Protest rolników. Prof. Mielczarski: Zielony Ład zaczyna dotykać wszystkich, ma obezwładnić społeczeństwa
- To protest całego społeczeństwa - powiedział o proteście rolników ekspert ds. energetyki z Politechniki Łódzkiej prof. Władysław Mielczarski, krytyk Europejskiego Zielonego Ładu. - W Polsce bunt się tli. A to dlatego, że mamy dużą grupę z aspiracjami - dodał.
2024-02-28, 08:09
- Na demonstracje rolników nie można już patrzeć jak na sprzeciw pewnej grupy zawodowej - takie myślenie byłoby błędne. - To jest protest całego społeczeństwa. A że rolnicy jako pierwsi wyszli na drogi, to efekt tego, że ich wcześniej dotknęło to, co dotknie resztę Polaków - powiedział prof. Władysław Mielczarski w wywiadzie dla Naszego Dziennika.
- Każdy ma granice bólu. W odniesieniu do rolników granica już została przekroczona, a nas spotka to za jakiś czas - dodał.
"Zbliżają się wybory, protesty będą"
W ocenie prof. Mielczarskiego, rolnicy to pierwsza grupa, której dokuczył Europejski Zielony Ład, a jednocześnie nie dostała ochrony.
- Inaczej było z górnikami. W nich Europejski Zielony Ład również uderzał, jednak ich niezadowolenie zostało zasypane pieniędzmi - nie jest to chyba dla nikogo tajemnicą, że państwa kierowały do górnictwa olbrzymie środki w różnych programach socjalnych - tłumaczył ekspert.
REKLAMA
- Tak zapewniano sobie spokój. Teraz Europejski Zielony Ład zaczyna dotykać wszystkich - dodał.
Według niego Bruksela ma świadomość, że sytuacja jest trudna, bo zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego i protesty będą, choć poszczególnymi grupami zawodowymi można jeszcze sterować.
- Nie sądzę, żeby wybory na początku czerwca przyniosły radykalne zmiany - to jeszcze nie jest ta granica bólu. Jednak jeżeli Zielony Ład będzie dalej wprowadzany - a jest on niszczący dla gospodarki - to zaprotestują wszyscy, naprawdę wszyscy - zapowiedział prof. Mielczarski.
"Globalne ocieplenie nie przeszkadza"
Ekspert jest przekonany, że podnoszenie się temperatur nie przeszkadza ludziom.
REKLAMA
- Serio, globalne ocieplenie przeszkadza ludziom? Jest koniec lutego, właśnie wróciłem ze spaceru i w Łodzi jest około 15 stopni Celsjusza. Nie widziałem ani jednej osoby, która by z tego powodu rozpaczała. A to, że na pustyni będzie 50 st. C, a nie 45 st. C, nie ma żadnego znaczenia - powiedział naukowiec.
Według niego globalne ocieplenie nie łączy się też z masowymi migracjami do Europy.
- Podniesienie temperatur nie ma wpływu na migrację. Sytuacja jest inna. W Afryce populacja przez wieki utrzymywała się na średnim poziomie, miało to związek z tym, że warunki życia były tam bardzo trudne, nie przestrzegano zasad higieny i była wysoka umieralność noworodków - ocenił.
- Zmieniło się to pod koniec XX wieku, gdy do Afryki zaczęła płynąć duża pomoc humanitarna - zresztą bardzo słusznie. Doprowadziło to do wzrostu populacji. I bez względu na to, jaka temperatura tam będzie, problem migracji pozostanie. Zawsze jest grupa ludzi, która chce lepiej lub wygodniej żyć - wskazał profesor.
REKLAMA
"W Polsce bunt się tli"
- Zauważmy, co jest podstawą Europejskiego Zielonego Ładu: energia ma być bardzo droga i ma jej brakować. To mówią wprost. Jeżeli społeczeństwa będą biedne, to będą cieszyć się z tego, że ktoś im włączy prąd na kilka godzin. To już się dzieje w wielu krajach świata. Wtedy zaakceptują nawet niekraszoną kaszę jako strawę. Do tego to zmierza - zaznaczył ekspert ds. energetyki.
- Europejski Zielony Ład ma obezwładnić społeczeństwa - dodał.
W jego ocenie elitom świata chodzi o to, aby ludzi bardzo szybko doprowadzić do biedy.
- Jeżeli uczynią to przed rewolucją, to wygrają, bo nikt już się nie zbuntuje. W Polsce bunt się tli. A to dlatego, że mamy dużą grupę z aspiracjami. Dlaczego w imię ideologii mamy żyć w mieszkaniach 30-metrowych i pozbyć się samochodu? - zapytał prof. Mielczarski.
REKLAMA
PR24.pl, PAP, DoS
wmkor
REKLAMA