Prigożyn przerywa milczenie. Tłumaczy, dlaczego wycofał się z rajdu na Moskwę

W internecie pojawiło się nowe oświadczenie opublikowane przez służbę prasową Grupy Wagnera. Jej szef Jewgienij Prigożyn wyjaśnia, że 1 lipca Grupa Wagnera ma przestać istnieć w wyniku "intryg i nieprzemyślanych decyzji".

2023-06-26, 17:37

Prigożyn przerywa milczenie. Tłumaczy, dlaczego wycofał się z rajdu na Moskwę
Jewgienij Prigożyn opublikował nowe nagranie.Foto: Twitter

Jewgienij Prigożyn przerywa milczenie po nieudanym puczu w Rosji. W internecie pojawiło się nowe oświadczenie opublikowane przez jego służbę prasową. Nagranie audio trwa 11 minut. Prigożyn twierdzi, że 1 lipca Grupa Wagnera przestanie istnieć w wyniku "intryg i nieprzemyślanych decyzji". Przekonuje, że na kontrakt z Ministerstwem Obrony zdecydowało się jedynie 2 proc. najemników.

Prigożyn w nagraniu stwierdził, że celem sobotniego buntu Grupy Wagnera, która podjęła marsz na Moskwę, było uratowanie tej formacji i zaprotestowanie przeciw nieskutecznemu prowadzeniu przez siły rosyjskie wojny w Ukrainie, nie zaś obalenie władzy rosyjskiej.

"To był wzór operacji"

Szef Wagnerowców oświadczył także, że jego marsz na Moskwę był „lekcją mistrzowską” pokazującą, jak powinna była się odbyć rosyjska "operacja" w Ukrainie 24 lutego zeszłego roku. Zaznaczył, że Grupa Wagnera przeszła w sobotę taką samą odległość, jaka dzieli granicę rosyjsko-ukraińską od Użhorodu przy granicy ukraińsko-węgierskiej. - Gdyby na początku specjalnej operacji wojskowej zadania wykonywali tacy ludzie jak Grupa Wagnera, być może potrwałaby ona tylko kilka dni. Pokazaliśmy poziom organizacji, który powinna mieć armia rosyjska - oznajmił.

Według Prigożyna marsz ten ujwanił poważne problemy w sferze bezpieczeństwa na całym terytorium Rosji, gdyż w jego trakcie Grupa Wagnera zablokowała „wszystkie lotniska i oddziały wojskowe” na swojej drodze.

REKLAMA

Łukaszenka gwarantem porozumienia

Powtórzył też, że bunt został wywołany atakiem rakietowym na siły wagnerowców, w którym zginęło - wedle jego słów - 30 najemników. Oznajmił przy tym, że Alaksandr Łukaszenka zaproponował mu znalezienie rozwiązań umożliwiających dalszą działalność Grupy w ramach prawa.

Prigożyn podkreślił też, że w czasie swego marszu jego najemnicy nie zabili ani jednego żołnierza rosyjskiego.
W 11-minutowym nagraniu Prigożyn nie ujawnił, gdzie się znajduje. Zgodnie z porozumieniem, które zawarł z Łukaszenką, miał się udać na Białoruś.

Posłuchaj

Po jednodniowym buncie rosyjskich najemników nie wiadomo, gdzie się znajduje ich dowódca i koordynator Jewgienij Prigożyn/IAR 0:34
+
Dodaj do playlisty

Prigożyn kontra Szojgu 

W sobotę najemnicy należącej do Prigożyna Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn jest od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę. Domagał się "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu

Wieczorem w sobotę Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Putinem.

REKLAMA

Gdzie był szef Wagnerowców?

Wcześniej rosyjskie Radio Swoboda, powołując się na służby prasowe Grupy Wagnera podało, że z Jewgienijem Prigożynem nie ma kontaktu. Podawano, że nie ma jasności gdzie jest w tej chwili koordynator rosyjskich najemników.

W trakcie sobotnich zajść, gdy wagnerowcy maszerowali na Moskwę, część rosyjskich mediów niezależnych i zagraniczne agencje poinformowały, że stolicę opuścił dyktator Władimir Putin. Kreml nie potwierdził jednak tych doniesień.

Nie wiadomo było też gdzie jest reżimowy minister obrony Siergiej Szojgu. Dopiero teraz opublikowane zostały pierwsze od prawie trzech dni kadry, na których widać szefa resortu.

Czytaj także:

onet.pl/PR24/łs

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej