"Fit for disaster". Europejska droga od bogactwa do ubóstwa. Felieton Miłosza Manasterskiego
Wszystkie państwa i narody świata dążą do osiągnięcia indywidualnego i zbiorowego bogactwa. Tylko Unia Europejska pakietem "Fit for 55" dąży do ubóstwa swoich obywateli i upadku gospodarek większości państw członkowskich.
2023-04-21, 16:55
Miało być zupełnie inaczej. Dołączając do elitarnego grona członków Unii Europejskiej, mieliśmy stać się częścią klubu dobrobytu. Polacy zmęczeni walką z siermięgą i ubóstwem PRL spoglądali z nadzieją na Zachód, tak jak dzisiaj patrzą na niego Ukraińcy. Dobrze, że weszliśmy do UE, jeszcze ważniejsze, że staliśmy się częścią NATO. Przez ostatnie trzy dekady ciężko pracowaliśmy, żeby dogonić poziom życia w "starej UE". W ostatnich latach ten wyścig nabrał przyśpieszenia, a my apetytów. Liczymy, że w tej dekadzie osiągniemy PKB na poziomie równym lub bliskim biliona dolarów. Liczymy, że nasze dzieci będą żyć tak samo dobrze, jak dzisiaj żyją ich rówieśnicy w Niemczech, Francji czy Holandii.
A teraz Parlament Europejski mówi nam: dosyć tego. Wzbogaciliście się już za bardzo, teraz będziemy wam odbierać pieniądze. Pierwsze z nich, de facto odebrane Polsce, to KPO. Trwają rozmowy, negocjacje, ale dobrej woli w Brukseli za bardzo nie widać. Są za to kary naliczane przez TSUE i to jeszcze bez rozprawy. Drugie pieniądze, których nie ma, to środki na obronę granicy wschodniej Schengen, budowę zapory i telemetrii. Instytucje unijne zostawiły to na naszych barkach. Jak nie chcemy wpuszczać "turystów Łukaszenki", to nasza sprawa. Trzecie pieniądze, których nie ma i nie będzie, to środki na uchodźców z Ukrainy. Tu pojawiły się przelewy, ale w skali wydatków naprawdę symboliczne. UE zostawiła nas samych z naszymi wielkimi sercami.
Miliardy na politykę klimatyczną
To jednak za mało. Ciągle według Parlamentu Europejskiego za dobrze się nam powodzi w Polsce (i w innych krajach UE). Iluzoryczny wpływ emisji krajów UE na zmiany klimatu jest pretekstem do rabunku pieniędzy Europejczyków. Bo przecież ETS nie jest nawet "normalnym" podatkiem. Mowa o systemie spekulacyjnym, którego ceny się zmieniają i generalnie rosną. To trochę tak, jakby nasze podatki podlegały grze giełdowej i mogły zmieniać wysokość w zależności nie od decyzji rządu i parlamentu, tylko giełdowych spekulantów. Nie tylko nie wiedzielibyśmy, ile zapłacimy za miesiąc czy dwa, ale przede wszystkim byłyby to coraz wyższe sumy.
Teraz, kiedy wszystkie państwa członkowskie usiłują zwalczyć inflację i obniżyć ceny energii, Parlament Europejski mówi nam: nie ma co się starać, zrobimy tak, że będzie jeszcze drożej. W zamian iluzoryczna pomoc w zielonej transformacji.
REKLAMA
UE zabierze nam miliardy na politykę klimatyczną, a w zamian podrzuci miliony na zieloną transformację. Pomoże tak, jak pomogła w walce z COVID-em, kryzysem energetycznym i milionami uchodźców.
Jeśli nie powstrzymamy fanatyków ekologicznych i korumpujących ich lobbystów, najlepszy projekt polityczny w dziejach Europy skończy się w ciągu dekady. Żaden kraj nie będzie mógł sobie pozwolić na bezczelną grabież pieniędzy państwa, biznesu i obywateli. Cały "Fit for 55" wygląda dzisiaj, jakby dyktowali go w Pekinie i Moskwie - to program ostatecznego końca Europy jako obszaru dobrobytu i bezpieczeństwa. To program eliminacji konkurencji w postaci europejskiego rolnictwa, przemysłu i obronności. Bo spraw militarnych "Fit for 55" dotyka tak samo mocno, jak każdej innej dziedziny. A może nawet bardziej niż innych, bo wojsko jest przecież bardzo "paliwożerne".
"Fit for disaster"
Jeśli na polskich polach zamiast maszyn rolniczych pojawią się znów konie zaprzęgnięte do pługa (bo rolników nie będzie stać na paliwo), będzie to niebywały sukces Unii Europejskiej. To jedyna w świecie organizacja, która pakietem "Fit for 55" oficjalnie chce zaprowadzić ubóstwo i ekonomiczne zniewolenie. Pakiet ten powinien tak naprawdę nazywać się "Fit for disaster" (po angielsku "katastrofa"). - Założenia UE oraz pakietu "Fit for 55" są druzgocące i uderzające w każdego obywatela. Liczy się tylko idea oraz ogromne interesy UE, a nie dobro każdego obywatela - mówi europoseł PiS Anna Zalewska.
REKLAMA
Polityczna diagnoza sytuacji jest druzgocąca: tylko rząd Zjednoczonej Prawicy może nas przed tą katastrofą uratować. - Rozwiązania oraz założenia, które mają być wprowadzane, są zgubą dla każdego z nas. Niestety PO tego nie widzi i idzie w tym kierunku, kontynuując swoją złą politykę na zgubę Polski - tak europoseł Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Poręba komentował ostatnie głosowanie w europarlamencie. Deputowanym PO, Polski 2050, Lewicy i PSL ręką nie drgnęła, żeby poprzeć tragiczne w skutkach rozwiązania.
A głosowanie w PE to najważniejszy sprawdzian przed zbliżającymi się wyborami do parlamentu. Nie pozostawia złudzeń, że opozycja będzie potulnie realizować brukselskie zalecenia w sprawach "polityki klimatycznej". A nawet, jak zapowiadał Rafał Trzaskowski, "jak będziemy mieli władzę, to wszystko będzie jeszcze szybciej". Kto wie, może i robaki na polskich stołach pojawią się wtedy w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Opozycji natomiast żaden fit nie groźny. Tak jak pierwsza polska weganka eurodeputowana Sylwia Spurek nosiła kosmicznie drogie skórzane torebki - tak samo Sikorski, Trzaskowski i Tusk z kolegami na pewno pozostaną przy luksusowych alkoholach i ośmiorniczkach w elitarnych restauracjach. Rachunek będzie w nich jeszcze wyższy, ale to już będzie tylko nasz, podatników problem.
Miłosz Manasterski
REKLAMA
REKLAMA