"Herbaty nie zabraknie". Przedstawiciele branży uspokajają Brytyjczyków
Herbaty Brytyjczykom nie zabraknie - takie komunikaty wydali przedstawiciele branży po tym, jak na pierwszej stronie "Timesa" pojawił się artykuł ostrzegający, że przez ataki Huti na Morzu Czerwonym dostawy są zagrożone.
2024-02-13, 21:35
Jak to nie będzie herbaty? - to pytanie sprawiło, że dziennikarze od rana rzucili się, by ustalić skalę zagrożenia. Anarchia w Królestwie zamajaczyła na horyzoncie, gdy na pierwszej stronie "Timesa" pojawiło się doniesienie, że jeden z supermarketów nie wyklucza problemów z dostawami.
Dwóch największych dystrybutorów ostrzegło potem w rozmowie z BBC, że zapasy są znacznie szczuplejsze niż zwykle. Ale obie firmy od razu dodały, że przynajmniej na razie większych problemów nie przewidują. Podobnie jak stowarzyszenie sprzedawców detalicznych. Ponad połowa brytyjskich dostaw herbaty pochodzi z Indii i Kenii. Szlak handlowy ku Królestwu prowadzi zwykle przez Morze Czerwone.
Dawniej była nazywana "chińskim napojem"
A co, gdyby spełniły się najgorsze obawy? Być może Brytyjczycy musieliby sobie przypomnieć czasy, gdy herbata na Wyspach była rzadkością. Pojawiła się tu na początku XVII wieku. W kawiarniach długo była serwowana jako interesująca nowinka, nazywano ją "chińskim napojem".
Promowała ją Katarzyna Bragança, przyszła portugalska żona Karola II. Podobno zażądała jej, gdy jej statek przybił do portu w Portsmouth w 1662 roku. Wprawdzie napój był już w Brytanii znany, ale nie był popularny. Anglicy rozłożyli ręce i zaproponowali księżniczce piwo Ale.
REKLAMA
Tak naprawdę herbata podbiła Wyspy dopiero pod koniec XVIII wieku. Zdecydowała cena. Premier William Pitt młodszy gwałtownie obniżył na herbatę cło.
Posłuchaj
- Konwersacyjne możliwości herbaty. O Klubie Herbaty Politechniki Warszawskiej
- Tajemnice poskręcanych liści. Międzynarodowe święto herbaty
IAR/łl
REKLAMA