"Jedyna duszy y serca pociecho". Dzieje namiętnej miłości Sobieskiego i Marysieńki

"Całuie wszystkie śliczności naywdzięcznieyszego ciałeczka iedynéy Marysienki swoiéy" - pisał spod Wiednia stęskniony król Jan III Sobieski. Wybitny dowódca bywał nie mniej wybitnym kochankiem, a jego listy nawet dziś mogą wywołać rumieńce.

2025-02-14, 05:55

"Jedyna duszy y serca pociecho". Dzieje namiętnej miłości Sobieskiego i Marysieńki
Fragment obrazu "Król Jan III Sobieski i Marysieńka" Wandalina Strzałeckiego (1855-1917). Foto: Muzeym Narodowe w Warszawie / cyfrowe.mnw.art.pl

Nie dość dobra partia

Wszystko zaczęło się od kapitulacji. Na samym początku inwazji Szwecji na Rzeczpospolitą w 1655 roku, zwanej potopem szwedzkim, dwie wrogie armie starły się w bitwie pod Ujściem w Wielkopolsce. Losy bitwy rozstrzygnęły się bardzo szybko na niekorzyść Polaków. 25 lipca 1655 roku podpisano akt kapitulacji Wielkopolski, czyli oddanie jej we władanie króla Szwecji Karola X Gustawa.

Tego samego dnia oddziały szlachty polskiej, w tym i 26-letni pułkownik Jan Sobieski herbu Janina (1629-1696), w owym czasie starosta krasnostawski, oddały się do dyspozycji szwedzkiego władcy, a niespełna trzy miesiące później wraz z wieloma innymi żołnierzami złożył przysięgę wierności Karolowi Gustawowi. Tym samym Sobieski dopuścił się, jak chcą niektórzy, zdrady wobec króla polskiego Jana Kazimierza.

Historycy do dziś spierają się, jakie znaczenie miał czyn Sobieskiego i czy miał on (i reszta szlachty) jakiś wybór w sytuacji, w której znalazły się ziemie polskie po szwedzkim najeździe. W tamtym okresie jednak wierni Koronie rodacy mieli mniej wątpliwości i nie pałali do "zdrajców" entuzjazmem. Nic więc dziwnego, że w tych kręgach Jan Sobieski zyskał również niską lokatę na rynku matrymonialnym - i to akurat wtedy, gdy się szaleńczo zakochał.

Czytaj także:
Z lewej: Jan III Sobieski na portrecie z lat 80. XVII wieku prawdopodobnie autorstwa Daniela Schultza (1615–1683). Z prawej: Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien na portrecie z lat 1658-1660 (autor nieznany). Fot. domena publiczna Z lewej: Jan III Sobieski na portrecie z lat 80. XVII wieku prawdopodobnie autorstwa Daniela Schultza (1615–1683). Z prawej: Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien na portrecie z lat 1658-1660 (autor nieznany). Fot. domena publiczna

Dwórka prosto z Francji

Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien (1641-1716) trafiła do Polski jako dziecko wraz z dworem francuskiej księżniczki Ludwiki Marii Gonzagi, która w 1646 roku przybyła do Warszawy jako żona króla Władysława IV (1595-1648). Pełna uroku dziewczynka, szybko ochrzczona "Marysieńką", była córką zubożałego francuskiego rodu szlacheckiego i wyjazd do Polski był dla niej szansą na poprawę losu.

Dla Ludwiki Marii dziecko było zaś namiastką córki, której tak jej brakowało, ale nie tylko - w przyszłości miała też stać się narzędziem zbudowania wokół swej osoby środowiska wpływu na polskim dworze królewskim. Nie bez przyczyny Gonzaga przywiozła ze sobą nad Wisłę cały wianuszek piękności. Ich rolą było znaleźć dobrą partię i za pośrednictwem węzła małżeńskiego związać ją z samą monarchinią.

To do królowej więc, a nie matki Marysieńki, należała decyzja, kogo poślubi młoda dama. Kwestia ta pojawiła się zresztą dość szybko, bo w owej epoce legalny wiek zamążpójścia był dużo niższy niż obecnie, a według relacji współczesnych Marysieńka była nadzwyczaj urodziwa. Wokół 14-letniej dwórki niebawem zaczęli więc krążyć adoratorzy, a królowa bacznie się im przyglądała.

Wiosną 1655 roku na jednym z bali karnawałowych w Warszawie Maria Kazimiera poznała starostę Sobieskiego. Spotkanie to owiane jest legendą: nastolatka i starszy o ponad dekadę mężczyzna mieli od razu przypaść sobie do gustu, a nawet zakochać się od pierwszego wejrzenia. Czy tak było naprawdę, nie wiemy, wiemy natomiast, że wkrótce nadeszło nieszczęśliwe lato 1655 roku, a z nim szwedzki potop, który odmienił oblicze Rzeczpospolitej.

REKLAMA

Ludwika Maria Gonzaga, której po rychłej śmierci Władysława IV udało się powrócić na polski tron, poślubiając następcę zmarłego męża - Jana II Kazimierza Wazę (1609-1672) - nie pozwoliła Marysieńce na ślub ze zdrajcą króla. Wprawdzie w marcu 1656 roku Sobieski opuścił szwedzkie szeregi i oddał się pod komendę Stefana Czarnieckiego (1599-1665), dzięki czemu wkrótce uzyskał urząd chorążego wielkiego koronnego, ale Gonzaga podjęła już decyzję. Wybrała zawsze lojalnego Koronie, a przy tym zamożniejszego Jana Sobiepana Zamoyskiego herbu Jelita (1627-1665), ordynata zamojskiego. W 1658 17-letnia Maria Kazimiera zgodnie z wolą królowej wyszła za 31-letniego szlachcica i na kilka lat przeniosła się do Zamościa.

Z lewej: Ludwika Maria Gonzaga na portrecie z 1646 roku pochodzącym z warsztatu Justusa van Egmonta  (1602–1674). Z prawej: Jan Sobiepan Zamoyski na XIX-wiecznym portrecie autorstwa Józefa Buchbindera (1839–1909). Fot. domena publiczna Z lewej: Ludwika Maria Gonzaga na portrecie z 1646 roku pochodzącym z warsztatu Justusa van Egmonta (1602–1674). Z prawej: Jan Sobiepan Zamoyski na XIX-wiecznym portrecie autorstwa Józefa Buchbindera (1839–1909). Fot. domena publiczna

Listy do sąsiadki

Jan Sobieski, jak mówi legenda, nie zapomniał o swym zauroczeniu, choć na początku małżeńskiego pożycia Marysieńki z Zamoyskim relacja kobiety z chorążym koronnym była poprawna. Przypadkiem oboje mieszkali po sąsiedzku. W przeciwieństwie jednak do Marii Kazimiery, której zadaniem miało być siedzenie w domu i rodzenie dzieci, Sobieski z racji sprawowanej funkcji często jeździł do Warszawy, więc sąsiadka poprosiła go, by przekazywał jej najnowsze wieści z dworu, co ten z radością uczynił.

Małżeństwo Zamoyskich nie było udane. Jan Sobiepan miał skłonność do alkoholu i towarzystwa pań lekkich obyczajów, czworo dzieci, które para spłodziła, zmarło jako niemowlęta lub małe dzieci (nie licząc jednego poronienia), a życie na prowincji śmiertelnie nudziło Marysieńkę. Ponadto niektórzy wyrzucali magnatowi, że popełnił w gruncie rzeczy mezalians, żeniąc się z panną ubogą, i do tego nie-Polką.

Jednak gdy kawaler Sobieski zaczął w listach pozwalać sobie na coraz więcej nieprzyzwoitych aluzji, sąsiadka stanowczo to ukróciła. Mimo wszystko była wierna obowiązkom, jakie nakładał na nią święty węzeł małżeński, choć jej protektorka zdążyła się już zorientować, że pozbawiony politycznych ambicji Zamoyski był jednak chybionym wyborem. Z czasem i Marysieńka zaczęła bardziej przychylnie odnosić się do umizgów Sobieskiego, nadal jednak nie śmiąc łamać przysięgi kościelnej.

REKLAMA

Rozwiązanie problemów przyniósł los. Po siedmiu latach przykrego małżeństwa Jan Sobiepan Zamoyski umarł 7 kwietnia 1665 roku. Ostatnia przeszkoda została usunięta. Od tego dnia datuje się miłosne szczęście Marysieńki i Sobieskiego, które trwać miało przez trzydzieści lat - aż do zgonu tego drugiego.

Jan III Sobieski z rodziną. Obraz z ok. 1693 roku pędzla Henriego Gascara (1635–1701). Fot. domena publiczna Jan III Sobieski z rodziną. Obraz z ok. 1693 roku pędzla Henriego Gascara (1635–1701). Fot. domena publiczna

Do dwóch razy sztuka

Marysieńce i Sobieskiemu tak zależało, by od razu zacząć odrabiać stracone lata, że pobrali się potajemnie zaledwie pięć tygodni po śmierci Zamoyskiego, a więc jeszcze w zwyczajowym czasie żałoby. Warto tu jednak zaznaczyć, że - przynajmniej wedle pewnej relacji, nie wiadomo, na ile wiarygodnej - istotny udział w tym szybkim ślubie miała królowa Ludwika Maria, co przebywający na dworze polskim agent elektora brandenburskiego opisał tak:

"Pani Zamoyska miała w pałacu królewskim schadzkę arcymiłą z panem Sobieskim w nocy o godzinie jedenastej. Królowa zaskoczywszy ich na uczynku, oświadczyła panu Sobieskiemu, że jeśli nie chce niezwłocznie poślubić pani Zamoyskiej, musi zginąć. Trzeba było zdecydować się na ślub w pałacu. Przyszedł potem ksiądz i dał im o północy ślub w pałacu. Zainteresowany wspominał po latach, że »łóżko w komnacie schadzek było wąskie, ciasne, a Marysieńka jakoś mnie na swoją ciągnęła pościel«".

Jedna rzecz nie budzi wątpliwości - dla Gonzagi Sobieski przedstawiał teraz dużo większą wartość, niż swego czasu Zamoyski. Jego kariera na dworze rozwijała się znakomicie: w 1665 roku został marszałkiem wielkim koronnym, w 1666 roku hetmanem polnym koronnym, a w 1668 hetmanem wielkim koronnym, a poza tym wciąż przybywało mu starostw, a więc: majątku. Tym razem więc królowa miała pewność, że wybrała mądrzej niż za pierwszym razem. Ale nawet ona nie spodziewała się wówczas, że ma przed sobą przyszłego króla.

REKLAMA

Portret Marysieńki z lat 80. XVII wieku (autor nieznany). Fot. domena publiczna Portret Marysieńki z lat 80. XVII wieku (autor nieznany). Fot. domena publiczna

Oficjalne uroczystości ślubne Marii Kazimiery i Jana Sobieskiego odprawiono 5 lipca 1665 roku. Złośliwi, w tym m.in. poeta Jan Andrzej Morsztyn (1621-1693), wyrzucali młodej parze, że wiąże się ze sobą tak szybko po owdowieniu Marysieńki. Dla wielu skandalem okazał się sam fakt, że było to tzw. "małżeństwo z miłości" - rzecz wśród wyższych sfer, pielęgnujących raczej matrymonialną dyplomację i rodowy handel wymienny, nie do pomyślenia. Powróciły dawniejsze jeszcze oskarżenia, że Maria Kazimiera, jako osoba bez istotnego zaplecza majątkowego, robi po prostu karierę polityczną za pomocą swych wdzięków.

Zakochani małżonkowie nic sobie z tego nie robili. Ich miłość, niezależnie od historycznej oceny ich wcześniejszych i późniejszych dokonań, stanowi ewenement w dziejach polskiej monarchii. Nikt się tak nie kochał, jak Sobieski i Marysieńka.

"Śliczne nóżeczki", koniecznie nieumyte

Epoka wspólnego pożycia Sobieskich była burzliwa. Po abdykacji Jana Kazimierza nastał krótki okres rządów raczej negatywnie ocenianego Michała Korybuta Wiśniowieckiego (1640-1673). Ledwie zakończył się potop szwedzki, a już wybuchła wojna polsko-turecka. Schorowany Wiśniowiecki oddał pod Chocimiem dowodzenie armią Janowi Sobieskiemu, a zwycięstwo otworzyło wkrótce temu drugiemu drogę na tron.

W zabiegach o koronę męża wspierała Marysieńka, przeprowadzając wiele rozmów z wysoko postawionymi magnatami. W 1674 roku Jan III Sobieski rozpoczął królowanie. Oficjalna koronacja władcy i jego żony odbyła się 2 lutego 1676 roku w katedrze na Wawelu.

REKLAMA

Z lewej: Miniatury portretowe Jana Sobieskiego i Marii Kazimiery z ok. 1670 roku autorstwa Jeana Petitota (1607–1691) . Z prawej: Medal koronacyjny Jana III i Marii Kazimiery z 1976 roku autorstwa Johanna Höhna II  (ok. 1642-1693). Fot. domena publiczna
Z lewej: Miniatury portretowe Jana Sobieskiego i Marii Kazimiery z ok. 1670 roku autorstwa Jeana Petitota (1607–1691) . Z prawej: Medal koronacyjny Jana III i Marii Kazimiery z 1976 roku autorstwa Johanna Höhna II (ok. 1642-1693). Fot. domena publiczna

Z racji obowiązków królewskich i militarnych, a niekiedy na skutek zawirowań geopolitycznych para królewska musiała się czasem rozstać na dłużej, co oboje bardzo przeżywali, a szczególnie Sobieski. "Moja śliczna panno, bez której widzenia już ledwo żyć mogę" – pisał do Marysieńki, a w innym liście rozwijał przed ukochaną swą niedolę:

"tak okrutnej i niepojętej tęskności, jaką jeszcze większa od urodzenia mego nie była na mnie, przyczyny inszej nie widzę nad tę, że im dłużej się wpatruję w śliczności z nikim osoby wszystkiej nieporównaną i we wszystkie przymioty, które P. Bóg i natura tak hojnie rozdały, że całemu światu siła ująć musiały, tym coraz gorętszą muszę pałać miłością ku jedynej mej pannie".

Tęsknota urastała niekiedy do takich rozmiarów, że zaczynała dawać objawy somatyczne:

"mnie nie kapucynem ani kamedułem natura stworzyć chciała. Wszyscy na świecie ludzie, którzy mię znali, wierzyć temu nie mogli, abym się jedną żoną obejść mógł, a ja i z tą jedną cały rok już nie mieszkam, co nie tylko że się przyrodzeniu przykrzy, gdy mu się taki gwałt czyni, jako nie może być większy, ale i zdrowiu tak szkodzi, że już nie może bardziej. Ustawiczna gorączka dzień i noc, krosty po ciele, dymy do głowy takie, że się ledwie nie rozpada, a najbardziej począwszy od wiosny".

REKLAMA

Czytaj także:
"Jan Sobieski pod Wiedniem" ("Zwycięstwo pod Wiedniem). Oobraz Jana Matejki (1838-1893) namalowany w latach 1882–1883. Fot. domena publiczna "Jan Sobieski pod Wiedniem" ("Zwycięstwo pod Wiedniem). Oobraz Jana Matejki (1838-1893) namalowany w latach 1882–1883. Fot. domena publiczna

Podczas wypraw wojennych i innych podróży w listach dawała znać o sobie również frywolna i śmiała wyobraźnia króla, gdy pisał: "całuję, lubo w imaginacyi, z niewymownym jednak gustem, wszystkie śliczności najukochańszego mego ciałeczka", a nawet: "całuję począwszy od busieńki, wszystkie śliczności, a najbardziej tyteńki, muszeczkę, pajączka i śliczne nóżeczki".

Sobieski miał zresztą talent do łączenia ekspresji wzniosłych uczuć z podkreślaniem fizycznego wymiaru swego uczucia. "Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy" – pisał. – "Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i pomyśleć niepodobna (...). To jest pewna, że już od dawnego czasu zdało mi się, żem bardziej i więcej kochać nie mógł; ale teraz przyznawana, że lubo nie bardziej, bo niepodobna kochać bardziej, ale je vous admire coraz więcej, widząc perfekcję a tak dobrą i w tak pięknym ciele duszę".

W innym liście król daje prawdziwie poetycki popis, zręcznie mieszając najróżniejsze odmiany erotyzmu:

REKLAMA

"więcej pisać sił nie staje, moja śliczna dobrodziejko, bo to dopiero dziś trzeci dzień, jako mnie odżywiła śliczna Wci dobrodziejki mojej rączka, którą całuję milionkroć sto tysięcy razów, bo mi ta żywot dała, i przez tę wieczną przyjaźń i miłość przyobiecaną. Całuje śliczne nóżeczki Wci dobrodziejki mojej, które, przy inszych wszystkich ślicznościach, w tę mię wieczną a tak miłą Wci dobrodziejki mojej wprawiły niewolę. Rozkazujże tedy, moja śliczna panno, wszystko, jak twemu niewolnikowi, a kochaj, już więcej nie wymawiając i nie powątpiewając, swego najwierniejszego sługę."

Portret Marii Kazimiery Sobieskiej z ok. 1676 roku przypisywany Charles'owi Le Brun  (1619–1690). Fot. domena publiczna Portret Marii Kazimiery Sobieskiej z ok. 1676 roku przypisywany Charles'owi Le Brun (1619–1690). Fot. domena publiczna

W korespondencji napotkać można też rzeczy, które raczej śmieszą, niż wzruszają. Sobieski, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, który dziś wydaje się nam kuriozalny, pielęgnował na przykład przekonanie, że mycie się nie jest szczególnie zdrowe, gdy więc miał w końcu po licznych przygodach powrócić do domu, upominał Marysieńkę, by się przez kilka dni nie myła, aby sprawić mu przyjemność niezupełnie świeżym zapachem swego ciała.

Maria Kazimiera wykazywała wręcz przeciwną intuicję, gdy podnosiła kwestie zdrowotne. W jej czasach oczywiście nikomu nie śniło się o bakteriologii czy epidemiologii, ale, jako kobieta doświadczona licznymi poronieniami i śmierciami niemowląt, Marysieńka przeczuwała, że istnieje w przyrodzie jakaś niewidzialna siła, która ma moc niszczenia ludzkiego ciała. Radziła mężowi, by ciepło się ubierał, a w jednym z listów martwiła się: "boję się, że waszmość jesz dużo owoców, a donoszą tutaj, że wojewoda lubelski ma dezynterię".

Z lewej: Jan III Sobieski na portrecie z ok. 1695 roku (autor nieznany). Z prawej: Maria Kazimiera Sobieska na portrecie z okresu 1676-1690 (autor nieznany). Fot. domena publiczna Z lewej: Jan III Sobieski na portrecie z ok. 1695 roku (autor nieznany). Z prawej: Maria Kazimiera Sobieska na portrecie z okresu 1676-1690 (autor nieznany). Fot. domena publiczna

***

Jan III Sobieski zmarł 17 czerwca 1696 roku w Wilanowie. Marysieńka pisała: "los uczynił mnie nieszczęśliwą, zabierając mi go. Nie ma już bez niego żadnej dla mnie przyjemności w życiu. Wszak szczęście moje polegało bardziej na radowaniu się jego osobą aniżeli jego koroną".

REKLAMA

Maria Kazimiera Sobieska nigdy już nie wyszła za mąż. Przez kilkanaście lat po śmierci męża mieszkała w Rzymie, w 1714 roku powróciła do francuskiej ojczyzny i osiadła w Blois, gdzie zmarła 30 stycznia 1716 roku. Rok później trumnę z jej ciałem umieszczono obok pochówku Sobieskiego w kościele kapucynów w Warszawie, a stamtąd w 1733 roku prochy obojga małżonków przeniesiono na Wawel, gdzie spoczywają do dziś.

Apoteoza Jana III Sobieskiego w otoczeniu jego rodziny. Obraz z 1691 roku z warsztatu Henriego Gascara (1635–1701). Fot. domena publiczna Apoteoza Jana III Sobieskiego w otoczeniu jego rodziny. Obraz z 1691 roku z warsztatu Henriego Gascara (1635–1701). Fot. domena publiczna

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej