Koszmar na Haiti. Gang zamordował 70 osób, w tym noworodki

Gangi sieją postrach na Haiti. Co najmniej 70 osób, w tym nawet noworodki, zamordowali członkowie gangu Gran Grif, którzy wdarli się do miasta Pont-Sonde w departamencie Artibonite na zachodzie kraju.

2024-10-06, 11:33

Koszmar na Haiti. Gang zamordował 70 osób, w tym noworodki
Policja na Haiti nie radzi sobie z gangami, które opanowały miasta. Foto: CLARENS SIFFROY/AFP/East News

Premier Haiti Garry Conille wyruszył w sobotę w podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kenii, gdzie będzie zabiegał o pomoc w walce z przestępczością w swoim kraju po jednym z najbrutalniejszych ataków gangów w ostatnich latach.

Tysiące ludzi uciekł z domów

Członkowie gangu Gran Grif wdarli się w czwartek do miasta Pont-Sonde w departamencie Artibonite na zachodzie Haiti i zamordowali co najmniej 70 osób, w tym noworodki. Ponad 6 tys. mieszkańców musiało uciekać z domów.

Agencja Reuters podkreśla, że atak wstrząsnął społeczeństwem karaibskiego państwa, mimo że jest ono już przyzwyczajone do regularnych aktów przemocy oraz do faktu, że przestępcy są liczniejsi od policji.

- Jak widzicie, jesteśmy atakowani na kilku frontach - powiedział premier przed wylotem z kraju.

REKLAMA

W ubiegłym tygodniu Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła zgodę na przedłużenie o rok międzynarodowej misji bezpieczeństwa, w ramach której zagraniczne posiłki wspierają policję Haiti w walce z przestępczością.

Policja bezradna

Według Reutersa dotychczas misja nie przyczyniła się jednak w znacznej mierze do przywrócenia porządku, a do Haiti trafiło na razie tylko około 400 zagranicznych policjantów, głównie z Kenii. Conille powiedział, że będzie zabiegał o przysłanie kolejnych policjantów.

Gran Grif to największy gang departamentu Artibonite. Przywódca bandy Luckson Elan oświadczył, że atak był odwetem na ludności cywilnej za to, że pozostawała bezczynna, gdy państwowe służby zabijały jego żołnierzy - podał Reuters.

Potężne gangi, posługujące się bronią w większości przeszmuglowaną z USA i kontrolujące około 80 proc. obszaru Port-au-Prince, zawiązały sojusz w stolicy kraju i zaczęły poszerzać swoje wpływy również poza miastem. W wyniku działań przestępców tysiące osób zostało zabitych, a ponad pół miliona musiało opuścić swoje domy.

REKLAMA

PAP, paw/

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej