Brawura i głupota na ulicach Katowic. Ponad 200 na godzinę w centrum miasta
Bulwersujące sceny na katowickich drogach. W internecie opublikowano nagranie z samochodowego rejestratora, na którym widać pędzące samochody. "Piraci drogowi mają się dobrze" - skomentowali autorzy wpisu.
2024-10-29, 20:44
Na filmie widać samochód jadący prawym pasem, nieznacznie, co wnioskować można z zapisów na nagraniu, przekraczający prędkość. Nagle, lewym pasem wyprzedzają go dwa samochody. Poruszają się tak szybko, że ledwo można zauważyć ich tylne światła.
Autorzy filmu dokonują także pobieżnej analizy miejsca zdarzenia na podstawie zapisu z kamerki i danych z Google Maps. Z obliczeń wynika, że samochody poruszają się z prędkością powyżej 250 km/h. "Piraci drogowi mają się dobrze" - ocenili autorzy wpisu.
Z filmu umieszczonego na na profilu StopCham w mediach społecznościowych, wynika, że do zdarzenia doszło w poniedziałek przed północą, a z opisu postu, że w Katowicach, na Drogowej Trasie Średnicowej, na wysokości Silesia City Center, na odcinku DK79 z obowiązującym ograniczeniem do 70 km/h.
REKLAMA
Pod wpisem StopCham pojawiły się komentarze krytykujące tak brawurowe zachowanie kierowców sportowych samochodów. "To jest definitywnie zakaz prowadzenia pojazdów na lat 5 a jeśli spowodowanie wypadku to dożywotni zakaz" - napisał internauta @Mariuszaxa1.
Walka z piratami drogowymi
Notoryczne przekraczanie prędkości i brawurowa jazda są ciągle poważnym problemem na polskich drogach. W 2023 roku tylko fotoradary wyłapały 985 kierowców łamiących ograniczenia, a rekordzista pędził 156 km/h w terenie zabudowanym. Został ukarany mandatem na 2,5 tys. zł i 15 punktami karnymi.
Czytaj także:
- Piraci drogowi. Jazda z prędkością 250 km/h może doprowadzić do śmiertelnego wypadku
- "To nie piraci drogowi a zabójcy". Dziemianowicz-Bąk chce wprowadzenia w prawie zabójstwa drogowego
- Piraci drogowi. "Może ich powstrzymać tylko nieuchronność kar"
Walka z piratami drogowymi i łamaniem zakazu prowadzenia pojazdu rozgorzała po tragicznym wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, kiedy pijany kierowca volskwagena arteona staranował forda rodziny z dwojgiem dzieci. Będący pasażerem forda ojciec dzieci zginął na miejscu. Sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia, ale został zatrzymany w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Grozi mu kara do 12 lat więzienia. Mężczyzna miał wcześniej orzeczonych kilka sądowych zakazów prowadzenia pojazdów.
Po tym wypadku, zmiany w kodeksie ruchu drogowego zapowiadał wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. - Rozpoczynamy dyskusję na ten temat w wymiarze międzyresortowym - mówił polityk w porannej rozmowie politycznej radiowej Trójki. - Dotyczy ona zmian w przepisach w ruchu drogowym oraz tego, jak skutecznie walczyć z osobami łamiącymi przepisy. Także z tymi, którzy już zostali osądzeni i pozbawieni uprawnień do prowadzenia pojazdów - podkreślił.
REKLAMA
Prędkość zabija, nie tylko kierowców
Prędkość, z jaką prawdopodobnie poruszali się kierowcy z opublikowanego przez StopCham filmiku, mogła być zbliżona do tej, z jaką poruszało się bmw, które we wrześniu ubiegłego roku wbiło się w tył kii, powodując jej pożar. W tragicznym zderzeniu zginęły trzy osoby.
W związku z tragedią, policja szuka domniemanego sprawcy wypadku, Sebastiana Majtczaka. W ocenie śledczych, mężczyzna "umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego", a także "prowadził wskazany pojazd z nadmierną prędkością wynoszącą nie mniej niż 253 km/h, w miejscu, gdzie obowiązywała dozwolona prędkość 120 km/h".
X, Trójka, polskieradio24.pl, PAP/ mbl
REKLAMA