Julia była chłopcem, a Romeo śledziem. Odkrywamy sekrety "Romea i Julii" Szekspira
"Romeo i Julia" to obok "Hamleta" najpopularniejsza sztuka Williama Szekspira, wydaje się więc, że nie ma ona przed nami żadnych tajemnic. Jednak nawet to, co w tej tragedii najbardziej znane, może skrywać pewne tajemnice.
![Michał Czyżewski](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fstatic.prsa.pl%2Fimages%2F675a0c7e-c5ed-4ca1-9691-cac92fbe1c0a.jpg&w=3840&q=75)
Michał Czyżewski
2025-02-14, 06:00
Zuchwałość miłości
Przez badaczy dorobku Williama Szekspira (1564-1616) utwór "Tragedia Romea i Julii" ("The Tragedie of Romeo and Juliet"*) zaliczany jest do wczesnego etapu twórczości, przypadającego na ostatnią dekadę XVI wieku. W epoce tej pisarz stworzył również m.in. komedię "Sen nocy letniej", ("A Midsommer Nights Dreame"*), którą z tamtą sztuką łączy nie tylko styl, lecz także wiele elementów zarówno treści, jak i praktyki teatralnej epoki elżbietańskiej.
O czym jest "Romeo i Julia"? To wie niemal każdy widz i czytelnik wychowany w kulturze Zachodu: osią dramatu są perypetie dwojga tytułowych zakochanych, którym na drodze do nawiązania pełnoprawnej relacji romantycznej stoi fakt, że pochodzą z dwóch śmiertelnie zwaśnionych rodów. O tym, jak śmiertelnie, przekonujemy się w drugiej połowie fabuły, gdy na skutek zagęszczenia konfliktu między familiami po kolei umiera sześć osób, z czego trzy zostają zamordowane, jedna umiera z żalu, zaś dwie - właśnie Romeo i Julia - popełniają samobójstwo
![Martwi Romeo (Bogusz Bilewski) i Julia (Janina Traczykówna) w inscenizacji "Romea i Julii" w reżyserii Lidia Zamkow w 1956 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe](http://static.prsa.pl/images/fb1c8864-7061-4e7d-9074-2c6d3d09f6da.jpg)
Pozornie więc "Romeo i Julia" to tragiczna historia o ludziach, których jedynym pragnieniem jest wstąpienie w związek małżeński i wspólne życie, ale uniemożliwia im to okrutna machina społeczno-polityczna. Pozornie kochankowie przegrywają. Jednak niemiecki poeta romantyczny Heinrich Heine (1797-1856) w swoim szkicu o Julii widzi sprawę nieco inaczej:
"to nie wspomnianych dwoje ludzi, lecz sama miłość jest bohaterką tego dramatu. Widzimy tu, jak miłość wstępuje na scenę z młodzieńczą zuchwałością, stawiając czoła wszelkiej nieprzyjaźni i zwyciężając wszystko. Albowiem nie obawia się w tych zaciętych zmaganiach szukać schronienia w objęciach swojego najstraszliwszego, ale i najpewniejszego sprzymierzeńca: śmierci. Miłość w przymierzu ze śmiercią jest niezwyciężona".
REKLAMA
Gwałtownie wybuchająca miłość jest stawiana ponad wszystkim, niecierpliwa i żądna natychmiastowego spełnienia: "nie ma dla niej żadnego wczoraj i nie myśli o żadnym jutrze... Chce tylko dnia dzisiejszego, ale domaga się go w całości, nieskróconego i niezubożonego... Nie chce nawet jego cząstki oszczędzać na przyszłość i gardzi odgrzewanymi resztkami przeszłości...".
Bez wątpienia głównym powodem tego podejścia jest wiek zakochanych. Są bardzo młodzi – tak bardzo, że z perspektywy XX i XXI wieku może to budzić wiele kontrowersji.
![Z lewej: Romeo (Bogusz Bilewski) i Julia (Janina Traczykówna) w inscenizacji "Romea i Julii" z 1956 roku. Z prawej: Heinrich Heine. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe / domena publiczna](http://static.prsa.pl/images/801a9e92-3690-42e0-82e0-340a0f077d09.jpg)
- Shakespeare czytał Kopernika? Naukowcy dowodzą, że to możliwe
- Król zakazał "Świętoszka", a potem go potajemnie oglądał. Jak Molier grał z władzą w teatrze
Julia Kapuleti nie ma nawet 14 lat
Wiek Julii poznajemy już na początku dramatu, gdy starającemu się o jej rękę szlachcicowi Parysowi ojciec dziewczyny, Pan Kapuleti, odpowiada:
REKLAMA
"Mojemu dziecku świat jest jeszcze obcy,
Ledwie czternastu lat wysnuła przędzę;
Parę jej wiosen jeszcze przeżyć trzeba,
Nim małżeńskiego zakosztuje chleba".**
Co ciekawe, oboje rodzice Julii są przekonani, że ich córka ma już 14 lat, i dopiero jej Niania (w polskich przekładach z nieznanych przyczyn nazywana "Martą") wskazuje, że zostało jeszcze kilka tygodni do czternastych urodzin dziewczyny.
Taka precyzja to jednak niepotrzebna matematyka, bo z dzisiejszej perspektywy Julia i tak była wciąż dzieckiem, zgrozę więc budzi w nas sam pomysł, że mogłaby zostać czyjąś żoną. Okoliczność ta jednak jeszcze w XIX wieku nie budziła zastrzeżeń, o czym świadczą słowa Heinricha Heinego:
"Julia kocha po raz pierwszy, a kocha kwitnącym zdrowiem ciała i duszy. Ma czternaście lat, co we Włoszech ma wartość siedemnastu w walucie północy. Jest pączkiem róży, który właśnie na naszych oczach otwierają pocałunkami wargi Romea i który rozwija się z młodzieńczym przepychem".
REKLAMA
Wydaje się, że to właśnie było celem samego Szekspira, któremu zależało na psychologicznej wiarygodności jego postaci. Nastolatkowie niezależnie od epoki mają wszak skłonność do przesady w miłości. Ale w jego epoce osoby, które ukończyły 14 lat, mogły już zupełnie legalnie się pobierać, i w tamtym czasie wiek Julii nie był źródłem żadnej kontrowersji. Gdyby tak było, cenzura zadziałałaby natychmiast. Fakt, że postać nieletniej Julii, mimo późniejszych ingerencji w niektóre treści sztuk Szekspira, dotrwała do naszych czasów, świadczy o tym, że przez całe stulecia to nie było dla nikogo problemem.
![Karty tytułowe dwóch wydań "Romea i Julii" Szekspira: po lewej pierwszy druk z 1597 roku, po prawej w pośmiertnym zbiorze "Pierwsze Folio". Fot. domena publiczna](http://static.prsa.pl/images/58195904-c38c-4125-8f61-f6b0fc4c1f19.jpg)
Z naszego punktu widzenia poważną kontrowersją może być jednak także wiek Romea Montekiego, choć nie ma w tekście ani jednej wskazówki, która określałaby dokładnie, ile młodzieniec ma lat. Przyjęło się, że jest kilka lat starszy od Julii, z reguły o dwa lub trzy lata. Nie brakuje jednak spekulacji, że mógł mieć nawet 20 lat, więc dzisiaj jego związek z 14-letnią Julią byłby już przestępstwem.
I znów - w czasach Szekspira nie było to niczym niezwykłym, mało tego: w momencie ślubu różnica wieku mogła być jeszcze większa, bo zwyczajowo mężczyźni żenili się, osiągnąwszy wiek dwudziestu kilku lat. Oczywiście nie zawsze żeniono się z nastolatkami tuż po przekroczeniu przez nie prawnej granicy 14 lat, szczególnie w wyższych sferach, gdzie wedle obyczaju wydawano za mąż dopiero 18-latki.
Kwestia wieku Julii ma szczególne znaczenie dla scenicznych i filmowych adaptacji dzieła Szekspira, bowiem pojawiają się tu oczywiste problemy natury prawnej, a przy okazji artystycznej - niełatwo znaleźć aktorkę w wieku 14 lat, która umiałaby zagrać tak trudną rolę. W słynnej - i kontrowersyjnej - adaptacji "Romea i Julii" (1968) Franco Zeffirellego (1923-2019) Julię grała 17-letnia Olivia Hussey (1951-2024). Po latach aktorka, która w czasie kręcenia filmu była przecież nieletnia, z powodu nagich scen z jej udziałem wytoczyła proces wytwórni filmowej o seksualne wykorzystanie. Trudno wyobrazić sobie, że podobna sprawa mogłaby być udziałem artystki mającej 14 lat (choć wiemy, że świat Hollywood ma wiele na sumieniu).
REKLAMA
![Z lewej: Franco Zeffirelli i Olivia Hussey na planie ekranizacji "Romea i Julii" z 1968 roku. Z prawej: sugestywna prasowa reklama filmu. Fot. domena publiczna](http://static.prsa.pl/images/005c6498-0940-4f7f-a0e6-f0920dd5c232.jpg)
- Urszulka, dziwny proboszcz i zagadkowa czaszka. Tajemnice życia i śmierci Jana Kochanowskiego
- Makbet - między Szekspirem a prawdą
To nie Szekspir wymyślił Romea i Julię
Genialny dramaturg przeszedł do historii jako ten, który unieśmiertelnił losy Romea i Julii, jednak postaci te istniały na długo przed jego sztuką, podobnie jak temat ich uczuć. Lista dzieł, z których Szekspir bezpośrednio lub pośrednio zapożyczył fabułę tragedii, jest długa i sięga jeszcze czasów przed narodzeniem Chrystusa.
Główny wątek swego dramatu Szekspir przepisał z wydanego w 1562 roku poematu "The Tragical History of Romeus and Juliet" ("Tragiczna historia Romeusa i Julii") autorstwa Arthura Brooke'a, mało znanego angielskiego poety, który ledwie rok po publikacji tego dzieła zginął w katastrofie morskiej. Utwór Brooke'a to z kolei przekład i adaptacja jednej z opowieści zawartej przez francuskiego pisarza Pierre'a Boaistuau (ok. 1517-1566) w jego "Histoires tragiques" ("Historie tragiczne") z 1559 roku. Była to "Histoire troisieme de deux Amants, don't l'un mourut de venin, l'autre de tristesse" ("Historia trzecia o dwojgu kochanków, z których jedno zmarło od trucizny, a drugie ze smutku".
To nie koniec, bowiem Boaistuau swój zbiór skompilował z sześciu przetłumaczonych na francuski krótkich próz autorstwa Włocha imieniem Matteo Bandello (ok. 1480-1562), popularnego w owym czasie twórcy 214 nowel. Wśród nich znalazło się właśnie powstałe w 1554 roku dziełko "Giulia e Romeo", które Bandello oparł z kolei na wcześniejszym o dwadzieścia kilka lat tekście "Giulietta e Romeo" innego włoskiego autora Luigiego da Porto (1485–1529). To tam imiona tych dwojga bohaterów pojawiają się po raz pierwszy, podobnie zresztą jak personalia innych postaci, a także nazwiska Montecchi i Cappelletti.
REKLAMA
![Karty tytułowe dzieł, w których pojawia się historia Romea i Julii i z których czerpał William Szekspir. Od lewej utwory: Luigiego da Porto, Pierre'a Boaistuau oraz Arthura Brooke'a. Fot. domena publiczna](http://static.prsa.pl/images/ea19ef86-71f1-4ca6-92a8-20da2d3fcb3c.jpg)
Ale to wciąż nie koniec. W XV wieku żył włoski nowelista Masuccio Salernitano (1410–1475), który jako pierwszy opisał ową historię nieszczęśliwej miłości, lecz jego bohaterowie nazywali się Mariotto i Ganozza. Od późniejszego o ponad wiek Szekspirowskiego dramatu nowelę tę odróżnia wiele szczegółów, ale zasadniczy przebieg fabuły jest bardzo podobny. Mamy tu wielką miłość, potajemny ślub, wygnanie młodzieńca z powodu dokonanego przez niego zabójstwa, zakonnika, truciznę, a następnie szereg tragicznych nieporozumień, które doprowadzają kochanków do śmierci.
Pośród innych możliwych inspiracji wymienia się także m.in. XIV-wieczny epos "Troilus i Criseyda" ("Troilus and Criseyde") angielskiego poety Geoffreya Chaucera (1343-1400), który, czerpiąc zresztą z poematu sławnego Giovanniego Boccaccia (1313-1375), opisuje tragedię wyzwoloną kolejami nieszczęśliwej miłości tytułowych bohaterów. Temat ten William Szekspir bezpośrednio podjął w napisanym około 1602 roku dramacie "Troilus i Kresyda" ("Troilus and Cressida").
![Schemat przedstawiający drogę opowieści o Romeo i Julii od dzieła Masuccia Salernitana do tragedii Williama Szekspira. Fragment książki "Brooke's 'Romeus and Juliet,': Being the Original of Shakespeare's 'Romeo and Juliet'" z 1908 roku. Fot. domena publiczna](http://static.prsa.pl/images/c3abcbb8-655f-4590-8476-c5754c8db698.jpg)
Temat miłości dwojga młodych ludzi pochodzących ze skonfliktowanych rodzin jest jednak starszy co najmniej o kilkanaście wieków. Owidiusz (43 p.n.e.-17/18) w swoich słynnych "Przemianach" (łac. "Metamorphōsēs") opisał historię zakochanych w sobie Pirama i Tyzbe, mieszkańców Babilonu, którzy w obawie przed gniewem rodziców spotykali się w tajemnicy, rozmawiając ze sobą przez szczelinę w murze dzielącym ich rodowe posiadłości, później zaś w wyniku nieporozumień towarzyszących planowanej ucieczce targnęli się na własne życie. Tekst Owidiusza to zapis istniejącego jeszcze wcześniej starożytnego mitu, którego początków nie da się już zrekonstruować.
Imię Tyzbe zostaje mimochodem wspomniane w tekście "Romea i Julii", ale w innej sztuce Szekspira - "Śnie nocy letniej" - opowieść zaczerpnięta z Owidiusza stanowi bardzo istotny składnik fabuły, a przy tym niejako w pigułce daje wgląd w pewną praktykę elżbietańskiego teatru.
REKLAMA
- "Czy do powiedzenia coś ma śmierć?". Stanisław Barańczak i sprawy najważniejsze
- "Zapalały się domy po trzy, po cztery, jeden za drugim". Wielki pożar Londynu w 1666 roku
Chłopiec w przebraniu Julii
W komedii "Sen nocy letniej" mamy do czynienia z chwytem dramaturgicznym znanym jako "teatr w teatrze". Grupa rzemieślników pod wodzą cieśli Piotra Pigwy ma zamiar wystawić ku uciesze ateńskiego dworu krotochwilę zatytułowaną "Najsmutniejsza komedia i najokrutniejsza śmierć Pirama i Tyzby". Droga do spektaklu nie jest jednak łatwa - już samo rozdzielanie ról spotyka się z oporem niektórych aktorów. Łatacz miechów Fujarka, który ma zagrać Tyzbe, woła do Pigwy:
"Na uczciwość, nie daj mi roli kobiety; już broda sypać mi się zaczyna".***
Gra z tożsamością płciową jest w "Śnie nocy letniej" oraz innych komediach Szekspira źródłem humoru, ale oddaje również codzienność środowiska teatralnego przełomu XVI i XVII wieku. Zgodnie z tradycją wywiedzioną jeszcze z teatru antycznego, a podtrzymywaną w purytańskiej Anglii, aż do 1661 roku kobiety nie mogły być w zespołach teatrów komercyjnych (zdarzało się, że występowały w sztukach trup ulicznych, jednak wówczas postrzegano je z reguły jako prostytutki). Na elżbietańskiej scenie mogli więc pojawić się wyłącznie mężczyźni, którzy odgrywali zarówno role męskie, jak i żeńskie (w swojej komedii Szekspir wyśmiewa zresztą ten konwenans, każąc rzemieślnikom - poprzez usta Pigwy - grać nie tylko kobiety i mężczyzn, lecz także lwa, mur oraz światło księżyca).
REKLAMA
![W teatrze epoki elżbietańskiej scena znajdowała się na dziedzińcu gmachu teatralnego, a aktorzy grali pod gołym niebem. Spektakle odbywały się w ciągu dnia, by wykorzystać światło słońca, a jeśli sztuka przeciągała się do wieczora, zapalano świece. Fot. domena publiczna](http://static.prsa.pl/images/89e80ce9-5fb7-4d0d-bdcd-7e6f26655f51.jpg)
Oczywiście, aby uzyskać choć odrobinę realizmu, nie każdy mężczyzna mógł grać kobietę. Fujarka nie bez powodu wytacza argument o sypiącej się brodzie. Role żeńskie w erze Szekspira grywali bowiem chłopcy przed czasem dojrzewania, aby głosem i aparycją móc jak najlepiej udawać przedstawicielki płci przeciwnej. Gdy tylko na ich twarzach pojawiał się zarost, a na szyi jabłko Adama, zaczynała się dla nich epoka ról wyłącznie męskich.
Gdy więc w 1597 roku tragedia "Romeo i Julia" została po raz pierwszy wystawiona na scenie, Julię na pewno grał jakiś młodziutki aktor. Rzecz jasna świadoma tego publiczność odczytywała tę "przebierankę" w sposób właściwy epoce, tworząc w ten sposób swoiste zwierciadlane odbicie zabiegu teatru w teatrze czy też rozszerzając to zjawisko poza ramy samego spektaklu.
"W teatralnym udawaniu jest coś erotycznego, coś, co wzmaga się wraz z rozmiarem i entuzjazmem tłumów, dla których aktor gra. I odwrotnie, w erotycznym pragnieniu większości szekspirowskich postaci jest coś głęboko teatralnego" – pisał filozof i krytyk literacki René Girard (1923-2015) w książce "Szekspir. Teatr zazdrości".
- "Z moich sztuk najbardziej lubię tę, której jeszcze nie ma". Sławomir Mrożek w teatrze
- "To zniszczenie teatru!". Tadeusz Różewicz kontra krytycy
Elżbietańska (ob)scena
Ze względu na tragiczny finał w powszechnym odbiorze sztuka "Romeo i Julia" to opowieść bardzo smutna i nader poważna. Dla wielu osób może być więc zaskakujące, że w tekście tym aż roi się od rubasznego dowcipu o zabarwieniu seksualnym, choć jest on z reguły dość dobrze kamuflowany. Zdaniem znakomitego teatrologa Jerzego Limona (1950-2021) "bodaj najbardziej »obsceniczna« sztuka, jaką Szekspir napisał, to »Romeo i Julia«, gdzie doszukiwano się stu siedemdziesięciu pięciu frywolnych kalamburów":
"Pierwsze dwa akty to w zasadzie pyszna komedia, pełna frywolnych żartów, a nawet zwyczajnego świntuszenia, zwłaszcza gdy na scenie pojawiają się trzej młodzi przyjaciele, Romeo, Benwolio i Merkucjo".
Już w pierwszej scenie dramatu dwaj słudzy Kapuletich toczą rozmowę na temat ewentualnego przebiegu bitwy z ludźmi Montekich, gdzie w podtekstach można dopatrzyć się gróźb zbiorowego gwałtu, miecz staje się reprezentacją męskiego członka, a pochwa tegoż miecza pochwą nieco innego rodzaju. A to dopiero początek.
Prym w nieprzystojnych kalamburach wiedzie Merkucjo, który mniej lub bardziej subtelnie odczytuje wszystkie zdarzenia i osoby przez pryzmat lubieżności i energii seksualnej. Jerzy Limon podsumowuje tak tę postać: "w »Romeo i Julii« Merkucjo nie przepuści żadnej okazji, żeby poświntuszyć". Widać to szczególnie wtedy, gdy na scenę wkracza tytułowy bohater, powracający - jak przypuszczają nieco zazdrośni przyjaciele - od Rozaliny, czyli pierwszego obiektu westchnień Romea. W opisie Merkucja Rozalina zostaje sprowadzona do "wysmukłych nóżek i toczonych bioder z przyległościami".
REKLAMA
![Na pierwszym planie Merkucjo (John Barrymore), Romeo (Leslie Howard) oraz Tybalt (Basil Rathbone) na ulotce reklamującej filmową adaptację "Romea i Julii" z 1936 roku. Fot. domena publiczna](http://static.prsa.pl/images/60667e78-b1cb-48e7-a8eb-b6eec86652c6.jpg)
Żartownisie powtarzają również panujące w owej mizoginistycznej epoce przekonanie, że (jak to ujął Jerzy Limon) "kobiety - poprzez swą nieokiełznaną lubieżność - pozbawiają mężczyzn sił witalnych". Dlatego Merkucjo, gdy wreszcie widzi zmierzającego ku przyjaciołom Romea, woła teatralnie: "bez mlecza, jak śledź suszony. O! człowieku! jakżeś się w rybę przedzierzgnął!", a chwilę wcześniej stwierdza: "biedny Romeo! Już trup z niego! Zakłuty czarnymi oczyma białogłowy"**.
Cytaty te dosłownie odczytane mogą wydawać się nawet całkiem poetyckie, o ile nie zauważymy kryjących się w nich kalamburów (nawiasem mówiąc, bardzo wiele zakorzenionych w angielszczyźnie pseudonimów i żartów językowych znika w przekładzie, dlatego tekst "Romea i Julii" stanowi wciąż wyzwanie dla tłumaczy).
Z pomocą jeszcze raz przybywa Jerzy Limon, który w książce "Szekspir bez cenzury" tłumaczy: "w elżbietańskiej angielszczyźnie »oko«, czyli »eye«, zwłaszcza »czarne«, oznacza właśnie waginę, jak chociażby w »Romeo i Julii«, gdzie wspomniany już Merkucjo mówi o »czarnym oku« (»black eye«) Rozaliny, które miało tak wymęczyć Romea, że uczyniło zeń wymiękłą rybę".
Tego rodzaju kalamburów dopatrywać można się w wypowiedziach wielu osób, przy czym ich natężenie jest nierównomierne. Merkucjo oczywiście świntuszy całkiem jawnie, a przy tym pomysłowo; Niania jako kobieta prosta robi to z reguły nieświadomie, czasem wskutek językowej niezręczności, gdy np. sugeruje akty seksualne dokonywane przez Julię i Romea; w mowie Romea żarty takie pojawiają się najczęściej wtedy, gdy podejmuje je jako grę z Merkucjem, Julia zaś, jako najbardziej niewinna i poważna, wypowiada niekiedy zdania, których dwuznaczność nie ma wpływu na innych bohaterów i jest zaplanowana raczej jako zabawa samego Williama Szekspira z publicznością.
REKLAMA
Oczywiście wyłuskanie i zrozumienie wszystkich "stu siedemdziesięciu pięciu frywolnych kalamburów" nie jest w ogóle konieczne dla zrozumienia tragedii Romea i Julii, stanowi jednak dowód na to, że sam temat miłości, nawet najbardziej nieszczęśliwej, zainspirował Szekspira do przypomnienia, że miłość składa się nie tylko z tęsknoty, wzdychania i marzenia, lecz także z tej bardziej przyziemnej - a przy tym przyjemnej - części.
***
Adam Ferency czyta wiersz Cypriana Kamila Norwida "W Weronie", w którym poeta odnosi się do społecznej pamięci o Romeo i Julii:
Zapraszamy do odwiedzenia serwisu specjalnego poświęconego Cyprianowi Kamilowi Norwidowi:
Przypisy:
* forma ortograficzna anglojęzycznych tytułów według tzw. "Pierwszego Folio" ("First Folio", właśc. "Mr. William Shakespeare's Comedies, Histories, & Tragedies") pierwszego zbioru dramatów Szekspira, wydanego pośmiertnie w 1623 roku
** przekład Józefa Paszkowskiego
*** przekład Leona Ulricha
Źródła:
Heinrich Heine, "Dziewczęta i kobiety Shakespeare'a", tłum. Tadeusz Zatorski, Warszawa 2018
René Girard, "Szekspir. Teatr zazdrości", tłum. Barbara Mikołajewska, Warszawa 1996
Jerzy Limon, "Szekspir bez cenzury. Erotyczny żart na scenie elżbietańskiej", Gdańsk 2018
Rolf Vollmann, "Arka Szekspira. Przewodnik po miłości i zbrodni", tłum. Viktor Grotowicz, Warszawa 2003
Jan Kott, "Szekspir współczesny", Kraków 1990
REKLAMA
REKLAMA