Premier League. Arsenal znów na tarczy. Passa Manchesteru City dobiegła końca

W sobotnie popołudnie Arsenal przegrał 0:1 z Newcastle w spotkaniu 10. kolejki Premier League. "Kanonierzy" nie wygrali żadnego z trzech ostatnich spotkań. Zaskakującej porażki doznał też Manchester City.

2024-11-02, 16:10

Premier League. Arsenal znów na tarczy. Passa Manchesteru City dobiegła końca
Piłkarze Arsenalu przegrali z Newcastle 0:1 w 10. kolejce Premier League. Foto: PAP/EPA/ADAM VAUGHAN

W najważniejszym dla układu tabeli sobotnim spotkaniu Premier League Manchester City przegrał 1:2 z Bournemouth. "The Citizens" byli niepokonani w Premier League od 6 grudnia ubiegłego roku, kiedy ulegli na wyjeździe Aston Villi 0:1. Później odnieśli 26 zwycięstw i sześciokrotnie zremisowali.

W sobotę jednak mistrzów Anglii zaskoczył już w dziewiątej minucie reprezentant Ghany Antoine Semenyo, a prowadzenie gospodarzy podwyższył w drugiej połowie Brazylijczyk Evanilson (64.). Przy obu trafieniach asystował Węgier Milos Kerkez.

Podopieczni hiszpańskiego trenera Josepa Guardioli zmniejszyli stratę po skutecznej "główce" Chorwata Josko Gvardiola (82.), ale mimo ogromnego naporu w końcówce - m.in. strzał w słupek Norwega Erlinga Haalanda i minimalnie niecelna próba Phila Fodena - goście nie zdołali uratować remisu.



Zespół Bournemouth w ostatnich trzech kolejkach rywalizował z drużynami, które przed tą kolejką sklasyfikowane były w pierwszej czwórce, i wywalczył w tych spotkaniach siedem punktów. Pokonał także u siebie Arsenal Londyn 2:0 i zremisował w Birmingham z Aston Villą 1:1.

Ekipy Liverpoolu i Brightonu spotkały się ze sobą w środę w 1/8 finału Pucharu Ligi, tyle że na stadionie "Mew". Wówczas w barwach gospodarzy przez 68 minut grał Jakub Moder, ale to "The Reds" zwyciężyli 3:2.

W sobotę Brighton, tym razem z Polakiem na ławce i wprowadzonym do gry w 89. minucie), szybko dał sygnał, że zależy mu na rewanżu. W 14. minucie irlandzkiego bramkarza Liverpoolu Caoimhina Kellehera, który zastępuje kontuzjowanego Brazylijczyka Alissona Beckera, pokonał reprezentant Turcji Ferdi Kadioglu.

Gospodarze długo nie potrafili odpowiedzieć, ale gdy już to zrobili, to z przytupem - najpierw Holender Cody Gakpo, zdobywca dwóch goli w środę, dośrodkował w pole karne tak, że nikt nie dotknął piłki, która wpadła do bramki (69.), a niecałe trzy minuty później swoim "popisowym" zejściem do środka boiska i uderzeniu lewą nogą wynik na 2:1 ustalił Egipcjanin Mohamed Salah.

W tabeli prowadzi Liverpool z 25 punktami, a Manchester City ma 23. Na trzecie miejsce z 19 pkt awansował zespół... Nottingham Forest. W sobotę pokonał u siebie West Ham United 3:0. W bramce gości wystąpił Łukasz Fabiański, który nie zawinił przy żadnym z goli.

Wyjazd na St. James' Park nie zapowiadał się dla Arsenalu na łatwe spotkanie, jednak "Sroki" w ostatnim czasie znalazły się w poważnym kryzysie - zespół z Newcastle nie wygrał od pięciu meczów, ostatni raz w lidze zapisał na swoim koncie komplet punktów w połowie września.

Wielka chęć zwycięstwa i determinacja podopiecznych Eddiego Howe'a dały o sobie znać już w 12. minucie, kiedy do siatki Arsenalu trafił niezawodny Alexander Isak, który notabene jest od dłuższego czasu łączony z "Kanonierami", którzy cały czas nie mają w składzie nominalnego napastnika. 

REKLAMA

Tym razem Szwed wykończył świetne dogranie w pole karne od Gordona, popisując się bardzo ładnym uderzeniem głową.

Newcastle od tego momentu grało z poszanowaniem piłki i poszanowaniem wyniku, Arsenal zaś był bezradny - mimo tego, że atakował i stworzył sobie kilka dobrych sytuacji do wyrównania, nie zdołał ugrać w sobotę choćby punktu. 

W jednej z ostatnich akcji świetną szansę na wyrównanie miał Declan Rice, jednak nieczysto uderzył piłkę głową i z bliskiej odległości strzelił obok słupka. 

REKLAMA

Czytaj także:

ps, PolskieRadio24.pl


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej