Jubiler myślał, że kupił złoto z afrykańskiej kopalni. Brat za późno go ostrzegł
Podający się za biznesmena obywatel Demokratycznej Republiki Konga oszukał warszawskiego jubilera, zostawiając w sejfie 5 kg tombaku zamiast czystego złota z afrykańskiej kopalni. Dodatkowo wraz z kolegami okradł jubilera zabierając mu 120 tys. euro (ok. pół miliona złotych).
2025-02-07, 07:39
Policja: oszust z Konga sprzedawał tombak zamiast złota
Policjanci ustalili, że kilka tygodni temu podający się za biznesmena z Afryki, 33-letni obywatel Konga nawiązał "biznesową" współpracę z jednym z warszawskich jubilerów. - Zaoferował mu sprzedaż po atrakcyjnej cenie 5 kilogramów wysokiej jakości złota. Twierdził, że pochodzi ono prosto z kopalni w Kongo - przekazał mł.asp. Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej komendy.
Mężczyzna mieszkał we Francji, a do Warszawy przyjechał z dwoma wspólnikami, aby omówić z klientem szczegóły transakcji. Spotkanie i negocjacje z handlarzami zorganizowano w sklepie, należącym do znajomej pokrzywdzonego jubilera.
Oprócz niej, na miejscu był też jego brat. Dla uwiarygodnienia oferty sprzedający "biznesmen z Afryki" umożliwił nabywcy sprawdzenie oferowanego złota. Dał mu niewielką próbkę cennego metalu, którego specjalne badanie potwierdziło autentyczność i dużą wartość.
Warszawski jubiler wynegocjował kupno 2 kilogramów złota za 120 tys. euro, co daje ponad 500 tys. złotych. Biznesmen przeliczył pieniądze klienta, zapakowane w paczki.
Do transakcji miało dojść następnego dnia, przy czym handlarz zostawił w sejfie 5 kilogramów złota, którego resztę zgodził się odebrać na zakończenie wymiany.
"Zwykły papier zamiast banknotów"
Jubiler odebrał swoje pieniądze, a jego brat zawiózł zagranicznych handlarzy do hotelu. - Po drodze wstąpili na obiad, w trakcie którego nabrał podejrzeń co do uczciwości biznesmenów z Afryki. Zadzwonił do swojego brata, prosząc, aby ten sprawdził paczki z pieniędzmi. Okazało się, że w środku zamiast banknotów jest zwykły papier - przekazał Pacyniak.
Okradziony jubiler natychmiast pojechał do restauracji. Gdy dotarł na miejsce, handlarze na jego widok rzucili się do pieszej ucieczki. Jeden z nich został złapany i przekazany przybyłym na miejsce policjantom, którzy zawieźli go do śródmiejskiej komendy.
Policjanci na samym początku sprawdzili złoto pozostawione w sejfie. Okazało się, że jest to bezwartościowy tombak, a nie drogocenne złoto z Afryki. Okazało się też, że pieniędzy w paczkach nie było. Jubilerowi podejrzani ukradli 120 tys. euro.
- Z ustaleń śródmiejskich kryminalnych wynika, że sprawcy skrupulatnie przygotowali się do tego procederu. Niewielka próbka złota przekazana klientowi do sprawdzenia była prawdziwa, bo chcieli oni uwiarygodnić pochodzenie cennego metalu. Jednak ich biznesowa działalność i intencje okazały się przestępstwem - zaznaczył Pacyniak.
Zatrzymanemu 33-latkowi postawiono zarzuty oszustwa i kradzieży mienia znacznej wartości. Grozi mu do 10 lat więzienia. Sąd przychylił się do wniosku prokuratura i zastosował wobec podejrzanego trzymiesięczny areszt. Policja poszukuje wspólników "biznesmena z Afryki".
- 25-latek po gimnazjum i bez uprawnień. "Leczył" chorych, w tym na raka
- Strzały do kierowcy autobusu w Warszawie. Zatrzymany mężczyzna
Źródło: PolskieRadio24.pl/PAP/Policja/kor
REKLAMA
REKLAMA