Groźny wypadek na Mokotowie. Spłonęło auto elektryczne warte milion złotych [WIDEO]
Auto, które doszczętnie spłonęło w wyniku uderzenia w sygnalizację świetlną na jednej z warszawskich ulic, to luksusowy elektryk Lucid Air, wart około 1 miliona złotych. Samochód może osiągnąć moc 1080 KM.
2024-04-19, 14:30
Na skrzyżowaniu alei Niepodległości i ulicy Madalińskiego na warszawskim Mokotowie doszło w piątek rano do niebezpiecznego zdarzenia. Kierowca samochodu elektrycznego zjechał z pasa ruchu i wjechał w sygnalizację świetlną. W wyniku uderzenia doszło do pożaru. Jak się dowiedzieliśmy, nikt nie odniósł obrażeń, występują natomiast utrudnienia w ruchu.
Biuro prasowe Komendy Stołecznej Policji poinformowało portal PolskieRadio24.pl, że "kierujący samochodem elektrycznym, chcąc uniknąć kolizji, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej". Pojazd się zapalił.
- Nikt nie został ranny. Kierujący był trzeźwy - powiedział nam oficer dyżurny.
Na miejscu działają strażacy. Skrzyżowanie jest zablokowane, stąd w okolicy mogą występować duże utrudnienia w ruchu.
REKLAMA
Pożar elektryka. Co to za auto?
Lucid Air to luksusowe auto, które jeszcze do niedawna było najmocniejszym autem elektrycznym na świecie. To elektryczny konkurent Tesli Model S. W najlepszej wersji wyposażenia może osiągnąć moc 1080 KM, a akumulator o pojemności 113 kWh pozwala na jednym ładowaniu przejechać do 830 km. Dwa silniki elektryczne na pokładzie - po jednym dla każdej osi - sprawiają, że napęd trafia na wszystkie koła.
Samochód ma spektakularne osiągi. Do "setki" rozpędza się w 2,5 sekundy, a jego prędkość maksymalna to 270 km/h. Według danych producenta 20-minutowe ładowanie pozwala na uzupełnienie 480 km zasięgu.
Auto - w wersji, która jeździła warszawskimi ulicami - kosztuje około 1 miliona złotych.
Czytaj także:
- Karambol w Tyczynie koło Rzeszowa. Tir wjechał w przystanek, wiele osób rannych
- Speed Marathon - akcja policji w Czechach. Zwolnij, bo zapłacisz
- Kultura jazdy na polskich drogach. Wisławski: trzeba zmienić metodykę kształcenia kierowców
Robert Bartosewicz, Łukasz Lubański/PR24.pl/kormp
REKLAMA