"O włos od tragedii". Siedmiolatek zaatakował nożem rówieśnika

Na świetlicy szkolnej w Markach pod Warszawą siedmiolatek rzucił się z nożem na rówieśnika, krzycząc, że go zabije. Interweniowała nauczycielka, która została ranna - ustalił Onet. Dyrekcja szkoły nie powiadomiła policji. Zrobiła to matka zaatakowanego dziecka, która zarzuca dyrektorce, że ta "chciała zamieść sprawę pod dywan".

2024-11-21, 16:40

"O włos od tragedii". Siedmiolatek zaatakował nożem rówieśnika
Interwencja policji w szkole / Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Fot. MARIUSZ KAPALA / GazetA LUBUSKA/Polska Press/East News

Zdarzenie miało miejsce 15 listopada, ale sprawa dopiero teraz wyszła na jaw. Doszło do niego w szkole podstawowej nr 2 w Markach, po lekcjach - na świetlicy szkolnej. Chłopiec nie został poszkodowany, niemniej mogło dojść do tragedii. Szybko zareagowała wychowawczyni, która wyrwała napastnikowi nóż, odnoszą przy tym obrażenia dłoni.

- Tak mocno trzymał za rękojeść, że musiała odginać każdy palec, by mu go odebrać. Została przy tym pokaleczona. Gdyby nie ona… aż strach pomyśleć. On mógł zabić mego synka - relacjonowała mama chłopca w rozmowie z Onetem. Kobieta zastrzegła anonimowość.

O sytuacji dowiedziała się od innych rodziców. Portalowi opowiedziała: "Odebrałam synka ze szkoły między godz. 16 a 17. Nie mówił, że działo się coś szczególnego. Jednak później, około godz. 19, zaczęli do mnie dzwonić rodzice innych dzieci i wypytywać, jak się czuje mój synek i czy to rzeczywiście on został zaatakowany. Usiadłam z przerażenia".

Ruszył z nożem na rówieśnika. "O włos od tragedii"

W ocenie mamy siedmiolatka, dyrekcja szkoły zachowała się opieszale. Ma żal, że nikt z placówki nie poinformował jej o całym zajściu, jak również o to, że sprawa nie została zgłoszona na policję.

REKLAMA

Mama chłopca osobiście zawiadomiła mundurowych, jak tylko dowiedziała się o sprawie. - Było o włos od tragedii - mówiła Onetowi.

Nie kryje się z tym, że po tym, co zaszło, obawia się wysłać syna do szkoły. Boi się, że napastnik znów go zaatakuje, zwłaszcza że - jak stwierdziła - agresywny rówieśnik wcześniej sprawiał problemy wychowawcze. Z jej relacji wynika, że "zabierał innym uczniom pieniądze, groził im pobiciem, zaczepiał dziewczynki". Kobieta domaga się co najmniej zawieszenia siedmiolatka w prawach ucznia.

Dyrekcja: procedury były przestrzegane

Jak czytamy na portalu, dyrektorka szkoły nie chciała komentować sprawy. "Stwierdziła tylko, że jej zdaniem zachowała się zgodnie z procedurami, a sprawę wyjaśnia policja" - podał Onet.

Czytaj także:

Zaznaczono zarazem, że policja nie udziela informacji o sprawie. Wiadomo, że trafiła ona do prokuratury i Sądu Rodzinnego w Wołominie.

łl/Onet

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej