Śmierć 27-latka w Inowrocławiu. Sąd aresztował na trzy miesiące dwóch policjantów

2024-05-25, 13:53

Śmierć 27-latka w Inowrocławiu. Sąd aresztował na trzy miesiące dwóch policjantów
Prokuratura postawiła zarzuty i wnosi o aresztowanie dwóch policjantów po śmierci 27-latka w Inowrocławiu. Foto: Shutterstock/tomeqs

Sąd aresztował na trzy miesiące policjantów, którym postawiono zarzuty po śmierci 27-latka w Inowrocławiu. Funkcjonariusze podczas interwencji użyli wobec mężczyzny paralizatora i przemocy, w efekcie stracił przytomność i trafił do szpitala, gdzie zmarł.

Policjantów wezwano w środę na interwencję w bloku, z którego 27-latek miał wyrzucać przez okno meble i zdemolować mieszkanie. Z relacji policjantów wynikało, że mężczyzna stał się w pewnym momencie agresywny i nie było z nim logicznego kontaktu.

Funkcjonariusze mieli kilka razy użyć tasera. Kiedy poszkodowany stracił przytomność, policjanci podjęli reanimację, wezwano też pogotowie. Mężczyzna zmarł w szpitalu.

Zarzuty prokuratury 

- Prokurator postawił dwóm funkcjonariuszom zarzut przekroczenia uprawnień służbowych przez nieuprawnione użycie środka przymusu bezpośredniego w postaci tasera, jak również nieuprawnione stosowanie siły fizycznej, które przybrało postać nieuzasadnionej przemocy. To zachowanie kwalifikowane jest z artykułu 231 par. 1 Kodeksu karnego jak i 247 par. 2 Kk -  przekazała w sobotę rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska. Dodała, że jest to przestępstwo zagrożone karą do 15 lat pozbawienia wolności.

- Z tego powodu prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy - podkreśliła Adamska-Okońska. Decyzją sądu funkcjonariusze trafili do aresztu na trzy miesiące.

REKLAMA

Przyczyny zgonu. Prokuratura czeka na wyniki badań

Rzecznik prasowa bydgoskiej prokuratury przekazała, że "trzeba poczekać na wyniki sekcji zwłok, żeby określić bezpośrednią przyczynę zgonu 27-latka". - Wczoraj w zakładzie medycyny sądowej przeprowadzone zostały oględziny lekarskie ciała, oględziny zewnętrzne. Na ciele mężczyzny ujawniono obrażenia, które pozwoliły prokuratorowi na połączenie działania interweniujących funkcjonariuszy z następstwem w postaci obrażeń skutkujących śmiercią. Nie mogę powiedzieć, że my mamy pewność odnośnie do tego, iż te obrażenia skutkowały zgonem. Mamy natomiast pewność, że pomiędzy działaniami policjantów a obrażeniami jest związek przyczynowo-skutkowy, a pokrzywdzony w następstwie tej interwencji zmarł - powiedziała rzecznik prasowa bydgoskiej prokuratury.

Małe doświadczenie funkcjonariuszy. Zwolnieni ze służby  

Jak podała Adamska-Okońska, Radosław P. i Przemysław D. nie mieli długiego stażu w policji. Jeden był funkcjonariuszem od ponad roku, a drugi ponad sześć lat. - Nie byli to funkcjonariusze bardzo doświadczeni - dodała.

W opinii prokuratury w czasie tej interwencji nie było potrzeby użycia tak drastycznych środków przymusu bezpośredniego. Podobne stanowisko przekazała rzecznik prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy mł. insp. Monika Chlebicz. - Po zapoznaniu się z nagraniem z kamer, które mieli funkcjonariusze, uważamy, że zastosowano w trakcie tej interwencji nieadekwatne środki przymusu. Dlatego zgodnie z decyzjami z czwartku i piątku obaj mężczyźni zostali zwolnieni ze służby w policji - powiedziała rzecznik prasowa bydgoskiej policji.

Oświadczenie KWP

W oświadczeniu Komendy Wojewódzkiej Policji z piątku czytamy, że "nie ma i nigdy nie będzie zgody na brutalne i nieuzasadnione działania policjantów, polegające na przekraczaniu uprawnień czy nieuzasadnionym stosowaniu środków przymusu bezpośredniego".

REKLAMA

Konsekwencje wyciągnięto także wobec przełożonych. Mł. insp. Chlebicz poinformował, że w sobotę odwołano ze stanowiska pierwszego zastępcę komendanta powiatowej policji w Inowrocławiu z uwagi na niewłaściwy sposób realizacji zadań związanych z nadzorem nad pracą policjantów. Postępowanie dyscyplinarne wszczęto natomiast wobec dyżurnego z KPP w Inowrocławiu z uwagi na "niewłaściwy obieg informacji dotyczący przebiegu interwencji".

Czytaj także:

PAP/kg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej