Putin opłacał niemieckiego dziennikarza. To nie jedyny skandal medialny u naszych sąsiadów

Wielokrotnie nagradzany 73-letni dziennikarz Hubert Seipel jest oskarżany o z nadmierną przychylność wobec Putina i jego polityki w swoich materiałach - filmach i wywiadach telewizyjnych oraz książkach. Jak ustaliły "Spiegel" i ZDF, Seipel miał przez ostatnie lata otrzymać z tego tytułu kilkaset tysięcy euro za pośrednictwem firmy z Karaibów, należącej do oligarchy z kręgu Putina - opisuje dpa. Nie jest to jedyny skandal medialny w Niemczech w ostatnich latach.

2023-11-17, 10:40

Putin opłacał niemieckiego dziennikarza. To nie jedyny skandal medialny u naszych sąsiadów
Dziennikarz publicznej telewizji przez lata przychylnie mówił o polityce Kremla – to nie pierwszy duży skandal w niemieckich mediach. Foto: RIA NOVOSTI / POOL

Seipel miał uzyskać równowartość co najmniej 600 tys. euro - powiadomiły "Spiegel" i ZDF. Pieniądze były formą wsparcia książki, pisanej przez dziennikarza. Od wtorku Seipel, mimo zapytań m.in. ze strony dpa, nie skomentował sprawy tych płatności.

W odpowiedzi na doniesienia mediów hamburskie wydawnictwo Hoffmann and Campe, które publikowało książki Seipela o Putinie, wstrzymało już ich sprzedaż. Wydawca oświadczył we wtorek, że nie miał wiedzy o przedstawionych przez media faktach. W ostatnich latach ukazały się dwie książki autorstwa Seipela, poświęcone Putinowi - podkreśliła dpa.

Pieniądze dla dziennikarza

Stacja Norddeutscher Rundfunk (NDR) ogłosiła we wtorek wieczorem, że rozważa podjęcie kroków prawnych wobec Seipela. W 2012 roku dziennikarz wyprodukował dla NDR (jednego z dziewięciu niemieckich nadawców regionalnych, tworzących dla publicznej ARD) film dokumentalny o rosyjskim przywódcy "Ja, Putin - portret". Natomiast w 2014 roku Seipel przeprowadził dla telewizji dwa wywiady - z przywódcą Rosji oraz Edwardem Snowdenem.

"Seipel przyznał NDR, że otrzymał pieniądze od Aleksieja Mordaszowa w ramach dwóch umów sponsorskich w latach 2013 i 2018. Wyjaśnił, że były to pieniądze na dwa projekty książkowe" - dowiedziała się dpa. Mordaszow jest jednym z rosyjskich oligarchów, a także głównym akcjonariuszem niemieckiego biura podróży TUI. UE dodała Mordaszowa do swojej listy sankcyjnej w lutym 2022 roku.

REKLAMA

Stacja NDR podkreśliła, że Seipel nie ujawnił wcześniej władzom stacji faktu zawarcia takich umów - do czego był zobowiązany. Zdaniem nadawcy jest to "istotny konflikt interesów, który podaje w wątpliwość niezależność dziennikarską" Seipela. Dziennikarz ostatni raz pracował dla NDR w 2019 roku.

- Istnieje podejrzenie, że my, a tym samym nasi odbiorcy, zostaliśmy celowo oszukani. Badamy tę sprawę i rozważamy podjęcie kroków prawnych - dodał Joachim Knuth, szef NDR. Poinformował także, że dokładnie zbadane zostaną procesy dotyczące realizacji przez Seipela filmów dla NDR. Ma się tym zająć sprowadzony w tym celu były redaktor naczelny "Spiegla" Steffen Klusmann.

Dziennikarz stał się przez ostatnie lata "samozwańczym ekspertem od spraw Rosji", prezentującym łagodny i dość przyjazny wizerunek Putina, z którym osobiście spotkał się prawie sto razy. ARD wyemitowała film Seipela o Putinie aż 51 razy, co "można uznać za ogromny triumf kremlowskiej propagandy" – podsumował "Bild".

Jak ustaliła dpa, wszystkie filmy Seipela zostały już usunięte z biblioteki multimediów ARD.

REKLAMA

Afera w Niemczech

"Bild" podkreślił, że takiego skandalu nie odnotowano w dotychczasowej, 73-letniej historii stacji ARD. "Przez ponad dekadę ten publiczny nadawca emitował filmy dokumentalne i wywiady autorstwa Huberta Seipela, dziennikarza skorumpowanego przez Kreml" - podkreślił "Bild", stwierdzając, że sprawa Seipela stała się jednym z największych skandali medialnych w powojennej historii Niemiec.

W 1983 roku magazyn "Stern" opublikował sfałszowane dzienniki Hitlera – rzekome osobiste notatki przywódcy III Rzeszy. Mistyfikacja trwała niecałe dwa tygodnie, policja szybko udowodniła oszustwo. Za aferą stał dziennikarz Gerd Heidemann, który wraz ze współpracownikiem-fałszerzem trafił na kilka lat do więzienia. "Stern" przyznał, że była to "największa wpadka w historii prasy" i ogromna kompromitacja, z której skutkami zmagał się przez długie lata. Ta "światowa sensacja" kosztowała wydawcę miliony - przypomniał "Bild".

W grudniu 2018 roku magazyn "Spiegel" przyznał, że jego dziennikarz Claas Relotius był autorem publikacji pełnych zmanipulowanych lub nieprawdziwych informacji. Wielokrotnie nagradzany za te artykuły Relotius "przez lata wymyślał reportaże, ludzi i podróże" - w tym reportaż ze spotkania z wyborcami Donalda Trumpa w USA czy z podróży na atol Kiribati, dotyczący zmian klimatycznych.

Wiosną 2023 roku portal t-online ustalił, że w ciągu ostatnich pięciu lat niemiecki rząd zapłacił dziennikarzom blisko 1,5 miliona euro za - jak to określono - "moderowanie" treści. Płatności trafiły w sumie do 200 pracowników mediów, zatrudnionych przez takie gazety, jak "Spiegel", "Zeit", "Tagesspiegel" oraz inne media prywatne. Około 120 dziennikarzy pracowało dla nadawców publicznych (ARD, ZDF, WDR i rbb). Z całej kwoty blisko 875 tys. euro trafiło do dziennikarzy z sektora publicznego w latach 2017-22, a około 597 tys. euro - do przedstawicieli mediów prywatnych.

REKLAMA

"Wielu dziennikarzy otrzymało tylko jednorazowe płatności, ale inni najwyraźniej stworzyli całkiem dochodową, finansowaną przez podatników działalność poboczną" - podsumował t-online, zauważając, że kwestia ta powinna wywołać dyskusję na temat "bliskiego sąsiedztwa polityki i mediów".

Czytaj także:

[ZOBACZ TAKŻE] Europoseł PiS Patryk Jaki w Polskim Radiu: należę do największych krytyków nowego traktatu i ich to strasznie denerwuje

dz/PAP, IAR

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej