Pijani kierowcy będą tracić auta. Zmotoryzowani komentują nowe przepisy

Weszły w życie przepisy o konfiskacie auta za jazdę po alkoholu. - Myślę, że to dobry sposób na przemówienie ludziom do rozsądku - mówi kierowca ze stołecznej Woli. - Nie wiem, czy to coś da. Niektórzy są uzależnieni od alkoholu. U tych osób nałóg może zwyciężyć - dodaje inny zmotoryzowany. 

2024-03-14, 20:57

Pijani kierowcy będą tracić auta. Zmotoryzowani komentują nowe przepisy
Mimo znaczących kar część kierowców nadal wsiada za kierownicę po alkoholu. Foto: shutterstock.com

"Piłeś, nie jedź" to hasło od dziś można zastąpić nowym "piłeś, już nie pojedziesz" - przynajmniej autem, które prowadziłeś pod wpływem alkoholu. Właśnie weszły w życie przepisy o konfiskacie samochodu za jazdę "na podwójnym gazie". Pojazd straci każdy kierowca, który będzie miał powyżej 1,5 promila alkoholu we krwi. Jeżeli spowoduje wypadek, to do konfiskaty będzie wystarczał jeden promil. 

Stołeczni kierowcy, których portal PolskieRadio24.pl zapytał o to, co sądzą o nowych przepisach, w większości są zaskoczeni. - Pierwsze słyszę - mówi mężczyzna, z którym rozmawiamy na stacji paliw zlokalizowanej na warszawskiej Woli. - Będą zabierać auto? Nieźle. Trzeba będzie alkomat kupić - dodaje inny z kierowców. - Coś mi mignęło w Internecie i teraz też w radiu o tym mówili. Szczegółów nie znam, jestem trochę zaskoczony - stwierdza kierowca białej furgonetki. 

- Kierowca zatrzymany za jazdę w stanie nietrzeźwości i mający 1,5 promila i więcej alkoholu w organizmie, oprócz dotychczasowych dolegliwości prawnych, będzie miał zabezpieczony samochód przez policję. W dalszym trybie postępowania o karze i o ewentualnym przepadku samochodu czy jego równowartości będzie decydował sąd - mówi Polskiemu Radiu Robert Opas z Komendy Głównej Policji. 

Konfiskata auta będzie grozić również alkoholowym recydywistom. - W przypadku kierowcy, który doprowadzi do wypadku i oddali się z miejsca zdarzenia, bez względu na to, czy w jego organizmie będzie alkohol, czy nie, również zabezpieczymy pojazd do dalszego postępowania przed sądem - dodaje Opas. 

REKLAMA

"Pijanych kierowców trzeba eliminować z dróg"

Kierowcy, z którymi rozmawiał portal PolskieRadio24.pl w większości chwalą nowe przepisy. - Myślę, że to dobry sposób na przemówienie ludziom do rozsądku. Co roku słyszy się o wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców - mówi pan Damian, którego spotykamy na stacji paliw. - Jestem za. Straci auto jeden z drugim, to nie będzie miał czym jeździć. Żeby tylko nie zdążyli wcześniej kogoś zabić. Im mniej niebezpiecznych kierowców na drogach, tym lepiej dla nas, normalnych kierowców. Nigdy nie zdarzyło mi się jechać pod wpływem alkoholu, dlatego jestem za surowym karaniem tych, którzy piją i jadą - to z kolei opinia pana Edwarda. 

- Jeżdżę dużo po Polsce, znam wielu zawodowych kierowców i różne historie słyszałem. Ci wszyscy pijani kierowcy to często osoby, które dzień wcześniej piły, a potem wsiadły za kółko, bo myślały, że były już trzeźwe. Sam miałem kiedyś taką sytuację, że wracaliśmy z wesela i zatrzymała nas policja. Prowadził mój teść, który był trzeźwy, ale z ciekawości też dmuchnąłem i chociaż czułem się już trzeźwy, bo minęło kilka godzin od picia, to urządzenie pokazało, że mam 0,7 promila. Te nowe przepisy skłonią mnie do zakupu alkomatu - mówi kierowca minivana, który dodaje, że jest za konfiskatą aut. Pomysł popiera również kierowca białej furgonetki.

- Pijanych kierowców trzeba eliminować z dróg. Zero pobłażliwości dla takich ludzi. Dla mnie to są potencjalni mordercy. Na trzeźwo czasem człowiek "przydusi", ale jednak jakoś panuje nad emocjami. "Od wódki rozum krótki". Alkohol nie tylko "wyłącza głowę", ale też zachęca do podejmowania ryzykownych manewrów - denerwuje się kolejny rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.

"Trochę niesprawiedliwe te przepisy"

Spotkaliśmy się również z negatywną opinią na temat nowych przepisów. - Nie wiem, czy to coś da. Niektórzy są uzależnieni od alkoholu. U tych osób nałóg może zwyciężyć. Stracą auto, to wsiądą na rower i też spowodują jakiś wypadek. Kara więzienia w zupełności wystarczy - tłumaczy jeden z kierowców. 

REKLAMA

- Po alkoholu przeważnie nie myśli się racjonalnie. Jestem przeciwnikiem jazdy po pijaku, ale każdemu może się zdarzyć. Wypije ktoś trzy piwa, z jednej wsi przejedzie do drugiej z prędkością 30 km/h, po drodze spotka go policja i chociaż nie wyrządził nikomu krzywdy, to zostanie pozbawiony części majątku. Inny kierowca jedzie jak wariat, zabije kogoś i auta mu nie zabiorą, bo był trzeźwy. Trochę niesprawiedliwe te przepisy. Nie jestem za takim generalizowaniem - mówi portalowi PolskieRadio24.pl jeden ze stołecznych taksówkarzy. 

Ekspert: konfiskata powinna być fakultatywna 

Na niedoskonałość nowych przepisów zwraca uwagę również były policjant, a dziś ekspert do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego Marek Konkolewski. - Intencje były dobre. Zmierzamy w kierunku bezpardonowej walki z pijanymi kierowcami. Mam natomiast dużo zastrzeżeń, jeśli chodzi o wykonanie tych przepisów i za to ustawodawcy należy się "żółta kartka" - tłumaczy rozmówca portalu PolskieRadio24.pl. Czego one dotyczą?

- Mamy do czynienia z odpowiedzialnością zbiorową, ponieważ za nieodpowiedzialne zachowanie tego pijanego kierowcy zapłaci jego rodzina, np. żona, która jest współwłaścicielem tego auta. Po drugie osoby, które mają droższe auta, poniosą wyższą karę, gdy ich samochód zostanie skonfiskowany, a przecież nie jest tak, że im wyższa wartość pojazdu, tym większe zagrożenie na drodze - tłumaczy Konkolewski. 

Zdaniem eksperta konfiskata powinna być fakultatywna. - Każdą sytuację powinien indywidualnie rozpatrywać sąd i to on powinien decydować o ewentualnej utracie auta. Przy wydawaniu takiego orzeczenia powinien brać pod uwagę stopień niebezpieczeństwa czynu oraz  historię jego karalności. Nietrzeźwość powinna być tylko jednym z elementów, który daje podstawę do konfiskaty auta - wyjaśnia. Zdaniem Konkolewskiego pirat drogowy, który w terenie zabudowanym jedzie 150 km/h, wymusza pierwszeństwo, rozmawia przez telefon, również stanowi wielkie zagrożenie na drodze, a mimo to nie grozi mu utrata auta, tylko dlatego, że jedzie trzeźwy. 

REKLAMA

- Jestem przekonany, że przez pierwszych kilka tygodni obowiązywania nowych przepisów spadnie liczba tragicznych w skutkach wypadków drogowych, a policja będzie zatrzymywać mniejszą liczbę pijanych kierowców. Ze względu na rozreklamowanie ich przez media na kierowców padnie blady strach. Natomiast czy przyniesie to długotrwały efekt? Zobaczymy - stwierdza ekspert. 

W zeszłym roku policja zatrzymała na polskich drogach blisko 96 tysięcy nietrzeźwych kierujących. To spadek o 10 procent w porównaniu do 2022 roku. Kierowcy pod wpływem alkoholu spowodowali 1331 zdarzeń, w których zginęło 212 osób.

Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej