Poznaniacy narzekają na utrudnienia po wybuchu w kamienicy. Muszą się legitymować

Mieszkańcy ulicy Kraszewskiego na poznańskich Jeżycach muszą się legitymować przed wejściem do domu. To dlatego, że odcinek ulicy najbliżej zniszczonej w wybuchu kamienicy jest wyłączony z ruchu.

2024-08-28, 07:05

Poznaniacy narzekają na utrudnienia po wybuchu w kamienicy. Muszą się legitymować
Mieszkańcy ul. Kraszewskiego narzekają na to, że muszą się legitymować przed wejściem do domu. Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk
  • Mieszkańcy budynków sąsiadujących ze spaloną kamienicą na poznańskich Jeżycach muszą się legitymować. Do domów wciąż nie mogą jednak wrócić mieszkańcy budynków położonych najbliżej zniszczonego bloku
  • W akcji gaśniczej poznańskiej kamienicy zginęło dwóch strażaków - 33-latek i 34-latek. Ich pogrzeby odbędą się w czwartek i w piątek 
  • Do tragicznego wydarzenia doszło nocą z soboty na niedzielę przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu. Strażacy próbowali gasić pożar w piwnicy budynku. Jednak doszło do wybuchu

Do tak zwanej poznańskiej "strefy zero" wchodzić mogą nieliczni. To głównie mieszkańcy niektórych okolicznych domów - tych, które nie sąsiadują bezpośrednio z wypaloną kamienicą. 

Wśród nich są Aleksandra i Adam. - Budynek, w którym mieszkamy nie jest w tej najbardziej zagrożonej strefie - tłumaczy mężczyzna Polskiemu Radiu. 

W ich kamienicy nie ma żadnych strat. Wybuch spowodował jedynie, że z witryn na parterze wypadły szyby. - Cały czas możemy tam przebywać, ale musimy się legitymować, jak wracamy do domu - przyznaje Aleksandra. Dodaje, że dosyć spore utrudnienie. - Jest kiepski przekaz informacji i musimy się legitymować co chwilę - wyjaśnia.


Posłuchaj

Aleksandra i Adam mówią Polskiemu Radiu, że konieczność legitymowania się stanowi dla nich pewne utrudnienie (IAR) 0:24
+
Dodaj do playlisty

Do swoich domów nie mogą na razie wrócić mieszkańcy zabudowań bezpośrednio sąsiadujących ze spalonym budynkiem.

REKLAMA

Kto zginął w Poznaniu

W akcji gaszenia kamienicy w Poznaniu zginęło dwóch strażaków. To 33-letni Łukasz Włodarczyk, który przepracował w straży 11 lat, i starszy od niego o rok Patryk Michalski. 

Włodarczyk miał żonę i dwoje dzieci. Angażował się w akcje humanitarne. Gdy rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę, jako ratownik pomagał uchodźcom przyjeżdżającym na poznański dworzec kolejowy.

Patryk Michalski miał 34 lata. Najpierw pracował w straży we Włocławku, siedem lat temu przeniósł się do Poznania. Był doświadczonym nurkiem. Koledzy wspominają, jak po katastrofie lotniczej, w której samolot wpadł do wody, Michalski zanurkował i wyciągnął pilota z zatopionej maszyny.

Gdzie odbędą się pogrzeby

Pogrzeby strażaków odbędą się w czwartek i piątek. Będą miały charakter państwowy.

REKLAMA

Ostatnie pożegnanie Łukasza Włodarczyka odbędzie się w czwartek w Tuchorzy pod Wolsztynem w Wielkopolsce. Dzień później na cmentarzu w Poznaniu spocznie Patryk Michalski.

Czytaj także: 

Do wybuchu, w którym zginęli strażacy, doszło nocą z soboty na niedzielę, w trakcie akcji przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu. Kamienica, w której doszło do pożaru ma zostać rozebrana.


IAR, PAP/ mbl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej