Po pięciu latach przyznał się, że zabił swoją ciężarną przyjaciółkę
Będąca w 7. miesiącu ciąży 20-letnia Wioletta S. wyszła z domu i nigdy nie wróciła. Po 5 latach, wcześniej wielokrotnie przesłuchiwany, przyjaciel kobiety przyznał się, że ją zabił.
2011-03-23, 11:11
33-letni Grzegorz T., przyjaciel 20-latki i najprawdopodobniej ojciec dziecka, wskazał policjantom miejsce ukrycia zwłok dziewczyny. Prokuratorzy postawili mężczyźnie zarzut zabójstwa. Grozi mu dożywocie.
Rodzice Wioletty zgłosili jej zaginięcie 30 marca 2006 roku. Kobieta wychodząc z domu nie zabrała ze sobą żadnych dokumentów, ani rzeczy świadczących o wyprowadzce.
Policjanci sprawdzali miejsca, w których mogła się zatrzymać, przesłuchiwali osoby mogące pomóc w ustaleniu miejsca pobytu kobiety, przeczesywali okoliczne lasy, w tym także rozlewiska nad Wisłą. Zdjęcie Wioletty ukazało się w lokalnej i ogólnopolskiej prasie, a także na stronach internetowych.
Prokuratorzy i policjanci od początku podejrzewali, że w sprawę zaginięcia jest zamieszany przyjaciel dziewczyny. Nie było jednak na to żadnych dowodów, które pozwoliłyby postawić zarzut mężczyźnie.
W międzyczasie Grzegorz T. został zatrzymany za rozbój oraz kradzież z włamaniem. Za te przestępstwa trafił do zakładu karnego.
W sprawę włączyli się policjanci z Wydziału Terroru Kryminalnego i Zabójstw KSP. Funkcjonariusze pod nadzorem nowodworskiej prokuratury, po raz kolejny przesłuchali 33-latka. Przedstawili mu przypuszczalny przebieg zdarzenia. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa.
KSP,kk
REKLAMA