Nos z gruszki, twarz z kurczaka. Ekscentryczny Giuseppe Arcimboldo
Być może malowałby zupełnie zwyczajnie, gdyby nie Rudolf II Habsburg. – Arcimboldo, malarz dziwak, trafił na cesarza dziwaka. Świetnie się rozumieli i doskonale do siebie pasowali – mówiła w Polskim Radiu historyk sztuki dr Bożena Fabiani.
2024-07-11, 05:45
431 lat temu, 11 lipca 1593 roku, zmarł Giuseppe Arcimboldo, włoski malarz renesansowy, który zyskał sławę dzięki groteskowym i symbolicznym obrazom, na których m.in. owoce, warzywa, kwiaty, zwierzęta i przedmioty układają się w ludzkie kształty.
Posłuchaj

Pareidolia i trzy wieki milczenia
Najsłynniejsze dzieła Arcimbolda to osobna kategoria w jego dorobku, przez większość życia artysta był bowiem autorem konwencjonalnych obrazów, nadwornym portrecistą trzech kolejnych władców Świętego Cesarstwa Rzymskiego w okresie manieryzmu. Dopiero ostatni z tych cesarzy – Rudolf II – pozwolił malarzowi na rozwinięcie skrzydeł, a nawet sam został bohaterem jednego z fantazyjnych portretów, który przedstawia monarchę jako stworzenie zbudowane z gruszek, jabłek, wiśni, śliwek, winogron, granatów, pszenicy, fasoli, grochu, kukurydzy, cebuli, kapusty, oliwek, dyń i tykw (a to tylko niektóre składniki).
Dwór i mecenat Habsburga był oparciem dla twórczych ambicji Arcimbolda, malarza, który przecież przez długie lata tworzył już dla dziadka i ojca Rudolfa II. Ci nie byli tak skłonni do oglądania siebie jako zestawu warzyw i owoców, choć nie zabraniali artyście eksperymentów. Rudolf już jako chłopiec oglądał dziwaczne twarze malowane dłonią Arcimbolda. – Chyba nigdzie indziej malarz ten nie znalazłby klimatu sprzyjającego swej sztuce i nigdy by się w taki szczególny sposób nie rozwinął – oceniła dr Bożena Fabiani.
REKLAMA
Portret cesarza Rudolfa to tylko jedna z wielu realizacji artystycznej idei Arcimbolda. Cenione są m.in. serie jego obrazów "Cztery pory roku" (alegoryczne portrety czterech postaci złożone z charakterystycznych dla danej pory roku elementów przyrody) i "Cztery żywioły" (ziemia, powietrze i woda jako zbiory zwierząt, ogień złożony m.in. z armat i broni palnej). Inne słynne przedstawienia to "Bibliotekarz", postać skomponowana z książek, i "Adwokat", wyobrażenie osoby o niezbyt przyjemnej powierzchowności, którą tworzą ciała martwych ryb i oskubanych ptaków (m.in. kurczaka).
Dziś te malarskie iluzje, oparte na zjawisku pareidolii (tendencji do zauważania np. twarzy w przypadkowych zestawieniach obiektów nieożywionych), są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych obrazów epoki renesansu. Ale ich sława jest stosunkowo świeżej daty. – Po śmierci Arcimboldo bardzo szybko został zapomniany. To dziwne. W latach 30. XX wieku został jednak odkryty przez surrealistów – mówiła w Polskim Radiu dr Grażyna Bastek, przypominając przełomową wystawę Museum of Modern Art w Nowym Jorku, gdzie obrazy Włocha sprzed wieków zestawiono z dokonaniami twórców międzywojennej awangardy.
Surrealiści dostrzegali pokrewieństwo między założeniami swej sztuki a metodą twórczą Arcimbolda, dlatego uznali się za jego kontynuatorów w dziedzinie stosowania iluzji i gry z postrzeganiem obrazu przez widza. Szczególnie chętnie wątek ten podejmowali Salvador Dali, Pablo Picasso, René Magritte i Meret Oppenheim.
Posłuchaj
REKLAMA

Polityczne warzywa i rzymski bóg
Urodził się w 1526 lub 1527 roku w Mediolanie. Był synem malarza Biagia Arcimbolda i szybko poszedł w jego ślady. Gdy przekroczył dwudziestkę, rozpoczął karierę artystyczną jako projektant witraży i fresków w mediolańskich katedrach. Gdy miał około 35 lat, przeniósł się do Wiednia, gdzie dostał posadę nadwornego malarza cesarza Ferdynanda I Habsburga. Na stanowisku zastąpił Jakoba Seiseneggera, austriackiego malarza, który w owym czasie stracił wzrok i musiał przejść na emeryturę.
Przez resztę życia Arcimboldo służył Habsburgom swoim talentem – po śmierci Ferdynanda malował dla jego syna i następcy Maksymiliana, później zaś stał się ulubieńcem Rudolfa, z którym przeprowadził się do Pragi, nowej stolicy cesarstwa. Cesarz ten, który był politykiem wyjątkowo nieudolnym i dodatkowo cierpiącym na zaburzenia psychiczne, miał jedną graniczącą z szaleństwem pasję – kolekcjonowanie sztuki. Malarzy oraz ich dzieła cenił ponad wszystko i chyba dlatego pozwolił swemu nadwornemu geniuszowi opuścić pałac cesarski i zamieszkać na starość w rodzinnym Mediolanie, dlatego uhonorował Arcimbolda tytułem palatyna, dlatego wreszcie dał twórcy wolną rękę, gdy zlecał mu namalowanie swej podobizny. Tak właśnie powstał "Wertumnus".
Posłuchaj

Dzieło ukończone w 1591 roku, dwa lata przed śmiercią autora, na pierwszy rzut oka może wyglądać na żartobliwą karykaturę, kryje się jednak za nim bardzo przemyślana metafora polityczna i propagandowa symbolika. Arcimboldo przedstawił swojego dobrodzieja jako tytułowego Wertumnusa, boga z mitologii rzymskiej personifikującego zmiany zachodzące w przyrodzie, opiekuna plonów, małżonka nimfy Pomony, bogini sadów, ogrodów, owoców i kwiatów.
REKLAMA
Znaczący jest wybór warzyw i owoców, z których składa się postać Rudolfa-Wertumnusa. Jest tu wiele płodów rolnych przywiezionych do cesarstwa z zamorskich krain (np. kukurydza). W ten sposób portret monarchy sugeruje nie tylko nadzwyczajne bogactwo, lecz także posiadanie władzy na całym znanym wówczas świecie. Nazwanie cesarza imieniem bóstwa przenikającego całą przyrodę przez cały rok tym bardziej wzmaga przekaz o potędze Rudolfa, która, oparta na powtarzalnym cyklu, jest pewna, trwała i nieprzemijająca.
Giuseppe Arcimboldo miał oczywiste powody, by wychwalać cesarza, czas jednak pokazał, że ukryte w "Wertumnusie" aluzje są pozbawione podstaw. Niedługo po śmierci malarza Habsburgowie wszczęli proces odsuwania Rudolfa II od władzy, ponieważ rezultaty jego chaotycznych decyzji zaczęły grozić katastrofą całego państwa. W końcu cesarz, uwięziony w swym praskim zamku przez armię podległą jego bratu Maciejowi Habsburgowi, zrzekł się korony, a po paru miesiącach zmarł.
Rudolf II przeżył Arcimbolda o 19 lat. Owocowo-warzywny wizerunek władcy przeżył nie tylko ich obu, lecz także całe Święte Cesarstwo Rzymskie, i dotrwał do naszych czasów jako dowód nieskrępowanej inwencji i wolności twórczej rozkwitającej w środku Europy w XVI wieku.

mc
REKLAMA
wmkor
REKLAMA