Rozdzielenie wizyt w Katyniu. Cenckiewicz: to była gra na unieważnienie polityki Lecha Kaczyńskiego

Sławomir Cenckiewicz, historyk, współautor serialu dokumentalnego "Reset", wyjaśnił, że zabiegi, aby doprowadzić do rozdzielenia wizyt polskich delegacji państwowych w Katyniu, trwały już od jesieni 2009 r. Jak mówił, znajduje to odzwierciedlenie w rządowych dokumentach z tamtego czasu.

2023-07-18, 10:25

Rozdzielenie wizyt w Katyniu. Cenckiewicz: to była gra na unieważnienie polityki Lecha Kaczyńskiego
Rosjanie nie chcieli w Katyniu "powtórki z Westerplatte" - wynika z dokumentów.Foto: Adam Warżawa/PAP

- Od jesieni 2009 r. w zasadzie do końca marca 2010 r. w rozmowach z Rosjanami wątek dot. rozdzielenia wizyt w Katyniu pojawia się przynajmniej w kilku notatkach - powiedział we wtorek w TVP Info dr hab. Sławomir Cenckiewicz, historyk, współautor "Resetu". Określił to "grą", której stawką jest "unieważnienie polityki międzynarodowej Lecha Kaczyńskiego".

W szóstym odcinku programu dokumentalnego "Reset" autorstwa Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza jego autorzy ujawnili, że rząd Donalda Tuska na żądanie Kremla zgodził się na rozdzielenie wizyt premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r.

Jedna z notatek, do której dotarli autorzy programu - z 30 września 2009 r. autorstwa Jarosława Bratkiewicza, dyrektora Departamentu Wschodniego MSZ, kierowanego przez Radosława Sikorskiego - dotyczy m.in. obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej i rozmów nt. rozdzielenia wizyt premiera Tuska i prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r.

Lech Kaczyński był "problemem"

- To jest dokument, który rozpoczyna jakiś rodzaj dyskretnych rozmów pomiędzy ekipą Donalda Tuska a Rosjanami w kwestii rozdzielenia wizyt i zorganizowania uroczystości z udziałem premiera Tuska i premiera Putina. Rosjanie w dokumencie Jarosława Bratkiewicza z września 2009 r. wskazali na pewien problem i tym problemem był Lech Kaczyński, sugerując jednoznacznie, że nie chcieliby powtórki z Westerplatte i wtedy na to stwierdzenie zastępca ambasadora Federacji Rosyjskiej w RP, Dmitrija Polanskiego, szef Departamentu Wschodniego MSZ Bratkiewicz stwierdził, że polityka historyczna jest w gestii rządu i wszystkie późniejsze stwierdzenia Bratkiewicza, w tym konkluzje dla samego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, w których jest mowa o tym, że trzeba rozpoznać plany Lecha Kaczyńskiego i generalnie jest tam zawarta sugestia, że Lecha Kaczyńskiego najlepiej byłby wysłać do Moskwy na uroczystości zakończenie II wojny światowej, a w Katyniu byliby tylko premierzy, jest bardzo sugestywna - mówił Cenckiewicz.

REKLAMA

- Jest to też jednoznaczny sygnał wysłany Rosjanom, jakie jest stanowisko rządu - ocenił. Jak mówił, aby prowadzona przez ówczesny rząd "gra" była skuteczna, to ona musi pozostać w sferze bardzo dyskrecjonalnej. - Bratkiewicz w pierwszym zdaniu przytacza kilka wątków z rozmowy z Polanskim, ale one wymagają większej dyskrecji - wyjaśniał historyk.

Bardzo wąski krąg dyskrecji

- Mówimy o konkretnym spotkaniu, konkretnych ludzi, konkretnego polskiego urzędnika MSZ, po którym to spotkaniu powstały dwie notatki jedna przegadana z bardzo szerokim rozdzielnikiem (informacja, o tym, kto otrzyma notatkę - przyp. red) dwudziestu kilku osób, w tym przedstawiciela Lecha Kaczyńskiego i druga, ta, o której mówimy, na której jest już tylko rozdzielnik sześcioosobowy. W zasadzie chodzi o pięć osób, bo na rozdzielniku, sam autor tej notatki Jarosław Bratkiewicz, umieścił również siebie - wskazuje Cenckiewicz.

Przekazał, że egzemplarz pierwszy ujawnionej notatki otrzymał "prof. Rotfeld, egzemplarz drugi minister Sikorski, egzemplarz trzeci otrzymała wiceminister Bernatowicz, egzemplarz czwarty wiceminister Kremer, egzemplarz piąty Bratkiewicz, egzemplarz szósty rzecznik prasowy MSZ Paszkowski".

Podkreślił, że od jesieni 2009 r. w zasadzie do końca marca 2010 r. w rozmowach z Rosjanami "wątek dot. rozdzielenia wizyt w Katyniu, wizyty premiera Tuska bez prezydenta Kaczyńskiego, pojawia się przynajmniej w kilku notatkach, w kilku rozmowach".

REKLAMA

Rosjanie boją się prawdy o Katyniu

Wskazał, że w kontekście Katynia "Rosjanie obawiali się uznania tego, że są, jako następca prawny Związku Sowieckiego, w jakimś sensie odpowiedzialni za to, żeby tej sprawie na różnych płaszczyznach jakoś zadośćuczynić".

- Strona polska, wyłączając prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który uważał, że ta sprawa powinna stać się przedmiotem, analizy prawnej w europejskim Trybunale Praw Człowieka, o tyle rząd polski z Tuskiem na czele, wysyłał sygnały Rosjanom, że zależy im wyłącznie na jakimś moralnym zadośćuczynieniu, które tak naprawdę polegałoby na przekazywaniu jakichś materiałów historycznych i od czasu do czasu na takich deklaracjach, jakie Putin składał czy to w Polsce, czy później w Katyniu 7 kwietnia - powiedział historyk.

Jak dodał, "problem" pojawił się wtedy, kiedy Lech Kaczyński wysłał sygnał, że chciałby skierować tą sprawę do "Trybunału Europejskiego" a "wielki problem" wtedy, kiedy dwie rodziny katyński złożyły wniosek do europejskiego Trybunału Praw Człowieka w tej sprawie".

- Pojawił się problem, że sprawa Katynia może być procedowana, stąd pilna notatka do premiera Tuska od Sikorskiego, że następuje niekontrolowana przez rząd akcja części rodzin katyńskich ws. odpowiedzialności Rosji za zbrodnie i kłamstwo katyńskie - wskazał Cenckiewicz. 

REKLAMA

Czytaj także:

Zobacz: Polityka rządu PO-PSL wobec Rosji. Minister Moskwa: była prowadzona w formie poddańczości

PAP/IAR/tvp.info/łs

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej