4-letni Leon poparzony wrzątkiem, umierał przez tydzień. Rodzice usłyszą wyrok

14 marca zapadnie wyrok w sprawie śmierci 4-letniego Leona. Chłopiec zmarł dwa lata temu po tym, jak doznał poparzeń od wrzątku. Jego opiekunowie - matka i jej konkubent - nie wezwali pomocy. 

2025-03-03, 18:56

4-letni Leon poparzony wrzątkiem, umierał przez tydzień. Rodzice usłyszą wyrok
Prokuratura chce 20 lat więzienia dla matki zmarłego chłopca i jej konkubenta. Foto: Leszek Szymański/PAP

Oskarżyciele chcą 20 lat więzienia dla sprawców

Prokuratura uznaje ich działania za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i wnioskuje o 20 lat pozbawienia wolności dla oskarżonych. Prok. Kamil Żmudziński wskazywał w mowie końcowej, że choć poparzenia trzeciego stopnia objęły większą część ciała, dla matki chłopca oraz jej konkubenta nie były wystarczającym powodem, aby wezwać pomoc.

- Każdy człowiek w tym czasie już by zainterweniował: wezwał karetkę, pomoc, zabrał dziecko do lekarza. Karolina W. zobaczyła poparzone dziecko od stóp do głów i wspólnie z Damianem G. postanowili nie wzywać pomocy medycznej. W tym momencie powstaje zamiar zabójstwa polegający na zamiarze ewentualnym. Zaczęli godzić się na to, że dziecko jest ciężko ranne i nie udzielą mu pomocy, a konsekwencją tego może być śmierć człowieka - stwierdził.

Chłopiec cierpiał przez tydzień

Opiekunowie nie wezwali pogotowia. Jedyną - zdaniem prokuratury - "pseudopomocą", jakiej udzielili chłopcu, była woda i słońce. Pogarszający się stan dziecka również nie przekonał oskarżonych do wezwania pomocy medycznej.

REKLAMA

- To narastające cierpienie dziecka, ból, słabnięcie, wymioty, brak możliwości ubrania się, dziecko spało na brzuchu nagie, żeby w ogóle mogło się położyć, te męczarnie małego Leona trwały około tygodnia - mówił prok. Żmudziński.

Chłopiec zmarł, a jego ciało oskarżeni zakopali w lesie pod Garwolinem. Ukryli poparzenie 4-latka, ponieważ konkubent jego matki Damian G. bał się powrotu do poprawczaka. 

Babcia Leona wini konkubenta matki

W pierwszych latach życia Leon był wychowywany przez swoją babcię - Danutę Cholewińską. Matka chłopca zabrała go, gdy poznała swojego konkubenta. Później urwała z nią kontakt. Babcia Leona jako oskarżyciel posiłkowy obarcza winą za śmierć dziecka Damiana G. 

- Był moim słoneczkiem i przez ciebie ono zgasło. Jak mogłeś go nie dopilnować. Nie dałeś mi się spotykać z nim, nie dałeś dzwonić, wmawiałeś, że ja nie żyję - mówiła. Jak dodała, nie wierzy w to, że dziecko samo wpadło do brodzika. 

REKLAMA

Obrońcy oskarżonych chcą uniewinnienia. Pełnomocnik Karoliny W. chce też zmiany kwalifikacji czynu, nazywając go występkiem. Damian G. utrzymuje, że jest niewinny.

- Wstydzę się tego, do czego doprowadziliśmy. Źle się z tym czuję, nie wybaczę sobie do końca mojego życia, do czego dopuściliśmy, oczywiście nieumyślnie. Nikt nie chciał, żeby Leon umarł - mówił Damian G. Karolina W. ze łzami w oczach dodała, że żałuje tego co się stało.

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio/egz

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej