proc. w ubr. spadnie do niespełna 10 proc. w tym roku? To wywoła gigantyczne napięcia w sektorze finansów publicznych – dowodził ekonomista z SGH.
Goście "Rządów Pieniądza" odnieśli się te do nieoficjalnej informacji Polskiego Radia, że KE jest gotowa wprowadzić zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku. To miałoby zastąpić indywidualne decyzje Polski, Węgier i Słowacji i zakończyć dyskusje na temat ewentualnych sporów z KE na tym tle.
REKLAMA
- Jestem sceptyczny. Raczej będzie to ustanowienie korytarzy przesyłowych, żeby Ukraina, a praktycznie oligarchowie i to niekonieczne ukraińscy mogli sprzedać zboże – wyjechać zajmując nasze rynki – stwierdził prof. Konrad Raczkowski.
Piotr Maszczyk ocenił, że decyzja KE na pewno jest korzystna, ale teraz trzeba bardziej zastanawiać się co zrobimy ze zbożem, które już zalega w naszych magazynach.
- A jeśli unikniemy sporu z KE to będą się cieszył – dodał Maszczyk.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA
REKLAMA