Walka Fury - Usyk najważniejszym pojedynkiem od lat. Na takiego mistrza czekano ćwierć wieku

Walka Tyson Fury - Ołeksandr Usyk wyłoni pięściarza, który będzie niekwestionowanym królem wagi ciężkiej. W sobotę 18 maja dwóch wielkich bokserów powalczy o tytuł, którego nikt nie zdobył od prawie 25 lat.  

2024-05-18, 07:45

Walka Fury - Usyk najważniejszym pojedynkiem od lat. Na takiego mistrza czekano ćwierć wieku
Walka Tyson Fury - Ołeksandr Usyk to największe wydarzenie ostatnich lat dla wszystkich fanów boksu. Foto: Nick Potts i AP/Associated Press/East News/

Fury - Usyk. Starcie gigantów oczekiwane przez miliony

18 maja oczekiwanie dobiegnie końca. I można powiedzieć "nareszcie", bo ta walka była czymś, czego przez lata pragnął każdy, kto może nazywać się fanem boksu. Fury i Usyk byli zestawiani ze sobą praktycznie od momentu, w którym Ukrainiec przeniósł się do królewskiej kategorii wagowej, szukając nowych wyzwań po tym, jak zdominował kategorię cruiser. Nikt nie kwestionował jego technicznych umiejętności, jednak nie brakowało głosów, że brakuje mu gabarytów do tego, by rzucić wyzwanie ciężkim ze światowej czołówki. Każda kolejna walka pokazywała jednak, że nadzwyczajna inteligencja ringowa, spryt, rewelacyjna kondycja sprawiają, że nikt nie może czuć się bezpiecznie, kiedy wychodzi z nim do ringu.

Ukrainiec kolejno rozprawił się z Chazzem Witherspoonem, Derekiem Chisorą, dwukrotnie pokonał Anthony'ego Joshuę, co było ostatecznym sprawdzianem w walce z naprawdę elitarnym pięściarzem, który górował nad nim pod względem wzrostu i wagi.

Do tego dołożył jeszcze skalp w postaci zwycięstwa nad Danielem Dubois, przy którym nie zabrakło jednak kontrowersji - na początku piątej rundy Francuz zadał mocny cios, który posadził rywala na deskach, sędziowie orzekli, że trafił poniżej pasa. Usyk długo zbierał się do powrotu do pojedynku, ale kiedy to zrobił, nie pozostawił już wątpliwości, kto powinien wygrać, i w kolejnych rundach zdecydowanie zwyciężał, by w dziewiątej odsłonie zakończyć tę rywalizację.

Kunszt Usyka jest bezdyskusyjny, ale Fury to postać z innej planety w zestawieniu z bokserami, z którymi mierzył się Ukrainiec. To zresztą działa w dwie strony, bo Brytyjczyk, który wielokrotnie dowodził swojej klasy, także nie ma podobnego rywala w swoim rekordzie. Rozbijał zawodników imponujących pod względem fizycznym, dysponujących przerażającym ciosem, mających świetną defensywę... ale nie zdarzyło mu się jeszcze bić z kimś, kto jest tak ruchliwy, nienaganny pod względem technicznym i umiejącym tak perfekcyjnie rozpracowywać kolejnych rywali.

REKLAMA

Starcie Fury - Usyk będzie wyjątkowe z wielu powodów, ale jednym z najważniejszym jest fakt, że po raz pierwszy od 1999 roku zostanie wyłoniony niekwestionowany mistrz wagi ciężkiej. Ostatnim, który zunifikował wszystkie pasy, był Brytyjczyk Lennox Lewis, który dokonał tego w 1999 roku. Co wyjątkowego jest w tym tytule? Budzi on zdecydowanie więcej emocji niż unifikacje w innych kategoriach wagowych z prostej przyczyny - ta kategoria nazywa się "królewską". To najbardziej niebezpieczni pięściarze, dysponujący siłą i sprawnością w swoim fachu, która w kwestiach umiejętności walki na pięści stawia ich na szczycie łańcucha pokarmowego. Nie jest się mistrzem jednej z federacji, jest się mistrzem świata. To działa na wyobraźnię wystarczająco mocno.

Można domyślać się, że zdaniem legendy wagi ciężkiej, którą niewątpliwie jest Lewis, faworytem pozostaje jego rodak.

Tyson Fury jest dla mnie numerem jeden i jednym z najlepszych "ciężkich" w historii. Bardzo dobrze się porusza, jest w ringu bardzo mądry. To wspaniały zawodnik i oczekuję od niego wielkich rzeczy. "Król Cyganów" pragnie chwały bardziej niż ktokolwiek inny - przyznał.

REKLAMA

Boks w odwrocie? Nic z tego

Wielokrotnie na przestrzeni lat widzieliśmy, jak wielkie walki, których domagali się kibice, przepadały w sieci interesów promotorów, realiów bokserskiego świata, podzielonego na różne federacji, kunktatorstwo samych zawodników i brak porozumienia dotyczący podziału zysków. Ostatnio jednak zestawienia, które elektryzują kibiców, dochodzą do skutku i zdecydowanie nie zawodzą. Właściwie tydzień po tygodniu oglądaliśmy starcia Alvareza, Ioue i Łomaczenki. Duży wkład w pewnego rodzaju renesans boksu ma Arabia Saudyjska, pompująca ogromne pieniądze w organizacje gal z największymi gwiazdami. A przecież to dopiero początek ekspansji Saudyjczyków w świecie sportów walki.

Nie ma sensu udawać, że pieniądze są tutaj drugorzędne. Nie ukrywał tego zresztą sam Tyson Fury.

- Myślicie, że dlaczego boksuję? Dla pieniędzy. Robię to dla wypłaty. Im większej, tym lepiej. Jestem zawodowym pięściarzem, walczę o nagrodę i nieważne, czy będą to sztabki złota, złote monety, gotówka, przelewy, samochody... dopóki mogę zapłacić tym za drinka, przyjmę każdą zapłatę. To świetna walka, ale nieważne, co ktoś będzie chciał powiedzieć o niej za sto lat. Wszyscy będziemy wtedy martwi. Przyjechałem tu po to, by dostać pieniądze, potem wracam do Morecambe Bay. Tak, Usyk jest utalentowany, dwa razy pokonał Joshuę, ale AJ to pięściarz jednowymiarowy, który nie potrafi zrywać tempa, mógłbym pokonać go z zamkniętymi oczami - mówił w swoim stylu Brytyjczyk. 

I tak naprawdę dopiero ogromna wypłata zadecydowała o tym, że do tego pojedynku dojdzie. Obaj brali udział w grze, podkręcając atmosferę, nie szczędząc sobie uszczypliwości, zarzucając chciwość przy podziale pieniędzy i strach przed porażką. Trwało to latami, ale wreszcie wszystkie okoliczności zgrały się i już w sobotę w saudyjskim Rijadzie obaj zawodnicy wreszcie wyjdą do ringu.

REKLAMA

Oczywiście nie mogło obejść się bez wpadki - do tego wydarzenia miało dojść już w połowie lutego, ale Fury doznał kontuzji na treningu, co poskutkowało trzymiesięcznym opóźnieniem. Teraz już tylko kataklizm mógłby przeszkodzić w walce, która przejdzie do historii i może być uznana z najbardziej medialny pojedynek ostatnich lat.

Fury nie chce nienawiści. "Szanuję go jako sportowca"

Pewne jest, że obaj zawodnicy są świetnie przygotowani do tego, by zapewnić kibicom prawdziwy show. Brytyjczyk pochwalił się zdjęciami sylwetki i patrząc na to, jakie są efekty pracy w ostatnich miesiącach, nie ma mowy o tym, by w jakikolwiek sposób lekceważył przeciwnika. Tak samo do sprawy podchodzi Usyk i można mówić od razu - wymówki dla przegranego nie będzie żadnej.

Do Usyka należą pasy federacji WBO, IBF, WBA oraz IBO, natomiast Fury jest mistrzem federacji WBC. Obaj pozostają niepokonani na zawodowych ringach. To, według wszelkiego prawdopodobieństwa, zmieni się w sobotę. 

REKLAMA

Fury podkreślał, że szanuje Ukraińca, ale nie daje rywalowi zbyt wielkich szans na zwycięstwo.

- To nie jest żadna sprawa osobista, to po prostu walka dwóch pięściarzy. Szanuję go jako sportowca, bo dużo osiągnął. Jestem jednak pewien swoich możliwości i nie wydaje mi się, żeby rywal miał zbyt wielkie szanse. Nie bez przyczyny mamy podział na kategorie wagowe. Tacy bokserzy jak Usyk mogą w cruiser wygrywać wszystko, ale gdy stają naprzeciw naprawdę dużych facetów, to mają problemy, czegoś im brakuje. Są w stanie pokonać przeciętnych rywali z wagi ciężkiej, ale nie tych elitarnych - tłumaczył na konferencji prasowej.

Czy "Król Cyganów" ma rację? Jego prognozy zazwyczaj są trafne, nawet jeśli można mu zarzucić, że nie gryzie się w język i robi wszystko, by podkręcić atmosferę przed swoimi pojedynkami. Wyśmiewał i obrażał Wildera, nie zostawiał suchej nitki na tym, co prezentował Joshua. Tym razem jednak nie chce używać tych środków i gospodaruje nimi oszczędniej - ten pojedynek sprzeda się też bez sztucznie wykreowanej atmosfery nienawiści między pięściarzami.

REKLAMA

Jak będzie wyglądała walka? "Siła kontra spryt", jak wielu ją reklamuje w największym możliwym skrócie, to oczywiście nie wszystko, ale jest w tym dużo prawy - Usyk musi mieć plan na to, jak unikać niszczącej siły fizycznej Fury'ego, który potrafi robić z niej użytek, wchodząc w klincz, wieszając się na rywalu, męcząc go, do tego nieustannie próbując wejść do jego głowy. Brudny boks i trudne do wychwycenia sztuczki są specjalnością Brytyjczyka. Prowokacje, próby ośmieszania przeciwnika... na przestrzeni lat widzieliśmy to wszystko, przede wszystkim jednak Brytyjczyk jest nieszablonowy, potrafi zaskakiwać, ale kiedy trzeba, może walczyć metodycznie i wykorzystywać każdą słabość rywala na przestrzeni całego pojedynku. 

Usyk niesamowicie pracuje na nogach, ma szczelną defensywę, dla większości większych rywali potrafi być nieuchwytny, a w tej walce szybkość będzie jego kluczowym atutem. Tutaj nawet jeden moment, w którym spóźni się o ułamki sekundy, może być bardzo kosztowny.

Walka Fury - Usyk odbędzie się późnym wieczorem w nocy z soboty (18 maja) na niedzielę (19 maja). Początek gali w Rijadzie o godzinie 18.00.

Czytaj także:

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej