Kandydat na prezydenta Białorusi: byłem torturowany w więzieniu KGB

Opozycyjny polityk Aleś Michalewicz zdecydował się opowiedzieć o torturach, mimo "tajemnicy śledztwa". Boi się o innych opozycjonistów, którzy nadal pozostają w izolatorze śledczym SIZA w Mińsku, tak zwanej „amerykance”.

2011-02-28, 13:14

Kandydat na prezydenta Białorusi: byłem torturowany w więzieniu KGB
Aleś Michalewicz. Foto: fot. michalevic.org

Posłuchaj

Aleś Michalewicz: podpisałem zgodę na współpracę ze względu na innych więźniów
+
Dodaj do playlisty

Więcej informacji na temat Białorusi: Raport Białoruś

Przeczytaj wywiad z Alesiem Michalewiczem i zobacz wideorozmowę.

Aleś Michalewicz na konferencji prasowej w Mińsku opowiedział o tym, jak torturowano go w więzieniu i o tym, że musiał podpisać zobowiązanie do współpracy z KGB, żeby wyjść na wolność jeszcze przed rozprawą.

- Więzienie  KGB zostało przekształcone w obóz koncentracyjny w Mińsku - tymi słowami rozpoczął swoje wystąpienie na konferencji prasowej Ruchu Wolności.

REKLAMA

- Muszę opowiedzieć o tym wszystkim, to obywatelski obowiązek – podkreślał. Po dwóch miesiącach Michalewicza zgodzono się wypuścić za kaucją, ale jak mówi, pod warunkiem, że stanie się „donosicielem” KGB. Aleś Michalewicz zobowiązanie podpisał, ale zapewnia, że agentem nie będzie. – Dali mi do podpisu dokument, że zgadzam się na współpracę z KGB. Podpisałem i wyszedłem. A  wyszedłem dlatego, żeby o wszystkim opowiedzieć – mówi Michalewicz.

Po urywkach informacji, jakie do niego dochodziły, wywnioskował, że podobne metody stosowano wobec innych więźniów. W jego ocenie adwokatom nie pozwalano się z nimi spotykać również dlatego, żeby nie dowiedzieli się o torturach. Stąd opozycjonista zdecydował się powiedzieć o realiach w więzieniu społeczeństwo, mimo że spodziewa się w przyszłości konsekwencji za ten krok.

Tortury w więzieniu

Aleś Michalewicz mówił, że zaraz po zatrzymaniu  kazano mu w formie ultimatum wygłosić odpowiednie oświadczenie dla telewizji białoruskiej. Gdy odmówił, zamknięto go w więzieniu i po paru dniach zaczęły się tortury.

Wspomniał, ze szczególnie mocno znęcano się nad nim 10 stycznia – wtedy wykręcono politykowi ręce za plecami, zapięto kajdankami i ciągnięto do góry, tak że trzeszczały w stawach. Po takich torturach m.in. zadzwonił do żony, prosząc ją, by nie jechała na konferencję do Warszawy.

REKLAMA

To nie był odosobniony przypadek. – Myślę, że inni więźniowie polityczni również mogli stać się ofiarami tortur – powiedział Michalewicz na konferencji.

Aleś Michalewicz był aresztowany 20 grudnia i od tego czasu siedział w więzieniu KGB. Zwolniono go 19 lutego. Tortury, jak wspomina, zaczęto stosować od 26 grudnia, kilka dni po zatrzymaniu.

Raport do ONZ

Do prokuratury i do specjalnego sprawozdawcy ONZ do spraw tortur Aleś Michalewicz wysłał szczegółowy raport z opisem metod stosowanych w mińskim izolatorze KGB.  Jak napisał, więźniów m.in. wyganiano nago na mróz, trzymano ich w sali świeżo pomalowanej acetonem, kazano im tkwić w pozycji szpagatu albo opierać ręce o lodowatą ścianę przez  długi czas. Warunki w więzieniu były bardzo złe. Więżnia  torturowali ludzie w maskach, bez oznaczeń.

Aleś Michalewicz, choć zobowiązany jest tajemnicą śledztwa, uważa, że powinien opowiedzieć, w jaki sposób zmusza się do ludzi podpisywania deklaracji i zeznań. Podkreśla, że tortury stosowane w więzieniu naruszają nie tylko prawo białoruskie, ale i międzynarodowe dokumenty, m.in. Międzynarodowa Konwencja w sprawie zakazu stosowania tortur.

REKLAMA

agkm, nn.by

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej