Wielki pożar w Gdańsku. Sprawę już bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego analizuje okoliczności pożaru w Gdańsku. Ogień strawił 2/3 zabytkowej hali Zakładu Napraw Taboru o wymiarach 250 na 100 metrów. Wewnątrz znajdowało się między innymi 1500 elektrycznych rowerów metropolitalnych Mevo i 1000 akumulatorów.
2025-02-06, 10:38
ABW reaguje na pożar w Gdańsku
Pożar w budynku dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego wybuchł w środę po godz. 13. Nie wiadomo, co doprowadziło do pojawienia się ognia. Przyczynę pożaru w Gdańsku sprawdzają służby. W nieoficjalnej rozmowie z Polskim Radiem przedstawiciel Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaznaczył, że to postępowanie standardowe, które jest wdrażane "przy każdych dużych podobnych wydarzeniach".
Dogaszanie pogorzeliska na gdańskiej Przeróbce może potrwać do końca dnia. Na terenie dawnego ZNTK do północy działało 300 strażaków. Teraz na miejscu pracuje ich około 30.
- W środę po godz. 21.20 ustaliliśmy lokalizację pożaru. Po północy nastąpiło przegrupowanie sił i środków na miejscu zdarzenia, część jednostek została odesłana - przekazał p.o. rzecznik prasowy Pomorskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP mł. kpt. Michał Swobodziński.
Seria podejrzanych pożarów
Eksperci, którzy będą analizować miejsce pożaru, mają sprawdzić m.in. czy zdarzenie miało podobny przebieg jak inne tego typu incydenty, gdzie potwierdzono udział obcej agentury lub są ślady wskazujące na jej zaangażowanie.
REKLAMA
"Pod koniec maja 2024 roku ABW poinformowała, że »na terenie Warszawy, Pruszkowa oraz woj. pomorskiego, funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali trzech mężczyzn - obywatela Polski oraz dwóch obywateli Białorusi - podejrzewanych o dokonywanie podpaleń obiektów w różnych częściach kraju«" - przypomina oficjalny portal Gdańska.
Czytaj także:
- Ogromne pożary w Europie. "Stoi za tym rosyjskie GRU"
- Dywersja w Polsce. Są nowe informacje z prokuratury. 20 osób usłyszało zarzuty
Głośna była sprawa pożaru hali kupieckiej przy Marywilskiej 44 w stolicy. W ostatnim czasie spłonął też magazyn palet w podwarszawskich Markach, a na terenie zakładu zajmującego się recyklingiem przy Żwirki i Wigury 2 służby ujawniły pojemniki z substancjami, które mogły służyć do inicjowania pożarów. Sabotażysta na zlecenie Rosji szykował się do podpalenie fabryki farb we Wrocławiu. Gigantyczny pożar zajął także składowisko odpadów w Siemianowicach Śląskich. Biegły ustalił, że ogień podłożono tam w trzech miejscach.
Przykładów "dziwnych" pożarów nie brakuje. Wiadomo, że Rosjanie za zlecenie płacą od 10 do 15 tys. euro.
REKLAMA
Źródła: Polskie Radio/PAP/gdansk.pl/fc/kor
REKLAMA