Zamieszki rozlewają się poza Francję. Spalono samochody i zabarykadowano ulicę
Od piątku zatrzymano w Brukseli oraz Liege ok. 130 osób, które protestowały po śmierci 17-letniego Nahela we Francji - podają belgijskie media.
2023-07-03, 05:10
W Brukseli zatrzymanych zostało ok. 100 osób, które uczestniczyły w demonstracjach, które wybuchły w nocy z czwartku na piątek. Do zamieszek doszło m.in. w dzielnicy Anneessens i jej okolicach.
Rozpalano ogniska, a także spalono dwa samochody. Aleja Lemonnier w centrum miasta została na krótko zabarykadowana skuterami i pudłami, ale szybko została oczyszczona.
Z informacji policji w Liege we wschodniej części kraju wynika, że w piątek w nocy zatrzymano tam ok. 30 osób, które zebrały się na Placu Republiki.
Zamieszki rozlewają się poza Francję. Niespokojnie w Belgii
Dlaczego młodzi Belgowie protestują po śmierci 17-letniego Francuza? Zdaniem prof. Xaviera Rousseauxa, wykładowcy katolickiego uniwersytetu w Louvain (UCLouvain), wynika to przede wszystkim z tego, że czują się oni napiętnowani metodami interwencyjnymi policji.
REKLAMA
- Kontrole wybranych grup społecznych powodują rozwijanie zbiorowego poczucie braku integracji ze społeczeństwem - powiedział dziennikowi "Le Soir" prof. Rousseaux.
Zdaniem naukowca nie ma zagrożenia, iż w Belgii dojdzie do poważniejszych zamieszek na wzór francuski. - Kiedy pali się sto samochodów we Francji, płonie jeden w Brukseli lub Liege. Ale na tym się kończy - dodaje wykładowca UCLouvain.
- Brutalne zamieszki we Francji. Są pierwsze wyroki dla uczestników
- Dantejskie sceny w Paryżu. Strzelano do policjantów
- "Przestańcie niszczyć". Babcia zabitego 17-latka apeluje do protestujących we Francji
PAP/pb
REKLAMA
REKLAMA