MŚ w hokeju 2024. Polacy potrafili zaskoczyć faworytów. "Weszliśmy do paszczy lwa"
Polscy hokeiści przegrali w niedzielę z faworyzowaną Szwecją 1:5 w swoim drugim meczu na mistrzostwach świata Elity, ale ze swojej postawy przeciwko drużynie naszpikowanej gwiazdami NHL mogą być zadowoleni. - Ten gol wiele dla mnie znaczy - powiedział strzelec jedynej bramki dla Biało-Czerwonych Alan Łyszczarczyk. - Nie mieliśmy nic do stracenia - dodał doświadczony Marcin Kolusz.
2024-05-13, 17:00
Reprezentacja Polski wróciła na mistrzostwa świata Elity po 22-letniej przerwie. Biało-Czerwoni na turnieju rozgrywanym w Czechach występują w grupie B, której mecze odbywają się w Ostrawie.
Podopieczni Roberta Kalabera mają za zadanie utrzymać się w gronie 16 najlepszych drużyn świata. Dwa pierwsze mecze naszej drużyny mogą napawać optymizmem.
Najpierw Polacy zagrali jak równy z równym z trzecią drużyną poprzednich mistrzostw świata Łotwą, której ulegli 4:5 po dogrywce. W niedzielę Biało-Czerwoni przegrali 1:5 z wymienianą jako jeden z faworytów turnieju Szwecją, ale potrafili napsuć sporo krwi "Trzem Koronom".
Biało-Czerwoni postawili się Szwedom. "Wynik mógł być mniejszy"
Po meczu Tadeusz Musioł z Radia Katowice rozmawiał ze strzelcem honorowej bramki Alanem Łyszczarczykiem oraz obrońcą polskiej kadry Marcinem Koluszem.
REKLAMA
- Coś niesamowitego. Nie na co dzień gra się przeciwko takim zawodnikom, więc ten gol wiele dla mnie znaczy. Na pewno chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy w stanie grać na takim poziomie. Wynik mógł być trochę mniejszy, ale myślę, że jadąc na mistrzostwa, każdy brałby w ciemno, że strzelimy bramkę Szwecji i że mecz praktycznie rozstrzygnie się w końcówce, gdy będziemy grać w osłabieniu - cieszył się Alan Łyszczarczyk.
Posłuchaj
Napastnik zdobył bardzo efektownego gola, zaskakując bramkarza rywali Filipa Gustavssona. Początkowo wydawało się, że 26-latek... zepsuł doskonałą okazję strzelecką.
- Troszkę krążek uciekł mi do przodu i... skończyłem za bramką. Zauważyłem, że bramkarz trochę wyjechał i ma odkryte plecy, więc starałem się go obić. To nie była pierwsza taka bramka, jaką w ten sposób strzeliłem. Podobnie zdobyłem swojego pierwszego gola w lidze czeskiej - wyjaśnił były gracz Ocelari Trzinec.
REKLAMA
Polacy weszli do paszczy lwa. "Nie mieliśmy nic do stracenia"
Zadowolony z postawy polskiej drużyny był jeden z weteranów naszej drużyny Marcin Kolusz.
- Wiadomo było, że nie mieliśmy nic do stracenia. Założyliśmy sobie, że wchodzimy do paszczy lwa i nie możemy dać sobie urwać głowy. Musieliśmy próbować grać swój hokej, oczywiście na ile przeciwnik będzie nam pozwalał. Widać było, że byli mocni na krążku, ale graliśmy na tyle, na ile mogliśmy - mówił 39-latek.
Doświadczony obrońca ocenił, że formacja defensywna reprezentacji Polski spisała się dobrze, choć straciła pięć bramek.
- Atmosfera w boksie była, mieliśmy swoje powiedzonka na różne sytuacje. To dodawało nam otuchy. Nie było też tak, że Szwedzi nie chcieli nam strzelić więcej bramek. Po prostu myśmy w miarę dobrze się bronili - zakończył Marcin Kolusz.
REKLAMA
Posłuchaj
Poniedziałek jest dla Biało-Czerwonych dniem przerwy. We wtorek podopieczni Roberta Kalabera zmierzą się z Francuzami w bardzo ważnym meczu, który może ich znacząco przybliżyć do utrzymania w elicie. Początek spotkania o godzinie 20.20.
- MŚ w hokeju 2024. Polacy nie sprawili sensacji w meczu ze Szwedami, ale zaskoczyli. "Byli w stanie ukąsić"
- MŚ w hokeju 2024. Znamy skład reprezentacji Polski. Robert Kalaber podjął ostateczną decyzję
- MŚ w hokeju 2024. Reprezentacja Polski znowu w elicie. Kiedy grają Biało-Czerwoni? [TERMINARZ]
/empe, IAR
REKLAMA