Mike Tyson - Jake Paul. Walka roku czy cyrk z setkami milionów dolarów w tle?

Mike Tyson po raz kolejny wejdzie na ring, jednak tym razem to nie on będzie głównym bohaterem wieczoru. 15 listopada błyszczeć ma Jake Paul, który już zdążył zarobić w boksie miliony. Sportowy poziom zejdzie na dalszy plan - na pierwszym będzie gra pozorów, budowanie sztucznego napięcia, by jak najlepiej sprzedać widowisko.

2024-11-12, 12:50

Mike Tyson - Jake Paul. Walka roku czy cyrk z setkami milionów dolarów w tle?
Walka Mike Tyson - Jake Paul budzi ogromne emocje kibiców. Foto: KENA BETANCUR/AFP/East News

Wielkie w tej walce są na pewno liczby, podobnie jak wielka jest liczba pytań, które można zadać i nad którymi można się zastanawiać. Nie ma wątpliwości, że dla wielu ludzi będzie to interesujące wydarzenie.

Powody są proste - medialny rozgłos jest ogromny, Mike Tyson to sportowa legenda, która mimo upływu lat cały czas działa na wyobraźnię. Jake Paul z kolei może być uznawany z legendę internetowego świata, mistrza autokreacji, milionera, który z samego siebie zrobił produkt warty setki milionów i generujący olbrzymie emocje. Może mieć miliony fanów i miliony ludzi, którzy z walki na walkę życzą mu porażki - koniec końców chodzi jednak o to, by zarabiać pieniądze. 

Czy rozpatrywanie walki Tyson - Paul w sensie sportowym ma w ogóle jakikolwiek sens? Tak, na tej samej zasadzie, na której można zastanawiać się, czy Batman miałby szansę z Supermanem. Freak fighty od dziesiątek lat żyją z działania na wyobraźnię.

Eksperci mogą się pośmiać albo pokrytykować, mniej lub bardziej anonimowi ludzie w internecie mogą się posprzeczać, starsi powiedzieć młodszym, że w czasach swojej świetności Tyson zmiótłby rywala z ringu. I właściwie o to chodzi - dopóki są emocje, rozważania, kłótnie, ta walka ma prawo bytu, bo wygeneruje pieniądze.

REKLAMA

Tyson bokserską karierę zakończył dwie dekady temu. Czas w ringu jest nieubłagany, a powroty dla zdecydowanej większości pięściarzy są bardzo bolesne i dobitnie pokazują to, że "rdza" prędzej czy później dopada każdego. Przypadek George'a Foremana, który w wieku 45 lat wrócił do ringu i sięgnął po mistrzostwo, to wyjątek. Tyson ma na karku 58 wiosen.

Nikt nie kwestionuje jego legendy, wpływu na boks, dokonań. 44 nokauty mówią same za siebie, ale tego pięściarza już po prostu nie ma. W pokazowej walce z 2020 roku z Royem Jonesem Juniorem były przebłyski dawnej wielkości i można z całą pewnością powiedzieć, że Tyson wyglądał świetnie jak na pięćdziesięciolatka. Ale wieku w tym sporcie po prostu nie da się oszukać. Warto przypomnieć sobie, że powrót do boksu 59-letniego Evandera Holyfielda, jednego z największych rywali Tysona sprzed lat, zakończył się kompromitującą przegraną w pierwszej rundzie.

Zapytany o to, dlaczego wygra tę walkę, Tyson odparł prosto - "bo jestem Mike'em Tysonem". Masa ludzi będzie temu przyklaskiwać. To też pokazuje, że mówimy o typowym freak-fighcie, walce, która będzie polaryzować  fanów boksu i może całe pokolenia, wokół której narrację budują najlepsi specjaliści Netflixa, gdzie pojedynek zostanie pokazany.

REKLAMA

Czy bycie Mike'em Tysonem wystarczy do tego, by 15 listopada pokonać rywala? Zobaczymy, ile "Żelaznego Mike'a" zostało.

Kim jest Jake Paul?

Czy młodszy o 30 lat Jake Paul jest bokserem? Na początku drogi 28-latka można było mówić o tym, że to tylko kaprys celebryty, który znalazł nowe hobby i chce pokazać innym, że potrafi się bić. Były youtuber miał jednak trochę inny pomysł na siebie. Po klasycznym początku, kiedy walczył z innymi celebrytami, poszedł dalej, chcąc udowodnić, że może walczyć i pokonywać ludzi z uznanymi nazwiskami w świecie sportów walki.

Pierwszym pojedynkiem Paula w zawodowym boksie było starcie z Benem Askrenem, weteranem MMA, który bił się w Bellatorze, ONE i UFC, czyli czołowych światowych organizacjach. Wygrał w pierwszej rundzie. Kolejne walki wyglądały bardzo podobnie, a pod jego ciosami padały kolejne duże nazwiska, jak Tyron Woodley, Anderson Silva, Nate Diaz czy Mike Perry. Żaden z tych rywali nie był jednak typowym zawodowym bokserem - wszyscy zaś powoli dobijali do emerytury, co podsycało kontrowersje i pojawianie się kolejnych opinii, że bajecznie bogaty Paul po prostu płaci swoim rywalom za to, by się podkładali. 

Jedyny prawdziwy test, za który można uznać wejście do ringu z Tommym Furym, młodszym bratem słynnego Tysona Fury'ego, jednego z najlepszych pięściarzy świata. Niepokonany na zawodowym ringu Fury, który nie jest nawet blisko czołowych zawodników globu, na gali w Rijadzie pokonał Paula na punkty niejednogłośną decyzją sędziów. Pay-per-view na to wydarzenie kupiło 800 tysięcy ludzi, co może tylko potwierdzać opinię, że choć początkującemu bokserowi można zarzucić wiele, to trzeba też zaznaczyć, że przyciągnął do boksu zupełnie nową publiczność.

REKLAMA

Teoretycznie karierę Paula w boksie można obserwować z zaciekawieniem - nie można odmówić mu tego, że podchodzi do swoich treningów poważnie, ma za sobą sztab doświadczonych ludzi, w ciągu kilku lat zrobił progres, którego wielu zawodowców mogłoby pozazdrościć. 

Z drugiej strony jednak jest ciałem obcym w świecie boksu, kimś, kto kupił sobie szansę na to, by dojść do miejsca, do którego inni próbują dostać się latami. Do tego dochodzi prosty fakt - w ciągu kilku lat nie da się nadrobić tego, na co rankingowi fighterzy pracują latami, wylewając litry potu, krwi i łez. Paul nie musiał tego robić - boks może być dla niego nie tylko sposobem na zarabianie pieniędzy, ale też pasją. Ale nie będzie tym, czym był choćby dla Mike'a Tysona. Urodzony na Brooklynie były mistrz świata federacji WBC, WBO, IBF i WBA miał tylko jedną szansę, by wyrwać się z koszmaru, w którym żył jako dziecko. I tą szansą był właśnie boks.

Tyson - Paul hitem Netflixa?

Czy to zaskakujące, że Paul chce walczyć właśnie z Tysonem? Chyba każdy, kto trenował boks, chciałby mieć szansę na podobne doświadczenie, to coś, co zdecydowanie można włożyć do sfery marzeń. A jeśli przy okazji można na tym zarobić... 

REKLAMA

Czy walka Tyson - Paul będzie sportowym hitem Netflixa? O oglądalność można być spokojnym - o to, jaki będzie poziom sportowy tego widowiska, można już się obawiać. Wydaje się jednak, że wszyscy ludzie, którzy stoją za tym wydarzeniem, dołożą wszelkich starań, by zafundować kibicom show. Rękawice 14 oz zamiast standardowych 10 oz powinny zapewnić więcej bezpieczeństwa, zobaczymy też osiem dwuminutowych rund.

Ile zainkasują obaj panowie? Tyson ma zarobić 20 milionów funtów, Paul zaś dwukrotnie więcej.

Zobaczymy, jakim echem odbiją się te wydarzenia - bokserską walkę roku (a może nie tylko) już mieliśmy i bez wątpienia był to pojedynek Tysona Fury'ego i Ołeksandra Usyka. Najbardziej medialna być może właśnie nadchodzi.

REKLAMA

Jake Paul już deklaruje, że jego kolejnym wyzwaniem ma być Saul Alvarez, jeden z najlepszych pięściarzy w historii. Brzmi to może kuriozalnie, ale czy dziwi? Jeśli połączymy świat sportów walki, rozrywki, celebrytów, a do tego dorzucimy gigantyczne pieniądze, nic nie powinno zaskakiwać. 

Czytaj także:

ps, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej