Sekretarz stanu USA rozpoczyna podróż na Bliski Wschód. Priorytetem wizyty zwiększenie pomocy dla Gazy
Sekretarz stanu USA Antony Blinken rozpoczyna pięciodniową podróż do krajów Bliskiego Wschodu. Odwiedzi Izrael, Zachodni Brzeg Jordanu, Egipt, Katar i Arabię Saudyjską. Priorytetem wizyty będzie zwiększenie pomocy humanitarnej dla mieszkańców Strefy Gazy - powiedział w niedzielę doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan.
2024-02-04, 17:30
Jak dodał Sullivan, Blinken będzie też kontynuował wysiłki dyplomatyczne w celu uwolnienia wszystkich zakładników, których wciąż przetrzymuje Hamas.
Szef amerykańskiej dyplomacji ma też dalej działać na rzecz nierozszerzania się konfliktu w Gazie, podkreślając jednocześnie, że USA będą działać na rzecz ochrony swojego personelu i prawa do wolności żeglugi na Morzu Czerwonym - napisano w zapowiedzi podróży na stronie Departamentu Stanu.
"Potrzeby narodu palestyńskiego w centrum uwagi"
- Potrzeby narodu palestyńskiego są czymś, co będzie w centrum uwagi - powiedział Sullivan w niedzielę telewizji CBS. Jak uzupełnił, USA uważają, że niezbędne jest zawarcie porozumienia w sprawie uwolnienia pozostałych zakładników porwanych przez Hamas oraz towarzyszącego mu humanitarnego zawieszenia broni.
REKLAMA
- Leży to w interesie bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Będziemy na to nieustannie naciskać - podkreślił Sullivan. - Jest to dla nas najwyższy priorytet - uzupełnił i zwrócił uwagę, że Izraelczycy przedstawili swoją propozycję, a "piłka jest po stronie Hamasu".
Odwet Stanów Zjednoczonych
- To, co wydarzyło się w piątek (amerykańskie ostrzały celów w Iraku i Syrii), było dopiero początkiem (...) i podejmiemy kolejne kroki - niektóre widoczne, inne być może nie - mówił Sullivan na antenie CBS. - Nie określiłbym tego otwartą kampanią wojskową - dodał.
- Polskie Radio nieoficjalnie: w przyszłym tygodniu spotkanie Sikorski-Blinken
- Amerykański odwet na Bliskim Wschodzie. Władze Iraku podały liczbę ofiar ataku
- USA przeprowadziły zmasowane ataki odwetowe w Syrii i Iraku. Biden komentuje
PAP/nt
REKLAMA