Mike Tyson - Jake Paul. "Bestia" wróciła na ring. Nokautu tym razem nie było
Słynny amerykański pięściarz Mike Tyson, który wrócił do ringu w wieku 58 lat, przegrał na punkty walkę ze stawiającym pierwsze kroki w boksie youtuberem Jake'em Paulem. Ich pojedynek w Arlington w Teksasie obejrzało 72 tysiące ludzi.
2024-11-16, 11:00
Jednogłośna decyzja sędziów. Paul pokonał Tysona
27-letni Paul (11-1, 7 KO) wygrał jednogłośnie na punkty - dwóch sędziów punktowało 79:73, a jeden 80:72. Tyson doznał siódmej porażki w karierze.
Zawodnicy stoczyli ośmiorundowy pojedynek, jednak poszczególnie starcia były dwu-, a nie jak w większości zawodowych potyczek trzyminutowe. Natomiast rękawice będą ważyć 14 uncji zamiast standardowych 10, a im cięższe, tym mniejsza siła zadawanych ciosów.
Były mistrz świata tylko w pierwszym i drugim starciu był stroną aktywniejszą, ale później przewagę miał dużo młodszy i szybszy rywal. Dominacja Paula nie podlegała dyskusji, ale sprawiał wrażenie, że nie zależało mu, by zakończyć walkę przed czasem.
W ośmiu rundach, jak wykazały statystyki, Paul zadał 78 ciosów, a w drugą stronę celu dosięgło tylko 18 uderzeń.
REKLAMA
- To było bardzo trudne dla mnie, bo Tyson to legenda, największa legenda, która mnie zainspirowała - przyznał po walce Paul, a "Żelazny Mike" dodał: Myślę, że mogę być zadowolony z tego, co pokazałem. Nie muszę nikomu nic udowadniać, czuję się szczęśliwy.
Nie zadeklarował, czy jeszcze kiedyś wejdzie do ringu. - Nie wiem, to zależy - uciął.
Miliony dolarów na pocieszenie
Uchodzący w pewnym momencie za najlepszego boksera na świecie Tyson, z wiele mówiącym pseudonimem "Bestia", wcześniej odniósł 50 zwycięstw, w tym 44 przez nokaut. To dwukrotny mistrz świata wszechwag zawodowców (w latach 1986–90 i 1996). W wieku 20 lat, 4 miesięcy i 22 dni został najmłodszym mistrzem świata wagi ciężkiej. Zdobył mistrzowskie pasy czterech najważniejszych federacji bokserskich: WBC, WBO, IBF i WBA. Sławę przyniosły mu też zachowania niesportowe, jak odgryzienie części ucha Evanderowi Holyfieldowi w trakcie walki w 1997 roku.
>>> Mike Tyson - Jake Paul. Walka roku czy cyrk z setkami milionów dolarów w tle?
REKLAMA
Zawodowo nie walczył od czerwca 2005 roku. W 2020 roku stoczył pokazową walkę z Royem Jonesem jr, która zakończyła się remisem. W zgodnej opinii fachowców, był jednak wtedy w dużo lepszej dyspozycji niż w piątek.
Umowa zakładała, że były pięściarz za samo wejście do ringu mógł liczyć na co najmniej 20 mln dolarów, a jego rywal ze świata popkultury na... dwa razy więcej. Eksperci prognozowali, że po podliczeniu wszystkich zysków, m.in. z transmisji na Netfliksie, na konto Tysona może trafić co najmniej 50 mln USD.
Pierwotnie walka była planowana na 20 lipca, ale pod koniec maja Tyson poczuł mdłości i zawroty głowy podczas lotu z Miami do Los Angeles. Po wylądowaniu został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze potwierdzili diagnozę - nawrót choroby wrzodowej, na którą cierpi od dawna.
Kim jest Jake Paul?
Na początku drogi 27-latka można było mówić o tym, że to tylko kaprys celebryty, który znalazł nowe hobby i chce pokazać innym, że potrafi się bić. Były youtuber miał jednak trochę inny pomysł na siebie. Po klasycznym początku, kiedy walczył z innymi celebrytami, poszedł dalej, chcąc udowodnić, że może walczyć i pokonywać ludzi z uznanymi nazwiskami w świecie sportów walki.
REKLAMA
Pierwszym pojedynkiem Paula w zawodowym boksie było starcie z Benem Askrenem, weteranem MMA, który bił się w Bellatorze, ONE i UFC, czyli czołowych światowych organizacjach. Wygrał w pierwszej rundzie. Kolejne walki wyglądały bardzo podobnie, a pod jego ciosami padały kolejne duże nazwiska, jak Tyron Woodley, Anderson Silva, Nate Diaz czy Mike Perry. Żaden z tych rywali nie był jednak typowym zawodowym bokserem - wszyscy zaś powoli dobijali do emerytury, co podsycało kontrowersje i pojawianie się kolejnych opinii, że bajecznie bogaty Paul po prostu płaci swoim rywalom za to, by się podkładali.
Jedyny prawdziwy test, za który można uznać wejście do ringu z Tommym Furym, młodszym bratem słynnego Tysona Fury'ego, jednego z najlepszych pięściarzy świata. Niepokonany na zawodowym ringu Fury, który nie jest nawet blisko czołowych zawodników globu, na gali w Rijadzie pokonał Paula na punkty niejednogłośną decyzją sędziów. Usługę pay-per-view na to wydarzenie wykupiło 800 tysięcy ludzi, co może tylko potwierdzać opinię, że choć początkującemu bokserowi można zarzucić wiele, to trzeba też zaznaczyć, że przyciągnął do boksu zupełnie nową publiczność.
Teoretycznie karierę Paula w boksie można obserwować z zaciekawieniem - nie można odmówić mu tego, że podchodzi do swoich treningów poważnie, ma za sobą sztab doświadczonych ludzi, w ciągu kilku lat zanotował progres, którego wielu zawodowców mogłoby pozazdrościć.
Z drugiej strony jednak jest ciałem obcym w świecie boksu, kimś, kto kupił sobie szansę na to, by dojść do miejsca, do którego inni próbują dostać się latami. Do tego dochodzi prosty fakt - w ciągu kilku lat nie da się nadrobić tego, na co rankingowi fighterzy pracują latami, wylewając litry potu, krwi i łez. Paul nie musiał tego robić - boks może być dla niego nie tylko sposobem na zarabianie pieniędzy, ale też pasją. Ale nie będzie tym, czym był choćby dla Mike'a Tysona. Urodzony na Brooklynie były mistrz świata federacji WBC, WBO, IBF i WBA miał tylko jedną szansę, by wyrwać się z koszmaru, w którym żył jako dziecko. I tą szansą był właśnie boks.
REKLAMA
Posłuchaj
- Sensacja na Wembley. Daniel Dubois znokautował Anthony'ego Joshuę i zachował pas
- Zamieszanie na lotnisku w Krakowie. Usyk zatrzymany przez służby, interweniował Zełenski
- Saul Alvarez - Edgar Berlanga. Mistrz nie miał litości. Łatwa wygrana "Canelo"
JK/PAP/Polskie Radio
REKLAMA