"Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana. "To film o ludzkich namiętnościach"
- Myślę, że patriotyzm i w książce Sienkiewicza, i w jej ekranizacji jest rzeczą absolutnie naturalną. Natomiast najważniejszą sprawą są ludzkie uczucia, odwieczne namiętności, niezależnie od historycznego czasu i kostiumu, to znaczy miłość, nienawiść, zazdrość, żądza władzy. To, co kieruje człowiekiem od Kaina i Abla po dzień dzisiejszy - mówił Jerzy Hoffman w audycji Polskiego Radia z 1999 roku.
![Tomasz Horsztyński](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fstatic.prsa.pl%2Fimages%2F675a0c7e-c5ed-4ca1-9691-cac92fbe1c0a.jpg&w=3840&q=75)
Tomasz Horsztyński
2025-02-12, 05:45
12 lutego 1999 roku do polskich kin trafił film "Ogniem i mieczem" w reżyserii Jerzego Hoffmana. Pierwsza część Sienkiewiczowskiej "Trylogii" była jednocześnie ostatnią, którą reżyser przeniósł na ekran.
Film wieńczący przygodę Hoffmana z XVII-wieczną Rzeczpospolitą Henryka Sienkiewicza różnił się od swoich poprzedników - "Pana Wołodyjowskiego" (1969) i "Potopu" (1974). Reżyser podkreślał, że zmieniły się czasy i widzowie przyzwyczaili się do bardziej dynamicznego kina, wartkiej akcji, ostrego montażu.
- Zdawałem sobie sprawę z tego, że od czasów "Potopu", nie mówiąc już o "Panu Wołodyjowskim", minęły lata. Zmienił się widz, zmienił się język kina i trzeba to kino opowiedzieć inaczej. Mówiąc językiem "końskim", "Pan Wołodyjowski" był kręcony stępem, "Potop" kłusem, a "Ogniem i mieczem" musiał powstać w galopie - mówił Jerzy Hoffman w rozmowie z Polskim Radiem tuż po premierze swojego dzieła.
Posłuchaj
REKLAMA
Żebrowski jako Bohun?
Jedną z kluczowych kwestii, która decyduje o sukcesie filmu, jest dobra obsada. Przy produkcji "Ogniem i mieczem" w dużej mierze odpowiadała za nią żona Jerzego Hoffmana, Walentyna, nazywana Walą. To ona wpłynęła m.in. na obsadzenie Izabelli Scorupco - już wtedy gwiazdy światowego formatu - w roli Heleny Kurcewiczówny.
- Walentyna zobaczyła Izabellę w wywiadzie telewizyjnym. Wchodziłem właśnie do domu, powiedziała: masz Helenę. Obejrzałem wywiad. Nie ulegało wątpliwości, że ona powinna zagrać tę postać - wspominał reżyser.
Posłuchaj
Dużo bardziej problematyczne okazało się obsadzenie najważniejszych postaci męskich - Jana Skrzetuskiego i Jurko Bohuna. W rolę tego ostatniego początkowo miał wcielić się Bogusław Linda, jednak aktor zrezygnował z angażu z powodu innych obowiązków zawodowych.
REKLAMA
Dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć propozycję zagrania Bohuna otrzymał Michał Żebrowski, który... przygotowywał się do roli Jana Skrzetuskiego.
- Wala Hoffmanowa powiedziała, że może by Żebrowski tego Bohuna zagrał i pan Jerzy się mnie zapytał, czy bym nie spróbował. Ja powiedziałam: Panie Jerzy, no skądże! Ja jestem Skrzetuskim od pół roku, nie wyobrażam sobie, żeby w ogóle myśleć innymi kategoriami - wspominał w audycji Polskiego Radia z 2014 roku Michał Żebrowski.
Posłuchaj
Ukraińscy aktorzy
Ostatecznie Michał Żebrowski pozostał Skrzetuskim, a rolę temperamentnego Jurko Bohuna zagrał Rosjanin Aleksandr Domogarow.
REKLAMA
Nie był to jedyny zagraniczny akcent w obsadzie. W filmie "Ogniem i mieczem", którego akcja za Sienkiewiczowskim pierwowzorem rozgrywa się na terenach dzisiejszej Ukrainy, wystąpili także ukraińscy aktorzy.
- Uważałem po prostu, że udział w tym filmie najwybitniejszego aktora Ukrainy Bohdana Stupki, który zagrał Bohdana Chmielnickiego, że Horpyna w wykonaniu aktorki ukraińskiej Rusłany Pysanko czy też ataman koszowy [główny dowódca Kozaków - przyp. red.] w wykonaniu Dmitriego Mirgorodskyego - że oni dadzą temu filmowi dodatkowego kolorytu - tłumaczył reżyser.
"Tańczyłam przez jedenaście godzin"
Michał Żebrowski wspominał w radiowej audycji, że z Trylogią Henryka Sienkiewicza zapoznał się już jako dziecko, a wcielenie się w rolę Skrzetuskiego było jego marzeniem. Zresztą w latach 1996-1997, a więc tuż przed rozpoczęciem zdjęć do filmu, aktor odgrywał tę rolę w adaptacji powieści przygotowanej przez Polskie Radio.
- Jak dostałem propozycję Skrzetuskiego, czułem, że to jest pierwsza taka produkcja w wolnej Polsce, która zwróci uwagę szerokiej widowni. Ja tego Skrzetuskiego zagrałbym tak samo, gdybym grał w Hollywood - wspominał aktor.
REKLAMA
Dla Ewy Wiśniewskiej, filmowej kniahini Kurcewiczowej, opiekunki Heleny, "Ogniem i mieczem" było "cudownym przeżyciem". - To takie oderwanie od rzeczywistości - przyznała w audycji Polskiego Radia.
Aktorka zaznaczyła, że reżyser pozwolił jej nawet rozwinąć rolę, dzięki czemu, wbrew pierwotnym założeniom, wzięła udział w scenie tańca w siedzibie Kurcewiczów w Rozłogach.
Posłuchaj
- Trudno mi było usiedzieć przy stole podczas tańczenia kozaka przez całą grupę ludzi. Także sobie potańczyłam przez jedenaście godzin na planie, bo tyle czasu to kręciliśmy, choć na ekranie to trwa pięć minut, a może nawet mniej - mówiła Ewa Wiśniewska.
REKLAMA
"Jerzy Hoffman kocha aktorów"
Aktorzy wspominali także bardzo dobrą atmosferę, która panowała na planie i współpracę z Jerzym Hoffmanem.
- Pan Jerzy Hoffman kocha aktorów. Ja nie mówię, że inni reżyserzy, z którymi pracowałem, nie, natomiast pan Jerzy się z tą miłością nie kryje, on się z nią obnosi. A to stwarza warunki komfortowe aktorom, którzy czują się docenieni przez reżysera - mówił Wojciech Malajkat, który w "Ogniem i mieczem" wcielił się w rolę Rzędziana, zaradnego sługę Skrzetuskiego.
Dla Michała Żebrowskiego praca z Jerzym Hoffmanem była nie tylko szczególnym wydarzeniem, ale także pewnego rodzaju "silnym związkiem emocjonalnym".
- On tak ten film osobiście przeżył, że aktorowi nie wypada grać nie po jego myśli, bo ma wrażenie, że robi mu przykrość - mówił aktor.
REKLAMA
Michał Żebrowski dodał, że Jerzy Hoffman powtarzał w żartach, że "jak będziesz źle grał, to cię zabiję". - Trzeba było w to wierzyć - opowiadał z rozbawieniem aktor.
Sam reżyser również bardzo wysoko oceniał swoich współpracowników.
- Muszę przyznać, że takiej ekipy nigdy wcześniej nie miałem. Wszyscy co do jednego pracowali, jakby niesieni jakimś wiatrem, który nadmuchiwał żagle zapału i chęci pracy - oceniał Jerzy Hoffman.
Dumka jak Rzędzian
Film "Ogniem i mieczem" to także wspaniała ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Krzesimira Dębskiego. Kompozytor, którego rodzice pochodzili z Wołynia, wspominał w radiowej audycji, jaki wpływ na stworzenie muzyki do filmu odegrał jego ojciec, muzyk i kompozytor, ale także "zbieracz folkloru".
REKLAMA
- Bardzo dobrze znał język i kulturę ukraińską. Wypisywał mi dumki i różne melodie ukraińskie, które mogłyby być użyteczne. Pomagało mi to wypośrodkować akcenty między kulturą polską a ukraińską - mówił kompozytor.
Posłuchaj
Krzesimir Dębski jest także autorem muzyki do "Dumki na dwa serca", czyli utworu promującego film. Słowa do piosenki napisał natomiast Jacek Cygan.
- Jak pisałem piosenkę, która promuje film "Ogniem i mieczem", to ukułem sobie na własny użytek taki slogan reklamowy, że ta moja "Dumka na dwa serca" jest jak Rzędzian. Nie jest to postać kluczowa, ale jednak bez niego by Heleny nie odnaleziono - mówił wybitny tekściarz w radiowej audycji.
REKLAMA
Posłuchaj
Jacek Cygan przyznał, że początkowo romantyczny utwór miała wykonywać solo Izabella Scorupco. Gdy aktorka wycofała się z tego przedsięwzięcia, zdecydowano zaangażować duet: Edytę Górniak i Mietka Szcześniaka. Tekst trzeba było przerobić i podporządkować temu pomysłowi.
- I tak powstała "Dumka na dwa serca", która wzbudza u ludzi ciepłe uczucia, co mnie jako autora bardzo cieszy. To jest ciekawe, że ta piosenka trafiła w jakieś zapotrzebowanie ludzi na inny świat, na świat pozbawiony agresji, na świat pełen miłości, na świat, gdzie ludzie tęsknią do siebie naprawdę - mówił Jacek Cygan.
"To jest żelazny człowiek"
"Ogniem i mieczem", jeden najdroższych filmów w historii polskiego kina, powstawał z wielkim trudem. Produkcja mierzyła się z poważnym problemem finansowym - środki na ukończenie dzieła zbierano przez wiele lat.
REKLAMA
- Ten film powstawał w dosyć ciężkich okolicznościach. Sympatia prasy i publiczności była wielka, natomiast istniały rozmaite, koszmarne utrudnienia finansowe, które bardzo się odbijały. I w pewnym momencie ten zespół ludzi, włącznie z aktorami, skonsolidował się i uznał, że trzeba skończyć ten film, żeby nie wiem co - wspominał Krzysztof Kowalewski, filmowy Jan Onufry Zagłoba, jeden z przyjaciół Jana Skrzetuskiego.
Tylko wytrwałość i zawziętość Jerzego Hoffmana sprawiła, że film udało się zrealizować. - To jest żelazny człowiek i gdyby nie jego ta żelazna wola, to nigdy by do tego nie doszło - oceniał Krzysztof Kowalewski.
Sam reżyser podkreślał zasługi producenta filmu Jerzego Michaluka, który zawzięcie walczył o pieniądze. Doceniał także rolę swojej żony.
- Walentyna stała koło mnie i w najtrudniejszych momentach nie pozwalała upaść na duchu, a dodawała mi takiego kopa, że zaczynałem wibrować od początku - wspominał Jerzy Hoffman wpływ żony, której dedykowany jest film, a która z powodu choroby zmarła przed jego premierą.
REKLAMA
***
- Jak przystępowaliśmy do tych zdjęć, zapytałem Wiktora Zborowskiego, który grał Longina, jak odnosi się do tego całego projektu. Powiedział: "słuchaj, bardzo dobry projekt. Przede wszystkim na każde Boże Narodzenie i Wielkanoc będzie powtarzany w telewizji" - opowiadał Michał Żebrowski.
I aktor nie pomylił się w swoich przewidywaniach. Po 25 latach od premiery "Ogniem i mieczem" wciąż pozostaje jednym z najpopularniejszych polskich filmów.
Źródło: Polskie Radio
REKLAMA
REKLAMA