10 lat po złocie Kamili Lićwinko, Białorusinka Maria Żodzik może zdobyć medal dla Polski
Niemal 10 lat temu, 8 marca 2014 roku, Kamila Lićwinko sięgnęła w Sopocie po tytuł halowej mistrzyni świata w skoku wzwyż. Białostoczanka w 2021 roku zakończyła zawodową karierę, a nasz kraj stracił zawodniczkę ze światowej czołówki w tej konkurencji. Niewykluczone, że w ślady Lićwinko pójdzie Białorusinka Maria Żodzik, która ma już minimum na igrzyska olimpijskie w Paryżu, jednak czeka na polski paszport.
2024-03-07, 14:12
Halowe mistrzostwa świata w Sopocie rozegrano w dniach 7-9 marca 2014 roku. Reprezentacja Polski wywalczyła w tej imprezie trzy medale.
Jedyny złoty krążek padł łupem Kamili Lićwinko, która wygrała konkurs skoku wzwyż.
- Nawet teraz oglądając halowe mistrzostwa świata z Glasgow wspominaliśmy Sopot jakby to było wczoraj, a od tego dnia minęło już 10 lat. Co roku wracam pamięcią do tych zawodów, może też dlatego, że tytuł wywalczyłam 8 marca, czyli w dzień kobiet i tak dobrze kojarzy mi się ta data - mówiła Lićwinko, cytowana przez Polski Związek Lekkiej Atletyki.
10 lat od złota. Kamila Lićwinko odniosła wielki sukces
Finał skoku wzwyż Kamila Lićwinko – podobnie jak Rosjanka Marija Kuczina – rozpoczęła od bezbłędnych skoków na 1.85, 1.90 i 1.94. Później obie zawodniczki solidarnie w drugich skokach zaliczyły 1.97 i w pierwszych 2.00. W obliczu nieudanych skoków na 2.02 zrezygnowały z dogrywki i obie zostały halowymi mistrzyniami świata.
REKLAMA
– W ogóle dobrze wspominam mistrzostwa świata w Sopocie. Start przed własną publicznością, moje pierwsze mistrzostwa świata i pierwsze 2 metry w karierze – wspomina po 10 latach Kamila Lićwinko, która w Ergo Arenie ustanowiła wówczas rekord Polski.
Po latach najlepsza polska skoczkini wzwyż zapewniła, że w Sopocie skakała bez presji.
– Pamiętam, że byłam bardzo podekscytowana, ale skakałam bez żadnej presji. Sukcesem był już awans do finału.Złoty medal to jednak była dla nas ogromna niespodzianka i wielki sukces – przypomniała białostoczanka, która dwa lata później, na HMŚ w Portland, wywalczyła brąz.
Kamila Lićwinko ma w dorobku także m.in. brązowy medal mistrzostw świata na stadionie w Londynie, który zdobyła w 2017 roku. Cztery lata później, po igrzyskach olimpijskich w Tokio, zakończyła karierę zawodniczą.
REKLAMA
Od tamtej pory polscy kibice nie mogą liczyć na sukcesy w żeńskim skoku wzwyż.
Pojawiła się jednak nadzieja. Białorusinka Maria Żodzik wdarła się przebojem do światowej czołówki. W lutym podczas mistrzostw Polski pokonała wysokość 197 cm, a myśli o wynikach na poziomie dwóch metrów. Zawodniczka czeka na decyzję prezydenta o nadaniu polskiego obywatelstwa i marzy o igrzyskach w Paryżu.
Maria Żodzik jak Kamila Lićwinko? "Spotykam ją na stadionie"
27-letnia Żodzik w Polsce jest od 2022 roku. Swój drugi dom znalazła w Białymstoku, gdzie pod swoje skrzydła wziął ją klub Podlasie Białystok. Praca z trenerem Robertem Nazarkiewiczem przyniosła efekty. Zimą - podczas halowych mistrzostw Polski w Toruniu - osiągnęła 1,97 m, co pozwoliło jej przebojem wedrzeć się do światowej czołówki tej konkurencji. Wcześniej skakała na poziomie 1,96, ale na stadionie, a jej rekord w hali wynosił 1,89.
"Masza", bo tak się do niej zwracam częściej, wmówiła sobie w sezonie halowym, że jej rekord to 1,96. I z tym pozytywnym nastawieniem startowała, ale mało kto teraz skupia się na tym, że ona poprawiła życiówkę pod dachem aż o osiem centymetrów - powiedział PAP jej Robert Nazarkiewicz.
Szkoleniowiec przyznał, że to niezwykle skromna i ułożona zawodniczka, która stara sobie nie zaprzątać głowy myśleniem o czymś innym niż tylko zawody.
- To nastawienie pozwoliło jej zimą na takie wyniki. Ona fantastycznie się od tego zamieszania odcięła, ale pamiętajmy, że to z tyłu głowy jest. Potwierdzam, że na ten moment nie mamy jeszcze sygnału o decyzji prezydenta RP Andrzeja Dudy o nadaniu obywatelstwa. Mamy jednak nadzieję, że zdarzy się to na dniach, bo jeżeli mamy jechać na igrzyska, to czasu jest już mało - podkreślił Nazarkiewicz.
REKLAMA
Sama zawodniczka tonuje nastroje w sprawie polskiego paszportu. - Nie chcę rozmawiać o obywatelstwie. Oczywiście, to ważne, ale ja skupiam się na skakaniu. Po przyjeździe do Polsko nie było łatwo, ale spotkałam trenera Nazarkiewicza i ten wybór był strzałem w dziesiątkę. Spotykam na stadionie w Białymstoku także Kamilę Lićwinko, ale nie miałyśmy okazji się bliżej poznać - powiedziała Maria Żodzik.
Białoruska zawodniczka po przyjeździe do Polski pracowała w McDonald's, bo przecież musiała się z czegoś utrzymywać. Dużego wsparcia udziela jej obecnie klub Podlasie. Zimą pojechała na zgrupowania do Olecka i Zakopanego. - Ona nie miała wcześniej możliwości trenowania w tak dobrych warunkach w górach, na obozie z taką ilością śniegu - wskazał trener Nazarkiewicz.
Polski paszport coraz bliżej. Start w Paryżu możliwy
W ubiegłym tygodniu nadanie jej polskiego obywatelstwa pozytywnie zaopiniował minister sportu i turystyki Sławomir Nitras.
REKLAMA
Jeśli Żodzik otrzyma paszport naszego kraju, Polski Związek Lekkiej Atletyki rozpocznie procedurę zmiany barw reprezentacyjnych w światowej federacji (World Athletics).
"Decyzję o zmianie barw narodowych podejmuje Nationality Review Panel na wniosek federacji, zmiana może nastąpić po trzech latach od ostatniego startu w reprezentacji. W przypadku pani Żodzik ten czas upływa 20 czerwca 2024 roku" - poinformował resort sportu i turystyki.
Maria Żodzik mogłaby więc wystąpić w barwach reprezentacji Polski na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, które odbędą się w dniach 26 lipca - 11 sierpnia.
Czy pochodzącą z Białorusi lekkoatletkę stać na skakanie dwóch metrów? - Oczywiście, że ona ma na to "papiery", ale pamiętajmy, że w polskiej lekkiej atletyce utalentowanych zawodniczek w skoku wzwyż było przez lata wiele. A kto skoczył dwa metry? Tylko Kamila Lićwinko z mojej szkoły sportowej w Białymstoku - podkreślił Robert Nazarkiewicz.
Ewa Swoboda reaguje na pochwały Michaela Johnsona
Czytaj także:
- Glasgow 2024. Pia Skrzyszowska nadal nie posiada się z radości. "Po prostu wystrzeliłam!"
- Glasgow 2024. Ewa Swoboda nagle przerwała swojej trenerce. Ta od razu się poprawiła
- Glasgow 2024. Ewa Swoboda reaguje na pochwały od legendy sportu. "To prawda!"
/empe, PZLA, PAP
REKLAMA
REKLAMA